czwartek, 2 lutego 2012

Podsumowanie stycznia

Kolejny miesiąc za mną, do wielkiego dnia zostało już tylko 72 dni. Styczeń przyniósł wreszcie prawdziwą zimę. Mimo to udało mi się utrzymać równe tempo treningów co drugi dzień a tylko dwa razy odstęp ten wyniósł 3 dni - raz po długim wybieganiu 30km którego nie wytrzymałem (miało być 32km) a drugi raz ze względów rodzinnych.

Kilometrowo był to mój rekordowy miesiąc: 234,1km czyli 7km więcej niż w grudniu. Progresja mojego kilometrażu wygląda tak:

Jeśli chodzi o ilość treningów to w 31 dni wyszło ich 15 a właściwie 14 bo jeden to tylko 2km dobiegnięcia pod przedszkole po samochód. Najdłuższym biegiem była wspomniana już 30 kilometrowa przebieżka z której nie jestem zadowolony (za szybko zacząłem) i którą mam możliwość poprawić w niedzielę gdy znowu wypadnie mi w planie treningowym 32km długiego wybiegania.


Suma sumarum to był dobry miesiąc. Dużo treningów, pod koniec zmądrzałem i przestałem zaczynać długie treningi za szybko. Zapewne zawdzięczam to trochę pogodzie która nie rozpieszcza - pod koniec stycznia temperatura spadła grubo poniżej -10 stopni i spadło wreszcie trochę więcej śniegu. Jak na razie nie choruję, kontuzji nie złapałem, bieganie nadal mi się podoba więc perspektywy są jasne :)

Na koniec wrzucam dwa zdjęcia: mój ogródek z trzema śliwami pięknie ośnieżonymi i typowy widok jaki oglądam podczas spacerów z moją młodszą pociechą:


 

4 komentarze:

  1. Zastanawiam się nad jednym. Chce Ci się biegać do GalMoka i z powrotem? Ja na dłuższe wybiegania wolę Las Kabacki lub Józefosław/Julianów i okolice. Mniejszy ruch to mniej wdychanych spalin, no i światła co kawałek nie przeszkadzają...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znałem tej nazwy "galmok" :) ale znalazłem w sieci.
    Co do biegania to ja też najbardziej lubię na długie wybiegania wybierać las - może być kabacki choć trochę mały jest i trzeba ze 3-4 kółka nakręcić przy 30km... Biegam zwykle wzdłuż Puławskiej dlatego że mam czas dopiero wieczorem - jak już jest ciemno. Jeżeli mam czas i jest widno to zawsze wybieram się do lasu.
    Okolic Józefosławia i Julianowa nie znam dość dobrze żeby tam pobiegać - wydaje mi się że wzdłuż Puławskiej jest bardzo mało świateł i skrzyżowań. Jak biegnę wieczorem to mam problem tylko żeby przebiec przez Puławską a już biegnąc wzdłuż to nigdy się nie muszę zatrzymywać bo ruch w poprzek jest znikomy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki Paweł! To zdjęcie z "Biegnij Warszawo" - bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń

ADs