piątek, 17 lutego 2012
Tłusty Czwartek biegacza
Biegam dopiero nieco ponad pół roku więc mam jeszcze nawyki zupełnie nie-biegowe. Jednym z nich jest świętowanie Tłustego Czwartku. Rano pochłaniając "służbowe" pączki pogubiłem się w rachubie a i potem jeszcze dwa wpadły - razem ich było 7-8 i powiem szczerze że się ograniczałem, dałbym radę nawet ponad 10 spałaszować.
Diety żadnej nie mam, na kaloriach się nie znam ale od czego jest internet - piszą że jeden pączek to 250-350 kalorii, czyli pewnie w samych pączkach wczoraj wzbogaciłem się o około 2200 kalorii :) a co po drugiej stronie - chwila pływania (coś około 100 kalorii) i godzina biegu (coś około 1100 kalorii). Czyli połowa poszła w uda ;) Ale Święto to Święto - wymaga wyrzeczeń!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ADs
wczytywanie..
Jesteśmy tylko amatorami i trzymanie się jakichś diet nie ma sensu. A że pączki są pyszne, to czemu nie skosztować. Moim łupem padło tylko 5 pączków wczoraj. Chyba je zdążyłem spalić na wieczornym treningu, ale i tak do tego nie przywiązuje wagi. Mi akurat trochę dodatkowych kilogramów przydałoby się.
OdpowiedzUsuńJa wręcz przeciwnie - przydałoby się kilka zrzucić... no ale też nie liczę kalorii. Po prostu biegam :)
OdpowiedzUsuńTo ja zdecydowanie przegrałem (albo wygrałem, zależy jak na to spojrzeć) pączkową rywalizację ;) Tłusty czwartek zakończyłem z dwoma na liczniku
OdpowiedzUsuńMi się wczoraj aż niedobrze zrobiło..;) Licznik zamknąłem wynikiem 6 dużych i kilkunastu małych pączków, uffffff. Ale teraz do kolejnego Tłustego Czwartku nie zjem pewnie żadnego, więc nie ma się co martwić:)
OdpowiedzUsuń@Krzysiek, czyli zaniżamy średnią (podobno statystyczny Polak zjada w tłusty czwartek dwa i pół pączka), bo ja też dwa. A mogliśmy zjeść tego jednego na tzw. spółę i wszystko by się zgadzało..;-)
OdpowiedzUsuń