sobota, 15 czerwca 2013

Bieg Ursynowa



Piękna pogoda i super impreza - tak będę wspominał dzisiejszy Bieg Ursynowa. Pojechaliśmy dużo wcześniej żeby odebrać pakiet (bardzo fajna koszulka w zestawie), po odbiorze pakietu spotkaliśmy biegające małżeństwo i chwilę pogadaliśmy (pozdrawiamy!). Potem - na poszukiwanie placu zabaw! Nie wiem czemu ale zupełnie pomyliły mi się "węgierskie" ulice na Ursynowie i zamiast na skrzyżowanie Pala Telekiego z Zoltana Balo pomyliło mi się i pojechałem na ulicę Beli Bartoka :) Na szczęście zorientowaliśmy się i zdążyliśmy dojechać do tych właściwych Węgrów :) Dziewczyny zostały na placu zabaw, chwilę się pobawiłem tam ale musiałem zdążyć na start a miałem tam 3 kilometry. Przebrałem się w sklepie z sokami obok placu i potruchtałem na start. Po drodze spotkałem Emilię (pozdrawiam!)
Przed startem zrobiłem rozgrzewkę z szybszymi przebieżkami - zawsze tak robię przed krótkimi biegami i wydaje mi się że to dobrze działa, łatwiej po starcie wejść w docelowe tempo. Po przedstawieniu najlepszych zawodników i rozgrzewce nasza olimpijka Lidia Chojecka strzeliła ze startera i pobiegliśmy.
Nie wspomniałem jeszcze że zapomniałem z domu mojego garmina! Nie wiedziałem jak mi pójdzie ten bieg bez kontroli tempa. Było tak jak myślałem - za szybko zacząłem... w wynikach po biegu widać że pierwszy kilometr w 3:39. Na drugim kilometrze zobaczyłem zawodnika z KB Rebus który wygrał moją serię Testu Cooper'a na Stadionie Narodowym. Miał 100 metrów więcej czyli biega szybciej a ja go teraz wyprzedziłem! To mi od razu pomogło się zorientować że przesadziłem z tempem. Zagadałem krótko i dowiedziałem się że biegnie na 19:00 tempem narastającym a ostatni kilometr ma być w 3:30. To ostudziło mój zapał i trochę zwolniłem, podczepiając się z tyłu. Ja biegłem przecież na 20 minut. Biegło się dość fajnie, było bardzo gorąco (25 stopni) asfalt rozgrzany ale na 5 kilometrach nie jest to jeszcze tak dużym problemem. Odczucie miałem takie że trzeci i czwarty kilometr był za wolno ale przez ten brak zegarka nie mogłem tego zweryfikować. Wreszcie po małej pętelce zaczęliśmy wracać. Ja już naprawdę czułem zmęczenie i nie wyglądałem za dobrze. Wtedy na początku piątego kilometra dostałem porsję dopingu od Emilii z jej małym towarzyszem na smyczy i... przyspieszyłem. Starczyło zapału na jakieś 100 metrów :) ale meta była już coraz bliżej. Udało mi się zrobić finisz i sam nie wiem czy się z tego cieszyć czy nie bo podobno jak są siły na finisz to znaczy że cały dystans był za wolno. Za metą nie widziałem nigdy zegara (był chyba tylko na samochodzie co jechał przed elitą) i podpytałem dwóch biegaczy na mecie ile mieli - obaj po 19:50 więc założyłem że mi się udało.
W domu sprawdziłem wyniki i... 19:45! Super wynik, szkoda że nie miałem tego gremlina - patrzenie na tempo w trakcie biegu mnie dopinguje więc może byłoby jeszcze lepiej. Mimo to mogę spokojnie stwierdzić że jeden z biegowych celów na ten rok już mi się udało zrealizować - złamać 20 minut na 5km!
Przy okazji gratulacje dla Wojtka i Ewy - mieli bardzo dobre czasy, szczególnie Ewa: siódma w swojej kategorii! No i jeszcze gratulacje dla 10-letniego chłopaka który dobiegł do mety przede mną. Nie wiem czy przebiegł całość bo był za mało spocony na moje oko, miał numer ale w wynikach nie za bardzo mogę go znaleźć. Może tylko końcówkę przebiegł? Bo poniżej 20 minut w tym wieku to chyba niemożliwe.
Reasumując - bardzo, bardzo fajna impreza!

Wynik: 19:45
Miejsce: 176 / 1618
W kategorii M30: 65 / 499


7 komentarzy:

  1. A dziękuję, dziękuję :) ale to przede wszystkim dla Ciebie wielkie graty za taki super wynik!!! Zejście poniżej 20 to już IMHO inna liga :) ja biegłam ze zwyklym zegarkiem bez gps-a i w sumie na 5K tak wolę, bo nie ma co robić szachów tylko cisnąć (oczywiscie po uprzednim zaplanowaniu strategii ;-)Fajnie było chwilkę z Wami pogadać - pozdrówka!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. A moze to odwrotnie, z Garminem byłoby wolniej? Zerkąc na Garmina dopuszczamy do głosu rozmum: "za szybko", mówi. Biegnąć bez zegarka, na czuja, kierowałeś się czuciem li tylko. Nie ograniczała Cię głowa. To tylko hipoteza, ale kto wie... Może zainspirowany tym wpisem jutro Garwolin pobiegnę bez Garmina ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Leszek, BOMBA !!! Wielkie gratulację. Super wynik.
    Nie wiem czy część sukcesu nie tkwi właśnie w braku zegarka. Tak jak pisze Marcin. Nie kalkulowałeś - po prostu biegłeś.

    Ja właśnie zwróciłem uwagę na to, że za często patrzyłem na garmina. Po 2 km miałem 30 sek przewagi względem życiówki. Potem patrzyłem tylko jak w virtual partner uciekają sekundy.

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW, gratulacje :)
    zapraszam na http://rafalablewski.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Ładny wynik, ładny! Gratulacje wielkie:) 20 złamana na piątaka, teraz pora rozprawić się z 40 na dychę!;D

    OdpowiedzUsuń
  6. To bardzo ciekawe, co piszecie o Garminie. Przekonaliście mnie, na następną wezmę sobie zwykły zegarek.
    Życiówki gratuluję, bo jest rewelacyjna! Zejście poniżej 20 min. to już naprawdę nie dla każdego zabawa, super!
    A jeśli chodzi o kibicowanie to polecamy się z Romanem na przyszłość :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się - złamać 20' to już inna liga. Gratulacje!

    OdpowiedzUsuń

ADs