Patrząc na średnią z ostatnich pięciu dni wychodzi mi 78,5kg czyli schudłem 3kg zamiast planowanych 2 :) można więc odtrąbić pełny sukces!
Teraz natomiast głównym moim zajęciem jest sprawdzanie prognozy pogody oraz obgryzanie paznkokci. Wczoraj prognozy pokazywały 33 stopnie na niedzielę w Los Angeles. Dzisiaj na szczęście już tylko 31 - niezbyt duża różnica, ale jak to się spełni to mało możliwe będzie żeby dobiec do mety w założonych widełkach 3:10-3:15... Oj żeby te prognozy się nie sprawdziły...
Ważenie codziennie jest frustrujące :) Ja to robię raz na tydzień. Aha, trzymam kciuki Leszek za spadek temperatur w LA! Jesteś super przygotowany, aż żal żeby pogoda stanęła na przeszkodzie
OdpowiedzUsuńW sumie racja - mnie to nie frustruje właściwie, ale nie jest to zbyt wygodne. Tylko jak czegoś nie robię codziennie to potem zapominam :) Dzięki za życzenia - oby się spełniły :)
UsuńJa mam taki "ważeniowy" rytuał. W poniedziałek po przebudzeniu zmywam z siebie resztki wieczornej solanki i spod prysznica prosto na wagę :-) Zgadzam się z Ewą - codzienne ważenie frustruje. Mówiąc brutalnie, duża kupa może zaważyć na odczucie :-P
OdpowiedzUsuńNo to jest pomysł :) ale jak sobie radzić z wahaniami (za przeproszeniem z tą kupą :) )? Ja sobie radzę z tym właśnie przez częste ważenie i wyciąganie średniej z kilku dni... ale trzymanie się rytuału to dobry pomysł żeby nie zapominać :)
UsuńLechu powodzenia! Będę trzymał kciuki :) Ale i tak DASZ RADĘ!!!
OdpowiedzUsuńDzięki dzięki dzięki!!!
UsuńLeszek, trzymam kciuki za dobry wynik.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pogoda będzie dla Ciebie łaskawa.
Ostro trenowałeś więc o formę jestem spokojny !