Grudzień był bardzo udany: rekord kilometrażu: 227km, dużo treningów bo 14 a przecież z założenia nie biegam częściej niż raz na dwa dni żeby kontuzji nie złapać (jako nowicjusz biegowy). Pobity rekord długości jednego biegu: 30km i to mnie najbardziej podbudowało bo nie padałem na twarz na koniec. Choróbsko się mnie żadne nie złapało, pogoda była bardzo dobra do biegania - słowem bardzo udany miesiąc.
Co do całego roku to był to pierwszy rok w którym zacząłem regularnie biegać. Z poziomu 90kg a może i więcej zszedłem do poniżej 85kg a co do biegania to z poziomu gdzie przebiegnięcie 10km było dla mnie wyzwaniem po którym byłem bardzo zmęczony po przebiegnięciu tego dystansu w jedną godzinę (czyli 6min/km) jestem na poziomie gdzie mogę przebiec 30km ze średnim tempem 5:20min/km i czuję się dobrze chociaż znużenie przez resztę dnia daje się we znaki :)
Za największy sukces tego roku (z biegowego punktu widzenia) uznaję to że spodobało mi się bieganie, wyznaczyłem sobie odległy ale realny cel: przebiec maraton w Paryżu w 2012 roku i że konsekwentnie go realizuję. Efekty uboczne w postaci straty wagi, lepszego samopoczucia tylko poprawiają mi humor.
Na koniec życzę wszystkim czytającym wszystkiego najlepszego w 2012 roku! Samych życiówek i spełnienia marzeń nie tylko biegowych (a nawet przede wszystkim tych nie-biegowych!) :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz