Plan był pobiec dość szybko - więc ubrałem sie na krótko, z wyposażenia obowiązkowego przy tak krótkim dystansie był tylko kubek albo inny pojemnik na wodę. Wziąłem więc soft-flaska i jeden żl na drogę i stanąłem na starcie.
Trochę stanąłem za daleko z tyłu, na filmiku poniżej widać ile osób przede mną było i na początku szybko przesunąłem się na przód stawki. Znalazłem się w pierwszej dziesiątce a nawet dokładnie byłem chyba 5-6 przez pierwsze kilka kilometrów. Troszeczkę za mocno wystartowałem bo zacząłem odczuwać podbiegi. Trasa prowadziła przez Trójmiejski Park Krajobrazowy, więc było ich trochę. Okolica piękna, cicho i ładnie. Stawka biegaczy się rozciągnęła. Trasa była bardzo fajna, dobrze oznaczona - często i wyraźnie, co oczywiście nie przeszkodziło mi dwa razy z niej zboczyć :) ale raz sam się zorientowałem - tam było rozwidlenie tras 10km i 22km, a drugi raz to sam nie wiem - po prostu w drugą stronę pobiegłem i wtedy spadłem z 7 na 10 pozycję bo pociąg trzech osób mnie minął.
Na 14-15km był jedyny punkt odżywczy, złapałem tam kubek (wypiłem i oddałem bo nie wolno śmiecić :) !) i pobiegłem dalej jak kozica. Niestety zacząłem odczuwał w prawej stopie na podbiciu duży dyskomfort. Myślałem że to pęcherz ale po biegu okazało się że powstała rana - chyba to był pęcherz który pękł Próbowałem chronić to miejsce, ale stawianie stopy bardziej na zewnętrznej krawędzi jest strasznie niebezpieczne - raz prawie zwichnąlem kostkę (coś leciutko chrupnęło, ale bez dużego bólu).
Przez tą ranę na podbiciu ciężko mi się biegło końcówkę. Nawet ucieszyło mnie ogromne podejście na 18km - bo nie dało się biec, a podczas marszu stopa nie bolała. Na górze podbiegu wyprzedziłem jednego biegacza który kompletnie odpadł i maszerował i awansowałem na 9 miejsce. Potem już zbieg - oj na zbiegach kilka razy miałem śmierć w oczach, bywało stromo asalomony które założyłem na ten bieg miały średni bieżnik. Przez to razm sunąłem jak na desce a często wyrzucało mnie na zakrętach :)
Końcówka to jakieś 1,5km w mieście - przycisnąłem i wbiegłem prawie sprintem co mi trochę pokazało że chyba mogłem jeszcze trochę wycisnąć na trasie z siebie.
Zauważyłem że najgorzej mi szło na podbiegach, praktycznie wszyscy którzy mnie wyprzedzili robili to na podbiegach - bardzo zwalniałem wtedy. Na zbiegach natomiast radziłem sobie lepiej niż inni, ale to było mniej niż te straty na podejściach - widać jednak że jak się trenuje na Mazowszu to podbiegi są piętą achillesową :)
Suma sumarum - bardzo fajny bieg i jestem zadowolony z 9 miejsca na 91 osób które ukończyły. Mój czas to 2:02:02 wg mojego zegarka, wg organizatora 3 sekundy więcej (bo startowałem z tyłu stawki).
Jak by co to polecam ten bieg, fajna organizacja na starcie i mecie i trasa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz