czwartek, 11 września 2014

Warsaw Track Cup 3/2014


Trochę zwlekałem z opisem wtorkowego biegu ale nie miałem żadnych zdjęć ani nawet nie znałem dokładnie wyniku. Od poniedziałku mój garmin jest w serwisie i wygląda na to że nie wiem czy w niedzielę w Tarczynie go będę miał - siedzą cicho na razie.
A we wtorek byłem na Agrykoli już kolejny raz i pobiegłem 1000 metrów w ramach cyklu Warsaw Track Cup. Zacznę może od końca czyli od wyniku: 3:18 według organizatorów, mi się wydawało że na wyświetlaczu było 3:16 jak wbiegałem - tak czy siak kilka sekund gorzej niż rok temu gdy było 3:13. Główny powód moim zdaniem (przynajmniej ten na który najbardziej się złoszczę) to że byłem w stanie mocniej pobiec - zabrakło "głowy" czyli ducha walki. Trudno się biega takie krótkie dystanse, muszę się następnym razem mocniej zmobilizować.
Poza tym było kilka innych powodów, ale tutaj nie zawsze już mogę cokolwiek zrobić:
- start był na raty: najpierw pistolet startowy nie zadziałał kilka razy, potem gwizdek też nie za bardzo. Wszyscy po gwizdku pobiegliśmy, ale nie jestem przekonany czy zegar zaczął odmierzać czas w momencie gdy my wybiegliśmy czy też chwilkę wcześniej
- źle ustawiłem się na starcie - jak widać na zdjęciu poniżej (zaraz po starcie zrobione) jestem na końcu stawki a powinienem być z przodu bardziej. Na początku był tłok w którym musiałem hamować
- nie byłem wypoczęty (w sensie wyspany)
- dwa dni wcześniej trudne 32km, trzy dni wcześniej Frog Race z życiówką na 10km - więc generalnie to było w środku trudnego okresu treningowego (po 5 biegów tygodniowo)
- nie miałem mojego garmina i biegłem zupełnie na czuja - za szybko na początku, potem za wolno bo nie wiedziałem jakie jest tempo
- za późno zacząłem finisz, było coś około 120 metrów tylko

Podsumowując - jak zwykle mam dużo uwag do siebie, ale to chyba dobrze bo wiedzieć że coś trzeba zmienić to już połowa sukcesu :)


2 komentarze:

  1. Odpuściłam w tym sezonie ten cykl, ale na wiosnę mam chrapkę pobiec, aby zobaczyć progres. Jakoś nie dopuszczam do siebie myśli, że nie będzie lepiej :)

    Po przeczytaniu posta mam jedną myśl: czy my potrafimy biegać BEZ zegarka?
    Jeszcze na treningu czasem zdarza mi się biec na samopoczucie, ale na zawodach ciężko biegać "na czuja".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, mi też jest ciężko - dokładnie tak samo. Przyzwyczaiłem się do tego że kontroluję tempo..

      Usuń

ADs