No to zaczynamy! Nic tak nie motywuje jak konieczność publicznego zwierzenia się z postępów! Zanim jednak opowiem o pierwszym, raczej rozgrzewkowym tygodniu to jak zwykle parę słów wprowadzenia. To dzisiaj zaczniemy od paru słów o samym Lipsku. Miasto to jest dość blisko naszej granicy - mniej niż 200km, czyli przy prędkości autostradowej półtorej godziny :) Miasto stare, bo założone gdzieś pomiędzy VII a IX wiekiem, zresztą przez Słowiam i stąd nazwa: Lipsk która jest starosłowiańskim określeniem drzewa - lipy. Niemieckie Leipzig (czytaj: lajptsich) jest zgermanizowaną wersją słowa Lipsk. W Lipsku powstał jeden z najstarszych na ziemiach niemieckich uniwersytetów (1409, drugi po Heidelbergu (1386) wciąż działający, co oznacza że nasza Jagiellonka jest starsza od ich obu). Lipsk miał zawsze dużo wspólnego z Polską, przez ponad 60 lat na początku XVIII wieku był nawet w jednym państwie z Polską - unia personalna za czasów Augusta II Mocnego i Augusta III.
Warta wspomnienia jest też największa bitwa XIX wieku pod Lipskiem w której Napoleon przegrał z połączonymi siłami Prus, Rosji, Austrii i Szwecji. Zginął w niej też (walczący oczywiście po tronie Francji) książe Józef Poniatowski.
OK, tyle wstępu a teraz szybko do roboty. Plan na ten tydzień i jego realizacja przebiegła następująco:
Dzień | Plan | Realizacja |
---|---|---|
Poniedziałek | wolne | wolne |
Wtorek | BS 13km w tym BP 6km | 10km w tym BP 6km |
Środa | wolne | wolne |
Czwartek | BS 14km | BS 17km |
Piątek | wolne | BD 19,5km |
Sobota | BS 6km | wolne |
Niedziela | BD 19km | BS 6,5km |
Razem | 53km | 53km |
Skróty:
BS - bieg spokojny
BP - bieg progowy - tempo wyścigu na 15km do półmaratonu. U mnie 4:00 - 4:08/km
BD - bieg długi
Cały czas się biję z myślami ile razy w tygodniu biegać. Cztery wydaje mi się za mało (mam wrażenie że tyję i trochę w tym prawdy jest, chociaż nie jest źle - w granicach akceptowalnych). Pięć razy w tygodniu byłoby lepsze, ale zawsze coś wypadnie. W tym tygodniu wypadła mi sobota z planów, chciałem zrobić jakieś 6-8km i w niedzielę tyle samo. Wtedy zamiast planowanych 53km miałbym to co chciałem - 63km czyli około 10km więcej. Tyle bym chciał zwykle robić, ale chyba muszę się uodpornić na to że plany nie zawsze zagrają w praktyce z racji tylu córek do ogarnięcia co u mnie... w dodatku jedna tak mała że nieprzewidywalna :)
No nic, mimo wszystko wydaje się że jest dobrze, oby następne tygodnie nie były gorsze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz