Pobiegłem dzisiaj w charytatywnym biegu o nazwie "LeoBieg". Cel szczytny bo sponsor biegu za każdą osobę która go ukończyła zobowiązał się wpłacić na rzecz leczenia chłopca pewną kwotę, poza tym ciekawe doświadczenie dla mnie bo pierwszy raz wziąłem udział w biegu po schodach.
Bieg odbywał się w Złotych Tarasach w Warszawie, jego celem było dostanie się o własnych siłach na szczyt tego najwyższego budynku tego kompleksu, czyli na 22-gie piętro. Rozgrzewka była na dole przy tym budynku, było trochę osób - na moje oko jakieś 75-100 osób, trochę organizatorów z pobliskiej siłowni i firm obsługujących tą imprezę. Z Blogaczy zaś ja i Sportowa Mama. Pogadaliśmy bo bieg się opóźniał a rozgrzewka była typowo fitnessowa czego chyba nie lubi większość biegaczy :) no i ruszyliśmy wszyscy po schodach na górę. Schody niestety wąskie - dwie osoby w poprzek to maksimum pojemności, mimo próśb organizatorów przepchały się przede mną np. panie na koturnach. No ale nie o to w tym wydarzeniu chodziło.
Ogólnie było tak jak się spodziewałem - impreza charytatywna, bez pomiaru czasu i rekordów. Celem było uzbieranie pieniędzy na leczenie chłopca Leo. Dla mnie ciekawostką było wbieganie po schodach, chociaż ze względu na tłok na schodach nie zdążyłem się maksymalnie zmęczyć. Wbiegłem w 3:39, większość czasu hamując się ze względu na osoby przede mną. Na górze dostaliśmy po snickersie i małej wodzie i można było wracać. Wszyscy czekali na windę, ja zbiegłem po schodach :) innych bo jeszcze dużo osób po mnie wchodziło na górę. Co ciekawe zbiegnięcie zabrało mi prawie tyle samo czasu (3:30) :) Razem z dobiegnięciem z pracy i powrotem (2,5+2,5km) wyszedł taki mini-trening i to prawie taki jaki miałem w planie (6km rozbiegania z przebieżkami).
Bardzo fajnie ze takie imprezy się odbywają - wiadomo że tak naprawdę chodziło o promocję siłowni i sponsora który dał izotoniki, no ale fajne jest to że ta promocja odbywa się poprzez pomoc dla chorego dziecka i małą imprezę sportową. Z małych uwag które jeszcze mam to można by ten izotonik dawać na górze schodów a nie na dole (no bo miałem z tym 3/4 kilograma w butelce wbiegać na 22-gie piętro?), poza tym ten producent mógłby przestać dodawać konserwant, który w nadmiarze jest rakotwórczy (benzoensan sodu), tym bardziej że to nie jest konieczne - główny konkurent nie dodaje.
No ale powtórzę że impreza fajna i oby takich więcej, można się trochę rozerwać, popróbować czegoś nowego a przy okazji trochę pomóc Leosiowi.
Relacja filmowa (widać mnie ze dwa razy, niestety nie z przodu - byłem cały na czarno ubrany: krótkie spodenki i koszulka z prawej strony ekranu).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz