poniedziałek, 1 lipca 2013

10,11/24 Dwa tygodnie z maratonem


Zaczynamy standardowo - od ciekawostki berlińskiej. Tym razem o pomniku radzieckich żołnierzy w prawie samym centrum miasta. Wybudowany jeszcze w 1945 roku, podobno z marmuru po zburzonej Kancelarii Rzeszy. Ma oddawać cześć poległym w zdobywaniu Berlina żołnierzom radzieckim. A było ich sporo bo Sowieci spiesząc się z zajęciem Berlina nie oszczędzali na "sile żywej" - ponad 300 tysięcy ofiar w jednej (choć trwającej ok. 2 tygodni) bitwie to naprawdę straszny wynik. Tym bardziej że to dane oficjalne więc naprawdę ofiar mogło być sporo więcej, bo Związek Radziecki do zbyt prawdomównych co do spraw historycznych nie należał. Po podziale Berlina pomnik znalazł się w jego zachodniej części i z tego powodu Brytyjczycy musieli ochraniać nie tylko sam pomnik, ale i żołnierzy radzieckich pełniących przy nim wartę honorową.
Przy okazji wizyty w Berlinie widziałem ten pomnik. Jedna rzecz mnie w nim uderzyła i nie mogłem jej zrozumieć. Spojrzyjcie na środkową jego część - oprócz literek-krzesełek czyli cyrylicy pod spodem są dwie daty: 1941-1945. Nie rozumiałem najpierw czemu akurat takie, przecież wojna zaczęła się w 1939.... ale czy na pewno? Przecież w 1939 Sowieci jedynie nieśli pomoc, więc wojna zaczęła się w 1941! Dla nas Polaków to trudne do zrozumienia, ale nawet dzisiaj Rosjanom nie udaje się przyznać że do 1941 roku byli w sojuszu z Trzecią Rzeszą i wspólnie rozebrali Wschodnią Europę.

Wracając do biegania - ostatnie dwa tygodnie to z jednej strony dużo killometrów bo plan zakładał w obu tygodniach 90% maksymalnego kilometrażu(90%*80=72km) a z drugiej strony w środku był maraton pobiegnięty całkiem, całkiem bo poprawa życiówki o ponad 4 minuty. Czyli ostatni tydzień powinien być delikatniejszy żeby wypocząć trochę a następny tydzień wprowadzający po mocnym maratonie. Jak wyszło pogodzenie ognia z wodą? A no tak:

Tydzień #10
Niedziela - odpoczynek po Biegu Ursynowa, też rekordowym więc się należało
Poniedziałek - Sp1 - bieg długi - udało się zaliczyć po drodze do pracy: 19km po 5:13/km
Wtorek - Sp2 - do pracy i powrót rowerem, razem 40km w 1:44 a wieczorem danielsowskie interwały, czyli: rozgrzewka, 3x1600m po 3:53/km przerwy 5', schłodzenie. Ostatni interwał zawalony ale i tak średnia 3:55/km więc dobrze było.
Środa - tylko rower razem 25km
Czwartek - podróż samochodem, miał by bieg spokojny wieczorem ale za duże zmęczenie
Piątek - rano 10,2km po Borach Tucholskich
Sobota - rano ostatni rozruch przed maratonem: 5,92km

Tydzień #11
Niedziela - Maraton Lębork czyli 42,2km w 3:33:55
Poniedziałek - odpoczywamy
Wtorek - dalej odpoczywamy
Środa - pierwszy rozruch: 8km spokojnie
Czwartek - Sp2 - Danielsowskie interwały czyli rozgrzewka, 4x5' przerwy 3', schłodzenie. Razem 11,87km a interwały wyszły średnio po 3:53/km. Mimo że ostatni słabo wyszedł to średnia niezła.
Piątek - odpoczynek przez kolano
Sobota - spokojne 10km
Niedziela - Sp1 - rozgrzewka, 2x12' TP (4:13/km) przewa 2' i 60' biegu spokojnego. Wyszło bardzo dobrze, niby garmin pierwszy interwał pokazał że był słabszy ale to wina tego że w las wbiegłem a tam trochę sygnał tracił no i musiałem też chwilę zwolnić bo slalom między kałużami a drzewami był.

Czujny czytelnik zauważy że ten drugi tydzień ma osiem dni :) Wydłużyłem go o dzień żeby zmieścić wszystkie treningi i tak myślę że przesadziłem. Zrobiłem 138km w te dwa tygodnie (plan był 72+72=144) więc tyle ile było założone tylko że wujek Daniels pisał o spokojnych biegach żeby tą normę wybiegać a ja oprócz wszystkich treningów specjalistycznych zrobiłem jeszcze mocny maraton... Jak widać po drugim piątku - moje kolano się trochę zbuntowało po tych interwałach na tartanie tak krótko po maratonie. Mam nadzieję że przejdzie samo podczas spokojnych biegów (mi to bardziej pomaga niż całkowite pauzowanie). Na razie idzie ku dobremu i pobolewa coraz mniej. 

Co teraz przede mną? Ten tydzień regeneracyjny bo plan zakłada tylko 70% kilometrażu maksymalnego (56km). Poza tym już za niecałe 4 tygodnie Bieg Powstania Warszawskiego! Mam zamiar się zapisać na 10km i... nie chcę zapeszać ale może targnę się po raz pierwszy w życiu na 39:59? Wynik z piątki dwa tygodnie temu 19:45 mówi mi że jest na to szansa, ale będzie bardzo trudno. Zobaczymy!

6 komentarzy:

  1. Zapisy na BPW już 9 lipca, też zamierzam tam polecieć i jeśli pogoda się nie zbiesi to 39:5x zaatakować:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to super - możemy się nawet razem wybrać :)

      Usuń
  2. Idziesz jak burza :) Też będę na BPW, ale mój plan będzie przewidywał złamanie w końcu 50min. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba się uda, byle nie było takiej "parówy" jak rok temu :)

      Usuń
  3. Naprawdę zdziwiła Cię data 1941? Przecież każdy Rosjanin wie, że Wielka Wojna Ojczyźniania (bynajmniej nie II WŚ) zaczęła się w 1941. I zakładam, że rosyjscy turyści dziwią się widząc na naszych pomnikach daty 1939-45. A propos, Dzień Zwycięstwa nasi wschodni sąsiedzi świętują też kiedy indziej niż reszta świata, ale to już inna historia ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie to bardzo zdziwiło bo poza Rosjanami cały świat uważa że II WŚ zaczęła się w 1939 - nawet Brytyjczycy co jest trochę ironiczne :)
      Z zakończeniem to też śmieszne :)

      Usuń

ADs