W sobotę rano przed Biegiem Niepodległości wyszedłem na kolejny trening. Miało być 1,5km spokojnie, potem 1,5km Krótkie Tempo (KT) czyli u mnie 4:18/km i potem znowu spokojnie i KT, w sumie 3 powtórzenia i na końcu 1,5km schłodzenia, razem 10,5km. Pobiegłem jedną ze swoich tras - z Nowej Iwicznej w kierunku Puławskiej, tam w prawo obok Decathlonu i stacji benzynowej, znowu w prawo i obok już rozebranego toru gokartowego do Starej Iwicznej. Potem długa prosta, przez tory kolejowe i miało być w prawo do Nowej Iwicznej. Tylko że nie było - w Starej Iwicznej zaraz za kościołem gdy biegłem drugi odcinek spokojny minąłem siedzącego spokojnie na chodniku małego psa. Siedział po lewej stronie chodnika, ja biegłem prawą - minąłem go biegnąć spokojnie i pobiegłem dalej. Na moje nieszczęście piec nie był sam - kawałeczek dalej stał jego kompan - trochę większy, biały pies który nie pozwolił mi tak spokojnie przebiec i zaczął na mnie szczekać. To obudziło instynkt łowcy w tym mniejszym kundlu którego minąłem - podbiegł do mnie od tyłu i chapsnął na łydkę :(
Pamiętam jak czytałem w RW albo Bieganiu o takim przypadku - pisali że wcześniej czy później to się przydarzy :) no i wykrakali. Wypunktowali co trzeba wtedy robić więc byłem trochę przygotowany i jakoś to poszło. A było tak: najpierw popatrzyłem na straty: długie spodnie nie naruszone, pod spodem siniak i niestety kropelka (mojej) krwi. To znaczy że szczepienie koniecznie trzeba sprawdzić... ale psy siedziały same, przed domem który wyglądał na pusty a w dodatku uciekły na posesję obok - więc nie wiadomo skąd były. Próbowałem dzwonić do domu gdzie uciekły - nikogo nie ma. Już chciałem machnąć ręką bo nawet telefonu nie miałem żeby zadzwonić gdy spotkałem mężczyznę z psem na spacerze. Okazało się że on wie skąd są te psy bo on jest sąsiadem właściciela. Użyczył mi telefonu - wezwałem policję i nawet zaprosił na herbatę ale wolałem poczekać. Policja przyjechała szybko, wyjaśniłem co się stało - spróbowali dostać się do domu właściciela (to był ten dom gdzie te psy najpierw siedziały a nie ten gdzie uciekły). Niestety nikogo tam nie było więc dostałem tylko radę aby zgłosić to formalnie na komendzie. Pobiegłem więc do domu zły że z treningu nic nie wyszło.
Dzisiaj po pracy podjechałem na komendę i złożyłem to zawiadomienie o wykroczeniu. W sumie trochę mi z tym niewygodnie bo nie chodzi o to żeby karać tych ludzi tylko o to żeby okazali świadectwo szczepienia tego mniejszego psa i na przyszłość zadbali żeby one nie uciekały z ich podwórza na ulicę.
Z tego co mi powiedziano teraz będzie to wyglądało tak: dzielnicowy tam podejdzie, potwierdzi czy to ich psy, jeśli tak to ustali czy był szczepiony i się przyznają to wystawi mandat a jak nie przyznają się to sprawa pójdzie do sądu (chyba grodzkiego?). Takie wykroczenie jest ścigane z urzędu więc ja nie będę musiał się tym zajmować.
Mam nadzieję że pies był szczepiony a właściciele psów nie okażą się biednymi staruszkami dla których mandat będzie dużym obciążeniem budżetu bo wtedy źle bym się czuł że ten ambaras tak trochę przeze mnie (no wiem że głównie z ich winy bo psów nie zamknęli...)
Ciąg dalszy nastąpi.
Nie wiedziałam, że z ugryzienia robi się taki ambaras. No ale cóż, pies to spora odpowiedzialność, nie można go puszczać samopas. Mam nadzieję, że właściciele okażą szczepienie, zapłacą mandat i historia szybko się skończy.
OdpowiedzUsuńLeszek - nie do końca jest tak, że jak pies był szczepiony to już nie ma problemu. Mimo, że pies był szczepiony, nadal może być chory na wściekliznę (a przecież o to tu właśnie chodzi) - w przypadku pogryzienia, właściciel powinien okazać szczepienie, ale też 3 razy jeździ do weterynarza (chyba na jakieś szczepienia dodatkowe, obserwacje - dokładnie nie pamiętam co to było) - dzielnicowy powinien tego dopilnować i Cie później poinformować. Jest też jakiś zastrzyk zaraz po ugryzieniu (koszt jakieś 60zł). Piszę to wszystko z własnego doświadczenia (a raczej doświadczenia żony), która została pogryziona tuż przed domem. Wyrzutów sumienia nie można mieć, pies to odpowiedzialność (ja osobiście kocham psy - żeby nie było, że jestem przeciwnikiem), ale od tamtej pory - żonie pozostały ślady zębów na pamiątkę, a nasz syn, a ma 6 lat, jak widzi psa, nie ważne czy mały czy duży - od razu na ręce albo mijamy je duży łukiem.
OdpowiedzUsuńNie byłoby ambarasu gdyby nie było krwo albo gdyby ktoś był w domu a tak to nie miałem wyjścia... nie mogę ryzykować że mnie zarazi wścieklizną, ja trafię do szpitala a moja czteroosobowa rodzina zostanie bez środków do życia bo ktoś psów nie zamknął... Ja mówiłem na policji że mi nie chodzi o mandat tylko o świadectwo szczepienia i żeby zamknęli te psy na posesji. Ale jako że to jest ścigane z urzędu to chyba moja opinia na temat mandatu niewiele zmienia... zobaczymy - dzielnicowy mnie pewnie poinformuje. Jak się skończy na pouczeniu to dla mnie będzie ok.
OdpowiedzUsuń@Damian - tego nie wiedziałem, dzięki za informacje!
OdpowiedzUsuńOj, ty, przemądrzała POŁÓWKO!!
OdpowiedzUsuńA nie pamiętasz, jak ojciec mówił i tłumaczył "daj psu spokój - pies ci da dwa" ? Jak widzisz psa, nie biegnij, zwolnij, nawet zatrzymaj się. Obejdź spokojnie i powoli łukiem, mów do niego spokojnym, łagodnym głosem.
Ale TY byłeś zawsze mądrzejszy no i teraz masz za swoje.
Jasne anonimowy, ja będę się bawił w psiego psychologa a pies i jego właściciel niech robią co chcą :) nie tak to ma działać.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to jak się zmienia nasz kraj - można tak normalnie zadziałać jak w cywilizowanym kraju. Zadzwoniłem na policję - przyjechali szybko, podjechałem złożyć to zawiadomienie - trwało to dość krótko a policjant stwierdził że jeszcze tego samego dnia albo następnego dzielnicowy tam pójdzie i potem do mnie oddzwonią. Kiedyś z "władzą" ludzie chcieli mieć jak najmniej wspólnego a teraz ja mam wrażenie że robią to co powinni - pomagają ludziom a nie są ich postrachem.
No dobra, skoro wolisz mieć rację i być pogryzionym, twój wybór, ja cenię sobie swoje zdrowie i życie i dlatego bez potrzeby nie wystawiam się na ryzyko w imię jakichś-tam idei.
UsuńI na tym zakończmy.
Sorki za OT.
Jak byś Ali przeczytał mój wpis to byś wiedział że nie było tu wystawiania się na ryzyko - mały pies siedział spokojnie z boku chodnika. Żadnych oznak złych zamiarów i dopiero jak ten drugi zaczął szczekać to ten z tyłu mnie chapsnął. Oczywiście można nie wychodzić z domu i wtedy będzie najbezpieczniej... ale jak to pisał Tuwim "Żeby kózka nie skakała toby nóżki nie złamała. Prawda! Ale gdyby nie skakała toby smutne życie miała. Prawda?". Bajki to ja teraz mam blachę wykute bo jak się codziennie wieczorem czyta do poduszki to nie ma innego wyjścia :)
UsuńTy to masz przygody - a to leżący chłopak, a to pogryzienie - u mnie na dzielnicy nuda ;) A tak serio: przykre zdarzenie, fajnie, że policja zareagowała i teraz mam nadzieję, że żadnych komplikacji zdrowotnych nie będzie!!
OdpowiedzUsuńPrzeprowadź się na wieś to będzie weselej :) Myślę że będzie ok bo to było chapsnięcie takie dość symboliczne, przez długie spodnie i w sumie nie widać nic...
OdpowiedzUsuńZdarza się takie coś czasami więc warto poczytać jak to inni przećwiczyli żeby wiedzieć tak na wszelki wypadek co w takiej sytuacji zrobić...
Ja powiem tylko ze swojej strony, że nawet lubię psy.
OdpowiedzUsuńAle gdy biegam, w trakcie treningu to jest mój wróg numer jeden.
Nie rozumiem jak duże (i małe) latają samopasem po parkach. Pies powinien być na smyczy i niektóre powinny mieć kaganiec. Nie raz bym wpadł i się przewrócił przez biegającego psa. Jak się ma psa trzeba być odpowiedzialnym. Trzeba mieć poukładane w głowie i być przewidywalnym. Pies to nie zabawka. Nie raz była sytuacja gdy byłem na spacerze z synkiem (dwa lata)na polach mokotowskich a nagle wylatywał z krzaków jakiś pies. Oczywiście - "przecież on nie gryzie, przecież on jest niegroźny" - Jasne - może jest dla właściciela - ale mało to było historii kiedy pies zaatakował małe dziecko.
Nie ma racji Anonimowy. Chyba z dwa lata temu dokładnie w wigilię (jaka wigilia taki cały rok;)Biegnąc zauważyłem dwa młode owczarki po mojej stronie drogi. Przeszedłem do marszu i na przeciwna stronę, a one do mnie tu niby się łaszą, ale ciągle kręcą wokół nóg. Słyszałem, że nie należy ustawiać się tyłem, więc próbuję je mieć przed sobą. Nagle jeden chaps mnie za podudzie. Byłem tak wk..., że zacząłem rzucać w nie "mięsem" ;) i odskoczyły. Przejeżdżał też samochód i zaczęły przed nim uciekać.Spodnie całe to pomyślałem, że tylko kłapnął mnie zębami. W domu na nodze dwie małe dziurki i trochę krwi. Wigilia, zaraz kolacja co robić? przemyłem, odkaziłem i w myśl zasady "złego diabli nie biorą" odpuściłem. Po świętach miałem planowaną wizytę lekarską i pochwaliłem się "bliskim spotkaniem" Lekarz obejrzał rankę i stwierdził: ładnie się goi to raczej ma pan szczęście. Obecnie nie boimy się wścieklizny, bo są szczepienia lisów, psów itp. Ale TĘŻEC jest niezwykle groźny! I powinien pan po tym dostać szczepionkę p/tężcową. Teraz to i tak za późno. Dzięki Bogu udało się:) Lubię psy i w ogóle zwierzęta. Ale nie nawiedzę pseudo miłośników zwierząt, którzy uważają, że ich zwierzaki mają większe prawa jak ludzie! Albo przykład idzie pani z pieskiem bez smyczy ten skacze mi na nogi, brudzi spodnie, a pmz: "och on tylko chce się pobawić niech pan się nie obawia". Ale ja się k... nie chcę bawić tylko pobiegać! Dlatego bezdomne psy powinno się odławiać! A właścicieli którzy puszczają psy bez opieki dotkliwie karać. Pozdrówka Lechu:)Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńPan Jacek Fedorowicz popełnił swego czasu ciekawy temat na temat psów i biegaczy :-) A jeśli chodzi o starsze panie i pieski, które się tylko bawią, to podobno trzeba taką panią uszczypnąć i powiedzieć "Ja też się tylko bawię!".
OdpowiedzUsuńA tak już całkiem poważnie - ja jestem uczulony na właścicieli którzy są mniej odpowiedzialni od własnych pupili (głównie przez niespodzianki na chodniku) i gdyby mnie coś takiego się zdarzyło, raczej bym nie popuścił.
Dobrze zrobiłeś - może dzieki temu właściciel chociaż przeklnie to następnym razem nie puści psów samych. U mnie na "dzielni" jest masa psów podwórkowych i często wyłażą np. przez dziurę w płocie, szczególnie te małe z ostrymi zębami. Zwalniam, ale czasem to nie pomaga, też się boję że ktoregoś dnia mnie chapsnie jakiś :(
OdpowiedzUsuńo rety... w mojej okolicy dużo psów nie ma, ale jak biegam w parku, dokąd udają się też właściciele ze swoimi pupilami, to czasem czuję się niepewnie - z naprzeciwka biegnie na mnie jakieś wielkie psisko, co tu robić, zatrzymać się, czy biec dalej - zazwyczaj biegnę ale jeśli mogę, to skręcam gdzieś w bok i unikam bezpośredniego kontaktu. Mam nadzieję, że sprawa rozwiąże się możliwie pozytywnie!
OdpowiedzUsuńLeszek, jak Damian pisze, nie ma co tutaj współczuć właścicielom jak są głupi. Sama tak musiałam skreślić jedną biegową ścieżkę, bo mieliśmy z B podobny przypadek, a sama tam również spotkałam biegającego luzem amstafo-coś. Ech, ludzie mają kasę, żeby stawiać wielkie domy, a 500 zł na ogrodzenie dla Burka już zabrakło:/
OdpowiedzUsuńCo do szczepień, to niestety to obowiązek, którego właściciel ma pilnować co roku, a nie wszyscy to robią. Wwiem, po znajomych, ty "normalnych" z psami, że nie wszyscy przestrzegają, tak jak sprzątania po k.. , ale to inna sprawa.
Mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy:)