środa, 30 października 2013
Roztrenowanie - podsumowanie
Czy można podsumowywać że się nie biega? Moim zdaniem tak bo jest to (podobno) ważna część treningu. Podobno bo skoro nie mam na to twardych dowodów a opieram się tylko na przeczytanych tu i ówdzie mądrościach. No dobrze, ale czuję podskórnie że takie roztrenowanie jest ważne - biegam już regularnie ponad dwa lata, należy się trochę zregenerować. Przez te dwa lata nie miewałem przerw w bieganiu, najdłuższe były przerwy zaraz po maratonach ale i one były krótkie.
Po maratonie berlińskim rozpocząłem więc zaplanowany wcześniej okres bez biegania. Trudno było czasami wytrzymać, szczególnie że pogoda była czasami piękna, a ja tylko patrzyłem zza kierownicy samochodu jak inni biegają. Żona też nie ułatwiała zadania - biegała sobie w najlepsze. Żeby nie skapcieć do cna wymyśliłem sobie że będę dojeżdżał do pracy rowerem. Po pierwszym całkowicie odpoczynkowym tygodniu starałem się co drugi dzień dojechać do pracy rowerem. W obie strony wychodziło trochę ponad 40km, średnio więc na tydzień około 100km na siodełku (razem 345km). Krótko mówiąc: tyłek mnie czasami nawet teraz pobolewa! Co jak co ale kolarzem to ja bym nie chciał być.
Oprócz roweru udało mi się trochę poćwiczyć siłowo - do Wyzwania Bartka. Doszedłem do poziomu 18 podciągnięć robionych w 6 seriach po 3. Niestety droga do 25 powtórzeń wydaje się długa i wyboista :) Ostatnim punktem programu było moje własne, autorskie Wyzwanie Żywieniowe - ale o tym w oddzielnym wpisie (cierpliwości!). W sumie więc były to cztery tygodnie których nie przespałem, chociaż widzę po sobie że spadek formy jest większy niż się spodziewałem. Liczyłem że ten rower (w końcu średnio 5 godzin wysiłku tlenowego tygodniowo) podtrzyma prawie całkowicie moją formę. Okazuje się jednak że tak nie jest. Inne formy ćwiczeń nie dają tyle co bieganie (w kontekście utrzymania formy biegowej) i czuję jak bym się cofnął o jakieś 10 miesięcy, patrząc na mój wynik z Lesznowoli.
Podsumowując to moje roztrenowanie - dziwne to doświadczenie. Nie spodobało mi się za bardzo, zrobiłem je tylko za podszeptem Rozumu, Serce by na to nie poszło. Ale skoro jestem grzeczny to roztrenowanie zaliczone. Powrót do biegania już rozpocząłem. W kolejnym wpisie wrzucę co i kiedy będę robił. Plany nie są jakąś tajemnicą - Minimaraton w Lesznowoli już był (po pierwszych
kilku dniach biegania). Teraz za niecałe dwa tygodnie: Bieg Niepodległości a później - cała zima na trenowanie i jakieś wysokie "C" w Rzymie!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ADs
wczytywanie..
Roztrenowanie to chyba jeden z najtrudniejszych elementów przygotowań!;) Trzeba się mocno krygować, bo bieganie mocno uzależnia.. :)
OdpowiedzUsuńTeż sporo nakręciłem rowerem podczas roztrenowania..nawet jedna setka mi wpadła ;)
OdpowiedzUsuńAle wiecie co jest najlepsze....przez te dwa tygodnie nosiło mnie okrutnie żeby biegac..a teraz po kilku pierwszych BSach nowego planu juz mi sie znowu nie chce przebierać nogami...jakoś wypadłem z rytmu..okropność, ten co wymyślił roztrenowania powinien zostac ukarany :D
Leszek nie narzekaj na utraconą formę. Ja miałem roztrenowanie przez 10 miesięcy :D A forma wraca szybko. Trzeba się tylko przyłożyć. Powodzenia w nowym sezonie!
OdpowiedzUsuńA nie może roztrenowanie polegać na truchtaniu? ;)
OdpowiedzUsuńHa, Karolina złapała temat za przysłowiowe... klu ;-) Roztrenowanie wcale nie oznacza rezygnacji z biegania. Niemniej ja na ten przykład też daję odpocząć butom do biegania. Inna kwestia, że aktualnie się kuruję i moją jedyną aktywnością jest LB (czyli leżenie bykiem).
OdpowiedzUsuńLeszku, forma naprawdę wraca :) Mówię Ci to, jako osoba, która miała 4,5 miesiąca przymusowego roztrenowania.
OdpowiedzUsuńWidzę dużo różnych szkół :) ja wolę dać nogom kompletnie odpocząć od biegania - czuję że to ma dobry wpływ na te wszystkie ścięgna i stawy. Inaczej obawiałbym się że ani nogi nie odpoczną ani formy nie utrzymam...
OdpowiedzUsuń@Hania - liczę na ten powrót formy, ale chyba na razie to się przeliczę (w poniedziałek na Biegu Niepodległości) :)