poniedziałek, 15 lipca 2013

12/24 Koniec II fazy planu






Ten tydzień to dokładnie połowa mojego berlińskiego planu. Zamykam więc drugą fazę danielsowskiego planu i wypadałoby ją choć trochę podsumować. Ale zanim o bieganiu to winny jestem wam ciekawostkę o Berlinie, sam sobie takie zadanie wyznaczyłem to nie mam wyjścia :) A więc dzisiaj będzie o zabytku choć nadal trochę w użyciu - czyli o Kościele Pamięci Cesarza Wilhelma. Po niemiecku nie brzmi to już tak ładnie: "Kaiser-Wilhelm-Gedächtniskirche". Oczywiście jeden wyraz, nie wiem po co te myślniki w środku, bez nich byłoby jeszcze lepiej :)
Choć kościół wygląda na bardzo stary to zbudowany został bardzo późno: w latach 1891-1895. Mimo że jest to kościół protestancki to był bogato zdobiony, na przykład mozaiki z historią Prus (ciekawe czy zaczęli od źródeł czyli wyżynania tych prawdziwych Prusów :) ). Kościół w trakcie II WŚ został zbombardowany i ostała się jedynie jedna z wież. Dobudowano potem do niej futurystycznie wyglądający kościół a właściwie kompleks bo jak podaje wikipedia: "ośmiokątną nawę, sześciokątną dzwonnicę, czworokątną kaplicę i kruchtę". To zestawienie nowoczesności z niewyremontowaną pozostałością po bombardowaniu ma piękne, antywojenne przesłanie. Czasami żałuję że i w Warszawie nie pozostawiono dla potomnych jakiegoś fragmentu miasta tak jak ono wyglądało po wojnie. To byłaby świetna lekcja historii dla następnych pokoleń.

Wracamy do biegania! Ostatni tydzień zaczął się dla mnie biegowo od planowanej przerwy w poniedziałek. Zakładany dystans na tydzień był tylko 70% maksymalnego czyli w sumie 56km - można sobie było pozwolić na trochę regeneracji. W dodatku po tych dwóch silnych treningach w tygodniu pomaratońskim zacząłem coś w lewym kolanie odczuwać. Niestety we wtorek okazało się że znowu nie mogłem wyjść pobiegać - za dużo pracy czyli zmęczenie i za mało snu. Za to w oba te dni do pracy i powrót był rowerem - w sumie 40km dziennie ale bez ścigania się. W środę wreszcie się udało - spokojne niecałe 10km, w czwartek 8km. W piątek już był trening specjalistyczny:

Trening Sp1: rozgrzewka, 6x(6' P 4:13/km przerwy 1') schłodzenie. Ładnie wyszło: razem 15,90km, tempówki 6-cio minutowe idealnie. Ciekawe są te danielsowskie treningi, dla przykładu nigdy tak nie robiłem żeby biegać najpierw szybko a potem długo wolno (tydzień temu był taki trening że 2x12' tempo progowe, a potem godzina spokojnie). To chyba bardzo dobrze wyrabia moją piętę Achillesa czyli opadanie z sił w końcówce maratonu bo te 2x12 minut w tempie progowym wypłukuje mięśnie z łatwo dostępnej energii i potem ta godzina spokojnego biegu zmusza mój organizm żeby się bardziej na spalanie tłuszczy przestawić. Co przy mojej wadze jest bardzo pożądane :)

Sobota i niedziela niestety wolne. To znaczy wolne od biegania ale tak naprawdę to strasznie zajęte bo mam taki nawał zajęć jak naprawdę rzadko. W sobotę sam cały dzień z córeczkami, poza tym blisko 20 godzin pracowałem w week-end bo w pracy dostałem bardziej odpowiedzialne stanowisko w nowym projekcie gdzie termin oddania pracy jest w ten wtorek (co tłumaczy czemu wrzucam informacje o 12 tygodniu biegania pod koniec 13 tygodnia :) ).
W poniedziałek znowu spokojnie a we wtorek opóźniony o dwa dni ostatni trening tego tygodnia:

Trening Sp2: rozgrzewka, 4x1600m tempo I czyli interwałowe (3:53/km) przerwy 5', schłodzenie. Zupełnie nie wyszło - tempa nie dałem rady utrzymać (niewyspanie, na plecach plecak bo bieg po drodze do pracy, wysoka temperatura, na czczo). Jednak nie można rano przy okazji drogi do pracy robić takich ważnych treningów. Koniecznie następne będą już z pietyzmem i pełnym przygotowaniem :) Tutaj wyszło łącznie 14,11km.

Cały tydzień więc zakończyłem z dwudniowym poślizgiem ale w świetle problemów czasowo-organizacyjnych to jestem bardzo zadowolony z tego tygodnia. Prawdziwym wyzwaniem będzie pierwszy tydzień kolejnej, trzeciej fazy. Ma być dystans 100% maksymalnego czyli 80km a jak pisałem wcześniej pracy mam ogrom w dodatku zawsze pierwsza jest rodzina a bieganie wciskam w wolnych chwilach i bardzo to trudne teraz (dwie kilkudniowe wizyty gości w tym tygodniu to dodatkowe utrudnienie - taki bonus). No ale chociaż na tym blogu wię wydaje że bieganie to najważniejsza sprawa to wcale tak nie jest. Bardzo lubię sobie pobiegać i zauważyłem że ta duża ilość spokojnych biegów w planie Danielsa zupełnie mi nie przeszkadza. W programie "Run Less Run Faster" czyli tym programie FIRST nazywają takie bieganie "junk miles" ale ja myślę zupełnie odwrotnie. Te kilometry są bardzo przyjemne - to jest przecież sedno sprawy - biegam bo lubię biegać a nie bo chcę pobiec szybciej. A zresztą jak się chce pobiec szybciej maraton to trzeba te kilometry wybiegać tak czy siak. Widzę po sobie że dopiero po przejściu na większy kilometraż końcówka maratonu przestała być drogą przez mękę. Jeszcze nie do końca ale Maraton Lębork już to pokazał.
Podsumowując ten tydzień - było 55,83km wobec planowanych 56km - czyli w porządku ale niestety po raz pierwszy zawaliłem trening specjalistyczny. Pocieszam się tylko że poziom wysiłku był duży, zapewne bliski temu jaki powinien być.

A podsumowując całą drugą fazę: wyszła ona bardzo dobrze.
Plusy:
- zrealizowany cały plan pod względem kilometrów
- przyjemnie się biegało
- ciekawe treningi specjalistyczne
- spokojne biegi wcale mnie nie nudzą tak jak się tego obawiałem
Minusy:
- wcisnąłem Maraton Lębork w ciężki tydzień zamiast w miejsce treningu specjalistycznego
- za szybko po tym maratonie wróciłem do mocnego biegania i bolało mnie potem kolano (prawie przeszło w tej chwili)
- nie wyszedł jeden trening specjalistyczny w ostatnim tygodniu tej fazy

A co teraz? Będzie ciekawie:
- zapisałem się na Bieg Powstania Warszawskiego, rok temu było tak a dwa lata temu tak
- w trzeciej fazie treningi będą najcięższe ale i najciekawsze
- wypada mi w tej fazie urlop i znowu w gorącej Chorwacji, trzeba będzie wcześnie wstawać albo późno na trening wychodzić

7 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Na ile biegniesz? Będę miał szanse żebyś za daleko nie uciekł :) ?

      Usuń
  2. Kaiser-......kirche robi wrażenie na żywo, z tego co pamiętam fajnie podświetlony nocą ;) powodzenia w dalszych przygotowaniach do maratonu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Ciekawy jestem czy dam radę obejrzeć te wszystkie zabytki w Berlinie... Jest z tym problem bo przed maratonem trzeba oszczędzać nogi a znowu po maratonie to nie ma sił.. :)

      Usuń
    2. Jak się dobrze przygotujesz (a nieźle Ci idzie) to i siły będą :-) Ale jeśli planujesz solidne zwiedzanie miasta, to pamiętaj, że najpierw maraton, potem zbytki... przepraszam - zabytki.

      Usuń
  3. To teraz już "z górki";)powodzenia będę trzymał kciuki na BP:)

    OdpowiedzUsuń
  4. A te kreski w nazwie to dlatego, że jest tam cesarz i Wilhelm. A propos, kiedyś tłumaczyłem z polskiego na niemiecki resume koleżanki skrzypaczki. Jak ja się nagimnastykowałem nad nazwami tych wszystkich konkursów! Moja angielskojęzyczna żona nie mogła się nadziwić w czym ja problem widzę...

    OdpowiedzUsuń

ADs