Ołomuniec czyli po czesku Olomouc to 11 przystanek na mojej drodze do stolicy Austrii. Przy okazji ciekawostka - polskie nazwy miast moim zdaniem dużo lepiej brzmią, nie sądzicie? Nowy Jork - New York, Lwów - Lviv, Wilno - Vilnius, Kolonia - Kiel ale rekord świata to niemiecka wersja: Aachen i nasza Akwizgran :)
Kilka słów o tym ciekawym mieście - jako prawi wikipedia Ołomuniec był stolicą Moraw. Wzmianka o nim jest już z 1017 roku, potem biskupstwo, drugi najstarszy uniwersytet na ziemiach czeskich, po Pradze był drugim najważniejszym miast Czech. Niestety przyszli miłujący pokój Szwedzi i spalili miasto, funkcję stolicy Moraw przejęło Brno a Ołomuniec nigdy już nie odzyskał aż takiej pozycji jaką miał.
Zdjęcie powyżej pokazuje rynek - ta wielka figura to kolumna Trójcy Przenajświętszej. Zaraz obok stoi gotycki ratusz, wszystko otaczają kamienice zamykający rynek. Podobno po Pradze to właśnie Ołomuniec ma najwięcej zabytków urbanistycznych do obejrzenia - te wymienione, poza tym katedra, kościoły, klasztory i pałace.
A teraz wracam na biegowe ścieżki - poprzedni tydzień miał plusy i minusy. Zacznę od tego co się udało: odrobiłem wreszcie stratę czasową z poprzednich tygodni i jestem wreszcie zgodnie z planem! Strasznie mnie to cieszy, z tego powodu dzisiaj mam wreszcie po raz pierwszy od dawna zasłużony i zgodny z planem dzień odpoczynku. Po wczorajszym biegu należy mi się, ale o tym za chwilę.
Tydzień wyglądał tak:
wtorek - interwały 1K,2K,1K,1K - dość późnym wieczorem na naszym stadionie, wyszły super. Tempa na maraton w 3:20 udało się utrzymać i nie było dla mnie krańcowo ciężkie, tylko ostatni interwał był wyzwaniem.
środa - rowerek numer jeden
czwartek - rano basen a wieczorem bieg tempowy. Nie był ani długi ani trudny ale z racji zbliżającego się bardzo długiego biegu (32km) nie cisnąłem i zrobiłem zgodnie z planem (co wszystkim polecam bo nie sztuką jest biegać szybko na treningach tylko na zawodach)
piątek - drugi rowerek
sobota - rano miał być bieg 32km po TM +19" ale nic z tego nie wyszło. Córki chore a co gorsze i żonka się pochorowała. Cały dzień więc był pod znakiem zajmowania się rodziną. Dopiero na koniec dnia udało się wyjść na 40 minut na bieg spokojny który był w planie na następny dzień.
niedziela - niestety szpital w domu się utrzymywał, nie było szans na prawie 3 godziny biegu. W dodatku i ja zaczynam mieć pierwsze objawy choroby. Długo myślałem co w takiej sytuacji zrobić. Mogłem odpuścić trening (niegłupi pomysł), mogłem pójść pobiegać późnym wieczorem na dworzu (temperatura ujemna, wiatr, na ziemi lód - bo w ciągu dnia było powyżej zera). Ostatnia opcja to "chomik w kołowrotku" czyli bieganie na bieżni elektrycznej w siłowni. I na to się zdecydowałem, znalazłem całodobową siłownię i jak wszyscy poszli spać to ja pojechałem biegać - 2 godziny 45 minut, skończyłem pół godziny po północy.
Biegłem tempem 12km/h czyli 5:00/km. Pierwsze godzina - bez problemu, wtedy bieżnia się wyłączyła ale to tylko kilka sekund straty. Potem złapał mnie taki problem z żołądkiem że musiałem zrobić krótką przerwę na toaletę. Za jakiś czas miałem drugi raz taki sam problem. Ale najgorsze jest to że po 28,5km nie miałem już sił, musiałem zrobić chwilkę przerwy na rozciąganie. Podobnie potem jeszcze raz około 30,5km. W sumie tych przerw było około 5 minut więc z 2:40 wyszło 2:45 co daje i tak dobrą średnią bo 5:09/km.
Zauważyłem że kurcze mnie łapią jak próbuję zmienić tempo biegu. Chciałem na ostatnich 500m przyspieszyć do 12,5km/h (4:48/km) ale zaczęły mnie łapać te kurcze i odpuściłem. W sumie trening zaliczam chociaż deprymująco na mnie wpływa to że musiałem na końcówce zrobić te dwie krótkie przerwy. Zawsze staram się nie przerywać biegu - następny długi bieg postaram się zrobić tak jak powinno być - na dworze i bez żadnych przestojów!
Standardowa tabelka:
Bieg | Plan | Realizacja |
---|---|---|
Interwały | 1000,2000,1000,1000 odp. 400m | 5.03.2013 - wyszły super |
Tempo | 1,5km sp. 8km TM 1,5km sp. | 7.03.2013 - udało się |
Długi | 32km TM+19" (5:03/km) | 10.03.2013 - zaliczam |
Dodatkowy | 7,44km | 9.03.2013 - bieg spokojny |
Treningi dodatkowe
Trening | Plan | Realizacja |
---|---|---|
Rower | 8' sp. 7x(1' tr. 2' sp.) 8' sp. | 6.03.2012 - 41' 21,0km 555kal. |
Rower | 10' sp. 5x(2' tr. 3' sp.) 10' sp. | 8.03.2012 - 40'16" 20,0km 517kal. |
Basen | 950m | 7.03.2012 - 1,0km 33'35" |
W sumie ponad 7 godzin ćwiczeń w tym ponad 60km biegu w czterech treningach - tak jak powinno być.
Co teraz? Dzisiaj odpoczynek bo organizm bardzo go potrzebuje po wczorajszych 32km. No i zaczynamy okres startowy - za dwa tygodnie Półmaraton Warszawski! Super to wygląda, będę starał się biec na 1:33, jestem przydzielony do strefy żółtej czyli wystartuję zaraz po elicie :)
Chciałbym się ustawić na prawej stronie mostu w końcówce grupy na 1:30. Kolejna grupa jest na 1:35 czyli jak stanę na końcu tej wcześniejszej to nie powinienem nikogo blokować z harpaganów łamiących półtorej godziny. Z drugiej strony liczę że nie będzie tłoku w newralgicznym punkcie gdzie się spotkamy czyli na Rondzie de Gaull'a (lepiej znanym jak rondo z palmą :) ). W tym miejscu biegacze z obu jezdni Mostu Poniatowskiego się spotkają i pobiegną w Krakowskie Przedmieście razem. Myślę że te grupy kolejne mogą tu mieć problemy bo będzie dużo biegaczy a Trakt Królewski nie jest za szeroki. No ale przy grupie 1:30-1:35 raczej nie będzie tego problemu, tak zgaduję.
Zobaczymy w praktyce już za 13 dni, do zobaczenia na trasie!
Z Twoimi postępami w treningach to 1:33 masz raczej pewnie.
OdpowiedzUsuńJestem ciekaw jak ogólnie będzie wyglądał start. taka ilość biegaczy to spore wyzwanie.
pamiętaj jednak, że dobry wynik w połówce zobowiązuje. jak będzie 1:33 to z Wiednia bez 3:25 nie wracaj ;)
Ja też jestem optymistą co do połówki, z maratonem to już nie aż tak bardzo bo zawsze odpadam w ostatniej ćwiartce...
UsuńW sumie to już koniec najcięższych treningów, zaczyna się najfajniejszy okres bo sprawdzian w połówce to coś co lubię, potem ograniczanie kilometrażu - też fajnie mimo że człowieka nosi żeby pobiegać więcej :)
A co do startu to ja też się bardzo zastanawiam jak to będzie wyglądać w praktyce. Strasznie ważna jest idealna synchronizacja startów z obu jezdni mostu. Jak coś z tym się pomyli to przy rondzie będą się dziać dantejskie sceny :)
BTW. Kolonia to Köln, Kilonia to Kiel :)
OdpowiedzUsuńO rany a ja cały czas myślałem że Kiel (to nad morzem) to Kolonia :) teraz dopiero sprawdziłem że Kolonia to Nadrenia a Kilonia to ten port :)
UsuńWłaśnie zaczynałem Ci zazdrościć fitnessklubu 24 h, a tu się okazało, że sam mam taki całkiem niedaleko :-)
OdpowiedzUsuńCo będzie za tydzień - Brno?
Ńo ja mam 16km do tego klubu... Ale nie miałem wyjścia bo w Warszawie jest aż jeden całodobowy :) a za tydzień chyba jeszcze nie, za dwa wypatruj Brna.
UsuńZ fajnych, rdzennie polskich nazw są jeszcze Chociebuż i Miluza.
OdpowiedzUsuńIle się człowiek może dowiedzieć robiąc bloga o bieganiu... ;)
Usuń