Kolejny miesiąc za mną, do wielkiego dnia zostało już tylko 72 dni. Styczeń przyniósł wreszcie prawdziwą zimę. Mimo to udało mi się utrzymać równe tempo treningów co drugi dzień a tylko dwa razy odstęp ten wyniósł 3 dni - raz po długim wybieganiu 30km którego nie wytrzymałem (miało być 32km) a drugi raz ze względów rodzinnych.
Kilometrowo był to mój rekordowy miesiąc: 234,1km czyli 7km więcej niż w grudniu. Progresja mojego kilometrażu wygląda tak:
Jeśli chodzi o ilość treningów to w 31 dni wyszło ich 15 a właściwie 14 bo jeden to tylko 2km dobiegnięcia pod przedszkole po samochód. Najdłuższym biegiem była wspomniana już 30 kilometrowa przebieżka z której nie jestem zadowolony (za szybko zacząłem) i którą mam możliwość poprawić w niedzielę gdy znowu wypadnie mi w planie treningowym 32km długiego wybiegania.
Suma sumarum to był dobry miesiąc. Dużo treningów, pod koniec zmądrzałem i przestałem zaczynać długie treningi za szybko. Zapewne zawdzięczam to trochę pogodzie która nie rozpieszcza - pod koniec stycznia temperatura spadła grubo poniżej -10 stopni i spadło wreszcie trochę więcej śniegu. Jak na razie nie choruję, kontuzji nie złapałem, bieganie nadal mi się podoba więc perspektywy są jasne :)
Na koniec wrzucam dwa zdjęcia: mój ogródek z trzema śliwami pięknie ośnieżonymi i typowy widok jaki oglądam podczas spacerów z moją młodszą pociechą:
Zastanawiam się nad jednym. Chce Ci się biegać do GalMoka i z powrotem? Ja na dłuższe wybiegania wolę Las Kabacki lub Józefosław/Julianów i okolice. Mniejszy ruch to mniej wdychanych spalin, no i światła co kawałek nie przeszkadzają...
OdpowiedzUsuńNie znałem tej nazwy "galmok" :) ale znalazłem w sieci.
OdpowiedzUsuńCo do biegania to ja też najbardziej lubię na długie wybiegania wybierać las - może być kabacki choć trochę mały jest i trzeba ze 3-4 kółka nakręcić przy 30km... Biegam zwykle wzdłuż Puławskiej dlatego że mam czas dopiero wieczorem - jak już jest ciemno. Jeżeli mam czas i jest widno to zawsze wybieram się do lasu.
Okolic Józefosławia i Julianowa nie znam dość dobrze żeby tam pobiegać - wydaje mi się że wzdłuż Puławskiej jest bardzo mało świateł i skrzyżowań. Jak biegnę wieczorem to mam problem tylko żeby przebiec przez Puławską a już biegnąc wzdłuż to nigdy się nie muszę zatrzymywać bo ruch w poprzek jest znikomy.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDzięki Paweł! To zdjęcie z "Biegnij Warszawo" - bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuń