poniedziałek, 29 kwietnia 2013

1/24 i 2/24 Raport z drogi na Berlin


Poprzedni mój plan treningowy (na Wiedeń) raportowałem co tydzień zaczynając od opisu przystanku w tej wirtualnej podróży do miasta walca. Tym razem wymyśliłem że moje 24 tygodnie walki opiszę podając najpierw jakąś ciekawostkę z miasta które teraz jest celem czyli Berlina.

Ciekawe ilu z was wie że Berlin powstał w miejscu grodu Kopanica (jest tam teraz dzielnica Berlina o nazwie Köpenick). Gród był założony w IX wieku przez Słowian. Sama nazwa Berlin natomiast wywodzi się od słowiańskiego określenia bagna (brlo,berlo,*brl). Zdjęcie lotnicze powyżej pozwala w to uwierzyć - to zdjęcie tej właśnie dzielnicy Berlina, dokładnie jej części o nazwie Schmöckwitz - jak widać wody tam sporo.

Zanim przejdę do krótkiego opisu jak biegałem przez ostatnie dwa tygodnie należy się słowo wyjaśnienia odnośnie planu Danielsa który stosuję. Po pierwsze rozkład treningów względem dni tygodnia: u Danielsa ostatni tydzień jest specyficzny: określone treningi na każdy dzień - od 7 dni przed zawodami do 1 dzień przed zawodami. Skoro zawody są w niedzielę to można łatwo obliczyć że tygodnie treningowe też zaczynają się w niedzielę. To zmiana dla mnie bo do tej pory zaczynałem tydzień od poniedziałku. Jest to fajne ze względu na to że tak jak Daniels pisze - należy trudne treningi robić na początku tygodnia. Wtedy jeżeli coś się nie uda - pogoda, zdrowie czy jakiś zbieg okoliczności przeszkodzi nam w realizacji tego treningu to mamy jeszcze cały tydzień na to żeby gdzieś ten trening zrobić. U Danielsa w planie maratońskim A (tym który robię) są w każdym tygodniu (oprócz pierwszej fazy którą teraz robię) dwa treningi specjalistyczne. Pierwszy przypada więc w niedzielę a drugi w okolicach środy.

Pierwszy z tygodni był regeneracyjny. W niedzielę biegłem maraton w Wiedniu, w poniedziałek zmusiłem się rano do krótkiej przebieżki po Praterze żeby dotrzymać towarzystwa Żonie. Potem odpoczywałem - w środę wyszedłem na pół godziny truchtu, w piątek to samo. W sobotę był już bieg spokojny 10km. W sumie więc w tym tygodniu przebiegłem 63,5km o ile wliczać w to maraton albo 21km jak nie wliczać.

Drugi tydzień był już bardziej usystematyzowany. Przestawiłem się na bieganie rano i jeszcze to opiszę kiedyś w oddzielnym wpisie bo na to zasługuje ale krótko napiszę że bardzo mi to podpasowało. Zaczynam dzień wstając szybciej o te 50 minut i biegając 8km rano a za to cały wieczór mam "wolny" od treningu co jest bardzo wygodne i dla mnie i dla rodziny.
W niedzielę brałem udział w sztafecie Blogaczy Accreo Ekiden - moja zmiana to było 10km, na której zrobiłem życiówkę 42:00. Cieszy mnie to bo widzę że pierwsza faza treningu Danielsa to same spokojne biegi, obawiałem się że trochę mi to spowoduje zamulenie i obniżenie prędkości ale chyba tak nie będzie to był ten wyścig, w sobotę planuję kolejny na 10km a potem w drugiej części pierwszej fazy dojdą przebieżki.
Zeszły tydzień wyglądał więc tak:

DzieńPlanRealizacja
Niedziela10km BSEkiden 10km
Poniedziałek8km BS8km BS
Wtorek8km BS8km BS
Środa8km BS8km BS
Czwartek8km BS, basen8km BS, 1km basen
Piątek8km BS8km BS
Sobota10km BS10km BS

Razem 60km plus basen, troszkę rozciągania. Fajnie że udało się wyjść na basen, postaram się to co tydzień robić. Zabrakło podbiegów o których nie pamiętałem przy układaniu planu ale już to trochę nadrobiłem - wczoraj biegałem po górce w Powsinie (to już się zalicza do trzeciego tygodnia więc tu się nie zmieściło w opisie).
Kolejny tydzień to po pierwsze dystans tygodniowy o 5km większy, po drugie dodane podbiegi, po trzecie więcej rozciągania a po czwarte - fajnie zapowiadający się start w biegu terenowym z Biegiem Natury.

4 komentarze:

  1. Na południe od Berlina są piękne jeziora i lasy oraz fantastyczne trasy biegowo-rowerowe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę "ukradłeś" mi pomysł, na który wpadłem robiąc odliczanie przed maratonem w Łodzi ;-) Tym baczniej będę się przyglądał jak go realizujesz - powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Chodzi o ten wstęp, że ciekawostka z miasta? No to przepraszam, zupełnie nieświadomie :) te z Łodzi pamiętam - dobre były :))

    OdpowiedzUsuń

ADs