No i wyjątkowo nie mam żadnego własnego zdjęcia! Mimo to start trzeba opisać albo chociaż o nim wspomnieć. A więc tydzień temu stanąłem na starcie pierwszego biegu w tym roku. W listopadzie skończyłem roztrenowanie i zacząłem się co nieco ruszać. W sumie to próbuję wrócić do starego stylu czyli do biegania dość często. O planach jeszcze nie wspomniałem tutaj więc wypada to nadrobić: na wiosnę wypada dokładnie dziesiąta rocznica mojego maratońskiego debiutu. Żeby to uczcić zapisałem się na tą rocznicę na dokładnie ten sam bieg, czyli maraton w Paryżu. W tym roku jest 2-go kwietnia, więc po roztrenowaniu była odpowiednia ilość czasu żeby się przygotować.
W tym sezonie moje przygotowanie do maratonu pilotuje Maciek Górzyński czyli ta opieka trenerska jest przez portal dla biegaczy: www.pokonamgranice.pl. Dla tych którzy nie wiedzą o co chodzi: jest to opieka trenerska przez specjalny portal na którym trener wpisuje zalecenia (taki plan treningowy na bieżąco wpisywany co tydzień) a zzawodnik opisuje realizację - podaje dane typu długość biegu, tętno, tempo, opis słowny, link do treningu w portalu typu garmin connect czy strava. Trener widzi, może wpisywać zalecenia, wiadomości, możecie się zdzwaniać, spotykać osobiście na jakieś treningu itp. Są nawet wyjazdy na obozy treningowe - pełny opis znajdziecie na tej stronie.
A wracając do tego jak mi idzie - na razie wracam do żywych po roztrenowaniu. U mnie zawsze to bardzo wolno idzie. W tej chwili jestem na etapie 4 treningów w tygodniu, myślę czy nie poprosić o dołożenie piątego. Kilometraż tygodniowy jest na poziomie 60km i zaczynać mam teraz pracę tempową już. Jutro mam mieć bieg długi (ale spokojny) 25km. Nie wiem zupełnie na co liczyć w Paryżu - sportowo jestem na słabym poziomie jeśli to porównać do wyników z przed kilku lat, ale jest jedna super ważna rzecz dla mnie która powoduje że jestem pewny że roztrenowanie to bardzo ważna i potrzebna rzecz: nie mam już praktycznie wcale tych dolegliwości z pobolewaniem w biodrze prawym i mięśni brzucha i podbrzusza. Coś tam jeszcze trohę odczuwam, ale już praktycznie minęło, a przed roztrenowaniem przez kilka miesięcy zaczynałem się mocno martwić tymi objawami. To jest najważniejsze w roztrenowaniu: nie można cały czas przykładać tych samych obciążeń do tych samych mięśni, ścięgien, przyczepów mięśniowych - bo coś może tam strzelić.
A co do samego startu w City Trail - fajny bieg, fajna organizacja - zawsze miło wziąć udział w takiej imprezie. Co innego by tu robić w mroźny sobotni poranek :) ? Pojechaliśmy we czwórkę tylko bo najstarsza córka dostała matmę do zrobienia (ósma klasa to nie ma żartów) i stawiliśmy się w lasku młocińskim, gdzie trasa wyglądała tak:
Ustawiłem się w pierwszej strefie bo była do 20 minut, chciałem pobiec według wskazań zegarka, a ten oszacował mój stan wytrenowania na 19:58. No tylko że warunki nie były idealne - droga gruntowa, zmrożona a miejscami oblodzona (raz się wywróciłem na rozgrzewce). Mimo to chciałem pobiec poniżej 20 minut. Zrobiłem dobrą rozgrzewkę bo w sumie aż 5km wyszło w tym przebieżki i ustawiłem się na starcie.
Po starcie ruszyłem za szybko. To częsty problem u mnie, po roztrenowaniu widzę że się nasilił bo nie czuję respektu przed szybkim tempem, jestem przyzwyczajony że biegałem nawet szybciej. Muszę następnym razem bardziej skupić się na reakcji organizmu a nie na wskazaniach zegarka. Zresztą zegarek też pokazywał że jest za szybko - włączyłem okrążenia automatyczne co 500m i 1:56 jasno wskazało że tempo jest 3:52/km - za szybko na otwarcie! Na tym pierwszym km wyprzedziła mnie koleżanka blogaczka i pamiętam że ja wtedy miałem już ciężki oddech a nie słyszałem żeby inni biegacze tak ciężko dyszeli. Już wtedy wiedziałem że będzie źle. Trudno jednak jest zwolnić na wyścigu na piątkę - no powinienem choć trochę do tych 4:00/km ale nie zrobiłem tak. Ciągnąłem tą grecką tragedię i tempo powoli spadało. W połowie dystansu miałem czas 9:59 - niby idealnie, nie? Ale nie do końca bo ostatnie 500m było już w tempie 4:10/km... a kolejne coraz wolniej nawet 4:21/km i dopiero ostatnie 500m jakoś dałem radę w tempie 3:55/km. Wbiegając na metę z czasem oficjalnym 20:22.
Podsumowując - słąby występ jeśli chodzi o styl. Wynik nie jest bardzo zły, pokazuje że powoli biegam coraz szybciej i ogólnie czuję to po moim bieganiu. Więc w sumie jest dobrze - w końcu przecież chodzi mi o to żeby mieć dobry czas (i nie chodzi oczywiście o cyferki na mecie :) ).
No to teraz skupiam się na tempie, wytrzymałości i zobaczymy co tam w Paryżu będę w stanie z siebie wykrzesać. A żeby to móc jakoś ocenić zapisałem się na start kontrolny w Wiązownej gdzie już raz biegłem.
Lechu super że już startujesz!! 20:22 brałbym w ciemno:) Zdradzę Ci że w 2022 mam małe marzenie zejść poniżej 20.00. Ale wszystko w rękach Nieba!
OdpowiedzUsuńNo bez problemu, przecież już biegadsz szybciej ode mnie :-) !
OdpowiedzUsuńW Wiązownej jest piątka 27-go lutego a ja biegnę tam połówkę (i Tomek też) to zapisuj się na sprawdzian :)