Co, LA Big5 znowu? Ano tak wyszło, tylko że tym razem już relacja z pierwszej ręki (nogi?) :) Dzisiaj rano - u was to już było popołudnie - pobiegliśmy piątkę po Parku Elizejskim przy stadionie Dodgers'ów. Pomysł podobny do innych sobotnich biegów przed dużymi maratonami, jednak kilka rzeczy można by zmienić dla pełni szczęścia. Formuła wyścigu zachęca jednak do tego żeby przycisnąć a to na dzień przed maratonem nie jest zalecane. Czyli takie biegi zupełnie na luzie, nawet bez medali, a np. ze śniadaniem to coś co moim zdaniem jest praktyczniejsze i fajniejsze w przedmaratońską sobotę. O ile wiem coś takiego jest w Paryżu, Frankfurcie i chyba w Amsterdamie (tam nie biegłem jeszcze). Druga sprawa to można by troszkę te medale jednak ładniejsze zrobić, ale to już marginalna sprawa. Poza tymi małymi uwagami to było bardzo fajnie. Mieliśmy możliwość zobaczyć miejsce startu na żywo, rozciągnąć trochę kości na trasie po parku - była zresztą strasznie pofałdowana. Ja miałem najpierw biec ze Zbyszkiem z którym jutro startujemy w maratonie i zrobić ten bieg bardzo wolno, rozdzieliliśmy się jednak bo mieliśmy inne pomyślane tempa i ja pobiegłem próbnie moim zakładanym tempem maratońskim. Skończyłem w 22:29 czyli z dokładnością do jednej sekundy się udało. Taki treningowy wynik dał mi 110 miejsce na 4098 startujących. Wynik 20:00 dawał miejsce... 35 z 4098 a 30:00 dawał miejsce 721 z 4098, no ale to był bieg rekreacyjny, były osoby które miały nawet 1 godzinę 59 minut.
Pogoda oczywiście "dopisała" znaczy było bardzo ciepło. Słońce wstaje tu teraz około 7:10 a bieg rozpoczynał się o 8:00, ale stadion jest w niecce i dopiero od niedawna słońce operowało. Natomiast jak już operowało to robiło się upalnie.
Trochę fotek:
Przed startem - widok do tyłu
W trakcie biegu
Zaraz za metą
Wejście na stadion
Widać że się spociłem mimo że nie ścigałem się
Filmik zrobiony za metą - impreza się dopiero zaczyna bo jeszcze 4000 biegaczy się wkrótce tu pojawi
No to krótko podsumowanie tego ostatniego tygodnia:
Dzień | Plan | Realizacja | Komentarz | |||
Pn | BS 13km | 11,01km | Trudno było się zmobilizować wieczorem ale udało się i było super | |||
Wt | BS 8km | 10,01km | Rano bo spać nie mogłem | |||
Śr | wolne | 9,73km | Znowu rano bo się obudziłem wcześniej | |||
Cz | BS 10km | wolne | Podróż do LA | |||
Pt | BS 10km | 9,5km | Spokojnie wczoraj po parku obok hotelu | |||
So | BS 5km | 5km | LA Big5 | |||
Nd | maraton | ??? | Zobaczymy jutro | |||
Razem | 89km | 76km |
To teraz wielki dzień, na który przygotowywałem się tyle miesięcy. Niestety nie mam za dobrych prognoz. I nie chodzi tylko o pogodę, chociaż głównie o pogodę. Zapowiadana jest temperatura rzędu 33-34 stopnie. Start został przesunięty przez organizatorów o pół godziny wcześniej (świetny ruch) - to może mnie uratować. Starujemy więc 6:55, powiedzmy że przekroczę linię startu (druga strefa) o 7:00. Temperatury według prognoz mają być takie:
7:00: 20 stopni
8:00: 21 stopni
9:00 24 stopnie
10:00 27 stopni
11:00 29 stopni
12:00 31 stopni
Współczuję tym którzy biegną 5,5 godziny - będą kończyć w 32 stopniowym upale :( Będą ekstra wzmocnione wszystkie punkty z wodą i izotonikiem (co milę od drugiej czyli 24 stacje), będą zraszacze na trasie, autobusy z klimatyzacją na punktach na trasie i wzmocniony personel medyczny. Jeżeli mi się jakoś uda dobiec w 3:10-3:15 to skończę o 10:10-10:15. Druga rzecz która mnie martwi to zdrowie - niby choroby nie ma, ale cały czas jakieś objway - a to katar był trochę, a to chrypa. Nie czuję żadnego osłabienia ale jutro może się okazać że jednak po 30-tym kilometrze padam z nóg.
Biję się więc z myślami co zrobić i sam jeszcze nie wiem jak to rozegram. Opcje są trzy:
1) robię swoje i zaczynam na 3:10
2) biegnę z zającami na 3:15
3) biegnę spokojnie, nie na wynik
Rozważam najbardziej poważnie dwie pierwsze opcje - może się uda zdążyć przed upałem? No zobaczymy, na razie jeden makaron zjedzony, wody i izotoniku wypijam dużo. Teraz jedziemy zwiedzić okolice mety i zobaczyć ocean a potem drugi makaron (cały czas pijąc) i kładziemy się spać. Jutro będzie wielki dzień!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz