W sobotę pobiegłem w biegu o nazwie "Z Biegiem Natury" w gminie Karnieszewice. Tak naprawdę to start i meta były w Koszalinie ale sam bieg to rzeczywiście - był cały po lesie.
Przyjechałem kilka dni wcześniej do Koszalina i tak się złożyło że bardzo blisko trasy tego biegu mieszkaliśmy u rodziny. Dlatego codziennie rano wychodziłem pobiegać po tych samych terenach i wiedziałem czego się spodziewać. A było czego! Trasa nieporównywalna z żadnym asfaltowym bieganiem - podbiegi momentami tak strome że na moje oko do 60 stopni nachylenia (oczywiście bardzo krótkie). Generalnie trasa w górę i w dół, odcinków płaskich praktycznie brak. Podbiegi drogą leśną z kopnym piaskiem, atrakcji co nie miara :)
Po tych moich treningach (to miały być biegi spokojne ale powinienem je do podbiegów zaliczyć) widziałem że żadne bicie rekordów tutaj nie ma miejsca. Ustawiłem się więc na starcie w trzeciej linii i dość ostro ruszyłem. Oczywiście zaczynało się podbiegiem i to takim że były schody betonowe obok trasy dla pieszych a my z boku pod górkę. Po 200 metrach skończył się ten chodnik ze schodami i wbiegliśmy w las a tam tylko korzenie pomalowane kontrastującymi kolorami żeby się nie przewrócić i dalej podbieg. Po około 500m skręciliśmy i mocny zbieg. Na tym pierwszym kilometrze trochę osób wyprzedziłem i policzyłem że jestem 9-ty w stawce. Strasznie wysoko ale to dlatego że bardzo szybko zacząłem - gremlin pokazał czas pierwszego kilometra 4:03 (!) no a połowa była pod górę.
Na drugim kilometrze wyprzedził mnie biegacz z Łobza (był drugi na mecie) z którym zażartowałem że "dobrze że na 3 kilometry biegniemy" ;) - organizowane były dwa biegi na 3,33km i na 10km. Chodziło mi o to że byłem tak wypruty po tym pierwszym kilometrze :) przeraził się i krzyknął że na dychę biegniemy a ja że wiem tylko żartuję bo ledwo już biegnę :)
W tym czasie wyprzedziło mnie kilka osób i tak mniej więcej na 15 miejscu biegłem cały bieg (liczyłem wyprzedzających i wyprzedzanych). Dałem radę tylko kilka osób wyprzedzić, jeden wyglądający na jakiegoś profesjonalistę w żarówiastej seledynowej koszulce Brooks'a wyprzedził mnie na ostatnim zbiegu mimo że walczyłem ile mogłem i dobiegłem do mety jako 17-ty z 150 biegaczy.
Bieg był bardzo trudny i wymagający, do końca dnia czułem zmęczenie w nogach. Nie wiem czemu wydawało mi się że 2/3 biegu jest pod górę a tylko 1/3 z góry - może zbiegi były bardzie strome a może to takie złudzenie...
Bardzo mi się w sumie podobało i nawet kilka niedociągnięć jakie były nie zmieniają mojego zdania - to był super bieg i jeśli tylko będę miał okazję to zapiszę się na coś takiego ponownie.
Dla chętnych trochę informacji: akcja jest organizowana przez Lasy Państwowe z pomocą radiowej Trójki która o tym trąbi często. Ich strona główna to: www.zbiegiemnatury.pl a biegi są organizowane w różnych miejscach naszego kraju (lista miast wciąż się powiększa).
Czasu mojego nie podawałem bo po pierwsze w biegach terenowych ma to mały sens (zależy od trasy bardzo) a po drugie był problem z pomiarem czasu. Zegar na mecie pokazywał około 44:25 ale mój gremlin pokazał około 50 sekund więcej i to jest prawidłowy czas. Poza tym kilka osób pomyliło trasę (źle oznaczona chociaż ja nie miałem problemów), były jakieś pomyłki z przyznawaniem pucharów kobietom na krótszym dystansie. Bieg był opóźniony o 5 minut. Trochę tego się uzbierało co należałoby następnym razem poprawić, dla równowagi dodam że udział był darmowy, każdy biegacz otrzymał bawełnianą koszulkę i ciekawy drewniany medal, na trasie było zabezpieczenie, dwa punkty z wodą. Pogoda była bardzo fajna, trasa wymagająca, ale bardzo fajna.
Na koniec pochwalę się jeszcze rodziną - mój chrześniak w biegu na 3,33km prawie rozbił bank bo był 9-ty na 91 zawodników!
Kilka zdjęć z biegu:
Start - słabo mnie widać bo wyprzedzam z mojej lewej strony - czwarty od prawej na tym zdjęciu
Przed biegiem z moimi pociechami
O, musiało być pięknie! Gratuluję wysokiego miejsca.
OdpowiedzUsuńFajny bieg,gratulacje zajętego miejsca ;)
OdpowiedzUsuńO, przegapiłem tego posta;) Lubię takie biegi z wielu powodów. Poza lokalnym folklorem i brakiem światowych gwiazd najfajniejsze jest to, że sam też nie napinasz się na wynik, bo ze względu na trasę nie sposób ustawić się tak jak do standardowego biegu ulicznego. I wtedy każdy wynik jest dobry:)
OdpowiedzUsuńRacja, nawet nie ma za bardzo sensu patrzeć na zegarek bo czas ani tempo nic nie mówią, trzeba biec na samopoczucie!
Usuń