Ten tydzień był znowu nietypowy i zanosi się że tak już będzie przez następne przynajmniej trzy tygodnie. Na szczęście mimo wszystko założone treningi udaje się realizować. Zostało ich już niewiele - Wielki Dzień już za 40 dni!
A teraz do rzeczy:
Bieg nr 1: wypadł we wtorek bo długie wybieganie z poprzedniego tygodnia było w niedzielę. W poniedziałek poleciałem w delegację do Belgii i mogłem we wtorek po pracy udać się na trening. Mój kolega z pracy pobiegł ze mną i tak we dwóch wzdłuż holendersko wyglądających kanałów przy drodze zaliczyłem taki trening: 20 minut rozgrzewki, 3 serie po 2x 1200m 4:25/km z przerwą 2 minuty a między seriami 4 minuty a na koniec 10 minut schłodzenia. Wyszło bardzo ładnie, tempa interwałów: 4:24/km, 4:20/km, 4:21/km, 4:21/km, 4:15/km, 4:19/km. Biegło się wspaniale, było już ciemno i po wale jeździło trochę rowerzystów - nie tacy niedzielni tylko trochę bardziej wyczynowi, biegaczy natomiast nie spotkaliśmy chyba żadnych. Pogoda świetna do biegania - około 9-10 stopni, brakowało tylko słońca do pełni szczęścia. W sumie wyszło 14,15km w średnim tempie 5:11/km.
Bieg nr 2: dzień odpoczynku jak zwykle i wybiegłem w czwartek. Plan był taki żeby wieczorem wyjść "na miasto" - co prawda nie wypaliło ale zanim to się okazało wyszedłem rano przed pracą na trening. Plan zakładał 16km w tempie maratońskim 5:20/km. Pogoda była taka ładna a ja się czułem dobrze więc założyłem sobie że przetestuję się ile mi ta praca przez zimę dała. Przed Nowym Rokiem spróbowałem przebiec dystans półmaratonu i pamiętam że udało się w 5:00/km a biegłem prawie najszybciej jak potrafiłem. Zrobiłem więc test ile teraz dam radę. Zacząłem spokojnie, od 4:57/km ale czułem się dobrze i cały czas przyspieszałem. W sumie wyszło 17,22km w średnim tempie 4:41/km! Strasznie mnie ten trening podbudował - zaczynam myśleć czy nie uda mi się przebiec Półmaratonu Warszawskiego w 4:45/km czyli na 1:40. Nie wiem czy dam radę bo jednak to 4 kilometry więcej ale w tym treningu po biegu czułem się dobrze - nie byłem wypompowany i mógłbym jeszcze biec więc spróbuję za trzy tygodnie na półmaratonie biec na 1:40 ale cel jaki mam pozostaje nie zmieniony: poniżej 1:45.
Bieg nr 3: tutaj niestety wkradł się jeden dzień więcej odpoczynku niż zakładałem. Powrót z Belgii, następnego dnia podróż samochodem 450km - zmęczyło mnie to tak że nie dałem rady. Wybiegłem dopiero w niedzielę na zakładane według planu 24km w tempie maratońskim +12s/km czyli 5:32/km. To był dzień moich urodzin - w domu czekała na mnie mała impreza urodzinowa więc spieszyłem się Spieszyłem się tak bardzo że zacząłem biec na 5:00/km. Wytrzymałem tylko 17km i niestety zaczęła mnie boleć prawa stopa - coś ze ścięgnami nadal mi dokucza. Powoli się one rozciągają ale przy długich i szybkich biegach pojawia mi się ten ból ostatnio regularnie. Nie było go we czwartek ale przy week-endowych długich wybieganiach ostatnio zawsze się pojawia. To chyba mój największy wróg przed pierwszym maratonem, jeżeli uda mi się to roztrenować to będę spokojny o swój debiut, a jak nie - no cóż, będzie to bolesny debiut :) Ból trochę zelżał ale w tej chwili jak to piszę (poniedziałek) to nadal nie jestem gotowy na kolejny trening. W dodatku miałem jeszcze mały problem żołądkowy po drodze i obtarcie w okolicy pachwin - słowem nie wyszedł mi ten trening mimo niby dobrych danych ogólnych: wyszło 24,43km w tempie 5:04/km. Wykres tempa dobrze obrazuje moje problemy od 18-tego kilometra:
Podsumowując - fajnie było pobiegać za granicą. Wbrew pozorom wcale nie widziałem tam więcej biegaczy niż w Polsce. We wtorek nie spotkałem żadnego biegacza a w czwartek dosłownie kilku a zrobiłem ponad 17 kilometrów. Z drugiej strony mają tam ogromną ilość świetnych miejsc do biegania. Wzdłuż kanałów których jest tam wiele biegną po obu stronach asfaltowe ścieżki rowerowo-biegowe. Nad kanałami są czasami kładki dla pieszych i rowerów, bardzo miłe otoczenie dla biegania. Pogodę mają zwykle dużo lepszą niż u nas (chociaż dzisiaj jest wyjątek - w Warszawie było bardzo słonecznie i +3 stopnie a w Belgii podobno spadł śnieg i są korki). Niedługo czeka mnie reaktywacja belgijskiego biegania więc czekajcie na kolejne doniesienia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz