Ja rozumiem że roztrenowanie, że odbijanie sobie po maratonie - ale 2,5kg więcej w dwa tygodnie?? Jak dla mnie to przesada, jeszcze prawie dwa tygodnie przymusowego odstawienia od biegania więc żeby coś temu zaradzić wpadłem na pomysł który już kiedyś wypróbowałem, chociaż bez chwalenia się na blogu i prawdę mówiąc udało się częściowo (powiedzmy w 80%) :)
Pomysł jest taki: spróbować zracjonalizować co w siebie wrzucam, kiedy i ile. Nigdy na diecie nie byłem i nie mam zamiaru, ale na próbę mam zamiar trzymać się przez dwa tygodnie takich prostych zasad:
1. Porządne śniadanie
2. Cztery posiłki w ciągu dnia
3. Bez podjadania wieczorami
4. Żadnego śmieciowego jedzenia
5. Żadnych słodyczy
Czy to będzie łatwe? To zależy który punkt :) śniadanie - to kwestia chęci. Za łatwo z niego rezygnuję albo ograniczam - teraz to będzie jak widać pierwszy punkt na liście i będę go pilnował. Cztery posiłki - tu chodzi głównie o to aby coś przekąsić w pracy po obiedzie (zwykle 12:30) a przed kolacją. Wychodzi gdzieś około 15:30 - to też da się zrobić. Jeden z głównych problemów to wieczory - tutaj będzie największa walka - ustaliłem więc sobie że po 20:00 jem tylko owoce i warzywa. Coś jeść muszę przecież, nie? Rezygnacja ze śmieciowego jedzenia to nie problem myślę - i tak bardzo rzadko takie coś jadłem, chodzi tylko o pilnowanie się jak koledzy z pracy spróbują namówić :) no i na koniec najcięższa artyleria - słodycze!! To uwielbiam i dużo zjadam - w pracy jest zwyczaj serwowania darmowych ciasteczek w czekoladzie, wafelków i herbatników i tak dalej. Nie wiem jak to zrobię, chyba urlop wezmę żeby dać radę. Ale w domu słodycze też są! No nic, twardym trzeba być, będę raportował postępy żeby się zmobilizować. Na razie zacząłem dzisiaj rano i idzie dobrze - koniec wyzwania wypada 25-go czyli w sobotę przed Minimaratonem Niepodległości w mojej gminie czyli Lesznowoli. Jak się uda wytrzymać i pojeździć jeszcze rowerem do pracy to mam nadzieję że na linii startu stanę w dobrym stanie. Czyli wagowo tak jak to było dwa tygodnie temu a kondycyjnie w takim stanie aby powalczyć o pierwsze miejsce w kategorii mieszkańców Nowej Iwicznej. Będzie ciężko bo w Tarczynie o włos przegrałem, teraz wydrukuję sobie zdjęcia "ziomków" z mojej wsi i będę kontrolował sytuację w trakcie biegu ;)))
Leszek, to ja jako "ziomek" z Nowej Iwicznej potwierdzam swój udział w minimaratonie :-) Raczej Ci nie zagrożę w rankingu, ale postaram się deptać niedaleko za plecami, żebyś za bardzo nie zwolnił ;-)
OdpowiedzUsuńChe che, no to będzie raźniej :) Ja prosto z miesiąca nie-biegania to mogę mieć problem z szybkim bieganiem, ale postaram się!
UsuńPo 20.00 raczej owoce sobie odpuść ;) w końcu to cukier :) lepiej właśnie jakieś warzywko i chude mięsko (wędlina na przykład) lub twarożek :) Polecam grani z pomidorem lub ogórkiem :))
OdpowiedzUsuńEch, trudno będzie wytrzymać, jak czekolada i ciastka pójdą na bok to i tak będzie już sukces :)
UsuńTo zjedz owoce wcześniej :)) po obiedzie, przed kolacją :))
Usuńhe,he przez niedawne wymuszone roztrenowanie też poszło mi w boczki;) ale wracam poowwwooolllliiiiii do do stanu używalności hi,hi.... Pozdrowaśki:)
OdpowiedzUsuńNo wiesz co, taki tekst okraszony pięknym, tłustym pączkiem? Miałem zamiar zjeść twarożek przed snem, ale nie wiem, czy nie skończy się na szukaniu słodyczy po szafkach ;)
OdpowiedzUsuńzobaczyłam pączka i zaczęło mi burczeć w brzuchu...:P
OdpowiedzUsuńSłodycze (szczególnie takie przetworzone - wafelki, gotowe czekolady, cukierki...), to naprawdę kwestia przyzwyczajenia, działają jak narkotyk. Może żeby organizm szoku nie przeżył, zrób sobie batoniki muesli-ciągutki w domu i zabieraj do pracy - nic się nie stanie, jak coś takiego zjesz w ciągu dnia... A na wieczór to może jakaś sałatka grecka, owoce raczej nie ;)
OdpowiedzUsuńOch, u mnie też najgorzej ze słodyczami. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńMuszę się przyłączyć do Twojego wyzwania. Mam kłopot ze słodyczami i wieczornym podjadaniem :)
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia w Lesznowoli
Zapraszam do przyłączania się - ja już czwarty dzień się męczę i na razie się udaje. Tylko że jutro będą ciastka w pracy :-O już się tego boję ;)
OdpowiedzUsuńI jak idzie wyzwanie? :) Ciastka cię nie zaatakowały wkurzone że je olewasz? ;-)
OdpowiedzUsuńNie wiedzą co się dzieje :) korzystają z odroczenia wyroku :)
Usuńi jak Ci idzie? :)
OdpowiedzUsuńPółmetek za mną i na razie się udaje. Jaszcze 6 dni i rzucam się na ciastka :))
Usuńgratuluję i podziwiam... ja cały czas biegam za wolno i czekolada mnie dogania :D
Usuń