Pandemia ma swoje minusy, ale ma też i ciekawostki. Na przykład ja wczoraj po raz pierwszy pobiegłem na raz... dwa biegi :) Jeden zupełnie normalny - czyli Warsaw Track Cup a drugi zdalnie: Bieg Firmowy. Akurat tak się złożyło że oba biegi były tego samego, na tym samym dystansie (5000m) i jeden był na żywo a drugi trzeba było pobiec zdalnie, z aplikacją w telefonie.
Warsaw Track Cup biegłem już wiele razy - nadal organizowany jest na stadionie Orła czyli na ulicy Podskarbińskiej w Warszawie )podobno nagrywali tam Misia - sceny z klubu sportowego "Tęcza") i nadal jest to prawie cały dzień różnych dystansów od najkrótszych dla najmłodszych do 5000m dla dorosłych. Ja zapisałem się na 5000m bo chciałem się poprawić od zeszłego tygodnia gdy mieliśmy sprawdzian z kolegami z klubu biegowego MILA i wybiegałem 19:58 na piątkę na stadionie. Wiadomo że w tydzień formy się nie zbuduje, ale tydzień temu zrobiłem duży błąd i pobiegłem dzień wcześniej ciężki trening - interwały progowe 4x1600 plus 4 rytmy 200m. Teraz zrobiłem też akcenty w tygodniu, ale ostatni dwa dni wcześniej a dzień przed zawodami zrobiłem dzień wolnego. Wynik - było dużo lepiej bo 19:33 jest już całkiem janym wynikiem.
Postaram się za jakiś czas znowu pobiec taki sprawdzian i kontrolować jak (i czy) udaje mi się poprawiać. Muszę też się przyłożyć do obniżenia wagi bo po tej pandemii jeden kilogram cały czas się nie chce ode nie oderwać :)
Bieg firmowy zaliczyłem przy okazji - to sztafeta 5 osób, każda ma przebieć 5km - udało się nam w firmie zgromadzić piątkę (nawet nie jedną) więc pobiegliśmy w tym trochę rekreacyjnym i charytatywnym biegu. Mieliśmy chyba całkiem dobry wynik drużynowo, ale w sumie nie o wynik tu chodziło.
Przy okazji małe podsumowanie pierwszych dwóch tygodni planu treningowego pod Rostock.
Tydzień 1
Biegałem codziennie, razem wyszło 70km. Bieg długi w niedzielę 17,7km, we wtorek rytmy na stadionie - fajnie wyszły, w piątek interwały progowe też na stadionie no i w sobotę dodatkowy akcent - 5000m które wyszły w 19:58.
Tydzień 2
Zacząłem pomyłkowo od biegu dłuższego 16,6km, we wtorek zaległy z niedzieli akcent 8km TM - wyszło po 4:19/km, w czwartek po Raszynie (córki na basenie a ja czekając biegałem) progowo 6,4km i 4x200m rytmy - też fajnie to wyszło i potem dzień odpoczynku i w sobotę opisany Warsaw Track Cup: 5000m w 19:33 - bardzo fajny postęp. Razem wyszło 65km.
Zacząłem już trzeci tydzień - tym razem spojrzałem w plan i dzisiaj było tylko 8km TM, za to po Lesie Kabackim więc poziom wysiłku większy ze względu na podłoże. Poza tym w tym tygodniu w sobotę możliwe że pobiegnę 22km po lasach koło Rumii bo moja małżonka przepisała swój pakiet na mnie (coś ją boli stopa) - więc pewnie kilometraż wyjdzie mi większy. Planowałem na początku tego planu treningowego robić po 80km - nie wiem czy to mi się uda... zobaczymy.
A na koniec parę zdjęć jeszcze z Warsaw Track Cup.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz