sobota, 14 czerwca 2014

Bieg Ursynowa


Dziwną dzisiaj mieliśmy pogodę. Padało i było pochmurno, ale jak słońce dało radę wyjść zza chmur to robiło się pięknie, nawet aż za ciepło na bieganie. W efekcie nie było fajnie kibicować, bo jednak momentami padało i pojechałem sam na Bieg Ursynowa żeby się katar u córy młodszej nie rozwinął. Pakiet odebrałem szybko i miałem jeszcze aż godzinę do startu. Postanowiłem porządnie się rozgrzać - wyszedłem więc na 4-kilometrową rozgrzewkę z przebieżkami i skipami A i C na ostatnim kilometrze. Wszystko wyglądało pięknie - pogoda mimo lekkiego deszczu momentami była bardzo dobra, tylko szybko biegać!

Na starcie też dobra organizacja, przynajmniej tam gdzie ja stałem - tłoku praktycznie nie było, wszystko sprawnie poszło i ruszyliśmy. Najważniejsze dla mnie jak zwykle - nie spalić się na początku. Postanowiłem pobiec pierwszy kilometr wolniej niż planowana średnia, tak około 4:05/km. Oczywiście nie wyszło - endo pokazuje 3:53, ale trzeba dodać 2-3 sekundy bo garmin dodawał od siebie dystansu. Powiedzmy że było więc 3:56.
Drugi i trzeci kilometr w/g garmina prawidłowo - 3:57-3:58. Tylko chciałem biec od drugiego do czwartego kilometra a na ostatnim przyspieszyć. No tylko że gremlin dodawał od siebie 1,5% dzisiaj. Niby mniej niż górna granica jego dokładności (bo chyba do 3% może być), ale to jednak zepsuło trochę moje plany. W trakcie biegu były znaczniki kilometrowe i miałem tego świadomość, więc to mnie nie tłumaczy. Po trzech kilometrach miałem o ile pamiętam dokładnie 12 minut. W tym momencie byłem jeszcze na najlepszej drodze do życiówki. Wystarczyło tylko ostatnie 2km przebiec po 3:52/km.
Niestety zamiast tego - czwarty kilometr był najgorszy. Wg endo 4:07 czyli realnie 4:09-4:10. Na piątym jeszcze próbowałem zejść chociaż poniżej 20 minut na całym dystansie, ale zabrakło.. właśnie nie wiem czego.

Trochę to dołujące że po roku biegania zamiast się poprawić odnotowałem regres, ale pocieszam się jeszcze że nie do końca tak jest. Mam kilka argumentów które mówią że nie jest aż tak źle:
1. we wtorek wieczorem zrobiłem sesję interwałów. Książka którą czytam (za tydzień zdradzę jaka - bardzo fajna i na jej podstawie pobiegnę plan maratoński pod Frankfurt który zaczynam już za tydzień :) ! ) mówi że po interwałach całkowita regeneracja to średnio 5 dni. U mnie jak było widać na połówce warszawskiej regeneracja trwa dłużej niż u innych. Więc to myślę wpłynęło na troszkę słabszy wynik
2. nie udało mi się pobiec dobrze głową - to właśnie chyba z mojego wygodnictwa zwolniłem na czwartym kilometrze. Na to mam pomysł - wyjaśnię poniżej
3. chyba nie jest tak że ogólnie jest regres od zeszłego roku. Co prawda po roztrenowaniu widać było duże pogorszenie wyników, ale tak po prawdzie to wyniki z tego roku poprawiłem na dwóch dystansach: 3000m i w maratonie. Na 3000m z 11:25 na 11:17 co wg Danielsa odpowiada poprawce na 5km z 19:44 na 19:30, a w maratonie z 3:29:47 na 3:25:01.
 
Co teraz? Plany jak zwykle świetliste: za tydzień maraton w rodzinnym Lęborku - jak zwykle co roku - bez planu i specjalnego przygotowywania się. A potem troszkę odpoczynku i zaczynamy 16-tygodniowy plan pod Frankfurt :)

Wrzucę jeszcze zrzut z endo - po tętnie widać że było mocno, ale jednak myślę że było troszkę zapasu.


Żeby ten zapas zagospodarować - przeczytam sobie dokładnie tą książkę która dostałem pocztą od wydawnictwa. Przeczytam i opiszę, mam nadzieję że będzie pomocna w wykrzesaniu troszkę więcej mocy z siebie na zawodach.




4 komentarze:

  1. Po tętnie widać, że dałeś z siebie bardzo dużo. Szkoda, że nie udał się ten czwarty kilometr, bo byłaby życiówa jak się patrzy gdybyś utrzymał tempo.. na szczęście piątkę to można biegać i co dwa tygodnie, a darmowa w Skaryszaku jest co tydzień. Jeszcze się z tym wynikiem policzysz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, tak samo pomyślałem o Skaryszaku i ParkRun :) Planuję za jakieś 4 tygodnie się tam pojawić.

      Usuń
  2. Brawo Leszku, wiadomo, że apetyt na poprawę wyniku jest duży ale i tak bardzo fajny czas wykręciłeś. Coś jest na tym 4 km, ponieważ u mnie też to był najsłabszy kilometr. A pogoda do robienia życiówek na Ursynowie poza wiatrem praktycznie idealna.
    Głowa do góry i powodzenia w Lęborku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, trochę ten wiatr przeszkadzał, ale już nic o tym nie pisałem żeby nie było że tylko narzekam :) Dzięki za życzenia, ciekawe jak w Lęborku pójdzie. Na swoich śmieciach powinno być dobrze. Na pewno fajne będzie to że wyjątkowo będę biegał 95% trasy wśród pól i lasów - to mi się bardzo podoba.

      Usuń

ADs