Fajnie jest mieć jakieś konkretne cele w życiu - i te krótko i te długoterminowe. Jakoś tak się u mnie złożyło że dość szybko udało mi się wiele z nich zrealizować: usamodzielnić się, znaleźć swoją drugą połówkę i założyć rodzinę, skończyć studia. Potem był pierwszy samochód, pierwsze mieszkanie, córka, dom, druga córka, doktorat no i wreszcie... pierwszy maraton :)
Bałem się że po maratonie się wypalę w sensie biegowym bo czego można jeszcze chcieć więcej? Na szczęście okazało się że to bieganie wchodzi w krew i nie sądzę żebym kiedyś przestał. Za dobrze się czuję w sensie i fizycznym i psychicznym a poza tym lubię to po prostu. No ale jestem tak skonstruowany że potrzebuję bodźca żeby się zmotywować. Dlatego istnieje ten blog i dlatego na pierwszy maraton wybrałem Paryż. Teraz też mam zamiar sobie wyznaczyć ambitny cel.
Patrząc na innych biegaczy można zauważyć kilka trendów (nazwy wymyśliłem sam):
- ultrasi - to osoby które startują w coraz dłuższych biegach: 50km, 100km a nawet czasami i dłużej
- trójkołamacze albo wyżyłowcy - to osoby które szlifują swoją formę maratońską i chcą poprawiać swoje wyniki bez zmiany dyscypliny (najpopularniejszym celem jest zejść poniżej 3 godzin w maratonie)
- górale - czyli amatorzy biegów górskich
- przygodowcy - lubiący rajdy przygodowe
- triathlonowcy - do biegana dorzucają pływanie i jazdę na rowerze
- kolekcjonerzy - zaliczający maratony według jakiegoś klucza (np. Korona Maratonów Polskich, World Marathon Majors, maraton na każdym kontynencie itd)
- turyści - biegający maratony w ładnych miastach gdzie nie tylko można pobiegać ale i pozwiedzać
Pewnie można by znaleźć jeszcze więcej kategorii. Prawie każdy z tych pomysłów na urozmaicenie mi się podoba ale z racji tego że najważniejsza jest rodzina, potem praca a dopiero na końcu bieganie nie mogę mieć wszystkiego. Poza tym fajnie jest gonić króliczka, nie muszę od razu wszystkich króliczków wyłapać :) Najbardziej mnie pociągał pomysł z triathlonem ale myślałem że nie dam rady ze względu na rower - boję się jeździć po warszawskich i około-warszawskich drogach. Po drugie przerażał mnie czas potrzebny na trening a po trzecie nadal dużo bardziej lubię bieganie.
Tym czymś co mnie przekonało że jednak da się był tegoroczny HIM (Half Ironman) w Suszu. Śledziłem go ze względu na maratoniarza którego bloga czytam od dawna. Od około dwóch miesięcy zacząłem też (na razie sporadycznie) chodzić na basen i patrząc na wyniki zacząłem wierzyć że to jednak jest możliwe żeby w przyszłym roku pojawić się w Suszu na dystansie: 1,9km pływania, 90km rower, 21,1km bieg. Sprawę roweru chcę rozwiązać przez trening w zimę na siłowni a na wiosnę trzeba będzie trochę po asfalcie pojeździć.
Jeżeli mój debiut w triathlonie wypadnie pozytywnie to następnym krokiem będzie pełny Ironman - nie wiem jeszcze gdzie ale wiem jedno - kiedyś chciałbym ukończyć ten "oryginalny" na Hawajach w Kona.
A na zakończenie kilka zdjęć z zeszłorocznego Suszu:
Powodzenia w realizacji planów!
OdpowiedzUsuńMnie pociągają trzy pierwsze kategorie biegaczy z twojego zestawienia. Nie wiem do której ciągnie mnie najbardziej ale gdzieś w nich orbituję ;) I tego będę się (póki co) trzymał :)
Coś między turystką, góralką i olewusem :) Powodzenia w realizacji planów!
OdpowiedzUsuńUltra? Chciałbym co najmniej raz zmierzyć się z dystansem trzycyfrowym (tym najkrótszym), ale pewnie się nie wciągnę.
OdpowiedzUsuńTrójkołamacz? Czemu nie, choć droga to będzie niekrótka i niełatwa. Na razie po prostu walczę o kolejne życiówki:)
Góral i przygodowiec? Może sporadycznie...
Triatlonista? Prawie na pewno, ale to jeszcze pieśń tej dalszej przyszłości. Może za rok lub dwa szarpnę się na dystans sprinterski, ale Ironman to nie wcześniej niż za pięć lat.
Kolekcjoner? Tak, to ja:) Koronę już mam. A teraz będę po prostu kolekcjonował kolejne fajne maratony:)
Turysta? Jeśli można połączyć dwa w jedno, to czemu nie?
...
Olewus? Nie mnie oceniać ;-)
PS. Powodzenia oczywiście!
Dzięki! Mi najmniej do ultrasa - może kiedyś raz spróbuję ale wszystkie pozostałe kategorie mi się podobają i w sumie można je połączyć - na przestrzeni roku jest dość czasu żeby i w górach pobiec i do 3:00:00 się zbliżyć a maraton ustawić sobie w ciekawym turystycznie miejscu...
OdpowiedzUsuńZatopek powiedział: "Chcesz pobiegać, przebiegnij milę, chcesz doświadczyć nowego życia przebiegnij maraton....." Podobnie jest w przypadku ultra. W człowieku drzemią niezbadane pokłady energii. Nie na darmo mówi się, że od maratonu wzwyż przebiera się nogami, a biega głową:)Powodzenia w motywowaniu się;)pozdrówka
OdpowiedzUsuńPowodzenia, a przy okazji spóźnione gratulacje pokonania 42 - może, jak kolana pozwolą, to i mi się kiedyś uda. O IM nawet nie marzę, jednak zmianka o Hawajach przypomniała mi obejrzany ostatnio film - tu link do pierwszej z trzech części: http://www.youtube.com/watch?v=k6Lbvnx4M_I
OdpowiedzUsuńO rower się nie martw. Kupujesz trenażer i rower i ciśniesz całą zimę we własnym domu/mieszkaniu. Jeśli masz dom to tym łatwiej, bo robisz to w garażu czy piwnicy:) Mnie też tri ciągnie i za rok na Susz się wybieram:)
OdpowiedzUsuńFajna na kategoryzacja, mnie wciągnęło bieganie na orientację (na razie bawię się w 50 km, ale pewnie prędzej czy później zacznę i setki), ale i turystyczne maratony są fajne. Z tego właśnie powodu w marcu biegnę Barcelonę.
@tete - no zobaczymy, może za kilka lat dłuższe dystanse same przyjdą. Na razie 42,2km to dla mnie ogromny wysiłek... nie dałbym rady więcej.
OdpowiedzUsuń@Bartosz - dzięki! Ciekawe jak mnie znalazłeś :) Film fajny, kończę pierwszą część :) Powodzenia, to naprawdę da się zrobić, zawsze myślałem że maraton to dla cyborgów tylko :)
@Krasus - rower jakiś tam mam ale przez ten rok muszę się zaopatrzyć w lepszy. Trenażer też rozważam, może na zimę kupię. Chcę spróbować pójść na spinning w tym tygodniu. A co do Suszu to fajnie że też się zbierasz - zrobimy sobie znowu Nowoiwiczno-Mysiadłową rywalizację :) a na serio to raźniej trenować razem nawet jak będzie trochę korespondencyjnie
Bardzo trafny podział. Mnie zdecydowanie najbliżej do triatlonistów, ale to na początek raczej na dystansie sprinterskim.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w realizacji planów!
Zdecydowanie taka rywalizacja mnie motywuje. Na Endo mam dwie osoby, które są odrobinę aktualnie ode mnie lepsze (poza maratonem - chociaż coś!) i każdy Wasz trening jest dla mnie motywacją do mojego. Niesamowicie to działa:)
OdpowiedzUsuńtriathlon brzmi super :) ja dopiero od kilku miesięcy biegam, więc cele zupełnie inne - czyham na jakiś półmaraton, do którego z planem w ręku będę mogła się przygotowywać :)
OdpowiedzUsuńTwojego bloga znalazłem przez bieganie.pl - najpierw forumowego, a potem link tutaj :). Co do maratonu - myślę, że jest w zasięgu, ale do tej pory brakowało mi systematyczności, by się przygotować. Ale będzie lepiej :).
OdpowiedzUsuń