Czwarty tydzień treningów pod Edynburg był specjalny - w sobotę miałem w planach półmaraton w Pradze. Trzeba było się nagimnastykować w planie treningowym bo plan zakładał duży kilometraż - 80km, a chciałem też jakoś sensownie pobiec ten półmaraton, więc dobrze by było dać odpocząć nogom przed tym biegiem. Ale to opiszę na końcu, zacznijmy od samego wyjazdu. Skoro bieg był w sobotę to trzeba było wyjechać w piątek rano. Wybierałem się z kolegą Zbyszkiem którego stali czytelnicy dobrze znają, ale oprócz tego było jeszcze dwóch biegaczy z tego samego klubu z którymi się poznałem. Cała ekipa w trzy samochody wyjechała z Turku i pojechaliśmy prosto na expo.
Samo expo nie było zbyt imponujące - nie było też złe, ale ilość stoisk była chyba mniejsza niż w Warszawie na połówce tydzień wcześniej. Imprezy są myślę porównywalne. Dostaliśmy w sumie fajny plecak, koszulki tym razem nie brałem. Z racji odległości w piątek już nie daliśmy rady iść zwiedzać miasta, ja odpocząłem w pokoju po długiej drodze (kierowałem z Warszawy). Martwiła mnie trochę pogoda, miały być przelotne opady, zimno i trochę wiatru.
Rano ubrałem się w strój czerwonego ludzika i poszliśmy na start. Początek biegu był ustawiony na 10:00 więc rano zjadłem tylko jakiś "suchy prowiant" - czyli banana, baton energetyczny Cliff i chyba to tyle. Na start wziąłem tylko telefon i dwa żele (High5 rozwodnione - super, zawsze polecam, używam od lat!), bez depozytu (jak zwykle u mnie). Dobrze że mieliśmy osoby towarzyszące to mogłem wziąć koszulkę z długim rękawem i oddać ją przed biegiem.
Moja strefa startowa była oznaczona literą B - czyli była druga od najszybszych licząc. Była na czas poniżej 1:30 a ja chciałem biec poniżej 1:35. Po rozgrzewce z kolegą (Kuba) ustawiłem się więc na samym końcu mojej strefy. Planowałem się poprawić od Wiązowny, tam wyszło 1:35 z sekundami. Zegarek mi podpowiadał że złamię 1:35, ale tylko o 20 sekund. Planowałem więc ruszyć na czas poniżej 1:35 i w zależności od samopoczucia przyspieszyć w drugiej połowie.
Na starcie stanąłem więc na samym końcu mojej strefy, widziałem z przodu baloniki na 1:30 i oczywiście nie planowałem ich gonić. Impreza miała fajną oprawę, chociaż w pewnym momencie puścili jakąś muzykę poważną (na starcie wyścigu to trochę dziwne :) ona nie pobudza za bardzo). Pogoda była dość dobra - no trochę wiało, przed startem troszkę pokropiło, ale temperatura była w okolicach 9 stopni, więc do biegania super.
Wreszcie ruszyliśmy - zegarek najpierw trochę wariował przez start w centrum gdzie wysokie budynki powodują gorszą dokładność odczytu położenia z satelitów (przez to dystans jest niedokładny i tempo też). Kilometry łapałem ręcznie według oznaczeń organizatora - nie mam pewności czy były poprawne. Pierwszy wyszedł 4:18 jeśli wierzyć organizatorom albo 4:26 jeśli wierzyć mojemu zegarkowi. Planowałem raczej 4:25 biec na początku, więc starałem się trochę zwolnić. Drugi kilometr widzę wyszedł jeszcze za szybko bo 4:15, ale potem udawało się te 4:25 trzymać.
Pierwsza piątka wyszła w 21:36 czyli 4:19/km. Było za szybko, ale trochę wierzyłem w dzień konia - czułem się dobrze.
Druga piątka w 22:03 czyli 4:25/km - idealnie według planu. Biegło się super, nie było łatwo, ale czułem że będzie dobrze.
Trzecia piątka w 22:13 czyli 4:27/km - w granicy błędu, chociaż widać że minimalnie zwalniam.
Czwarta piątka jest oczywiście najtrudniejsza. Tutaj złożyły się (oprócz zmęczenia) dodatkowo podbiegi pod wiatr. Wiało jednak co nieco i pamiętam że często chowałem się za innymi albo dobiegałem do grupki jak byłem sam - żeby uniknąć tego wiatru w twarz. Dwa razy się zdarzyło że taki podbieg z wiatrem spowodował czas kilometra 4:40/km, przez co czas ostatniej pełnej piątki wyszedł aż 23:02 czyli 4:36/km.
Ostatni kilometr z groszami to już finisz, więc wyszedł w 4:17/km.
Łączny czas na mecie:
1:33:39
Jak to oceniam? Bardzo dobrze. Może nie idealnie - gdyby było poniżej 1:33 to wtedy bym to tak nazwał, ale jednak w pięć tygodni udało się poprawić o prawie półtorej minuty. Widać że mój plan treningowy (no i zawziętość żeby go realizować) przynosi efekty. Czułem się silny podczas tego biegu, nie złamały mnie podbiegi i wiatr, z minusów to jednak za szybko troszkę zacząłem i nie wytrzymałem końcówki tak jak bym sobie tego życzył. Mimo to było znośnie i patrząc na plan minimum i maksimum to bliżej byłem znacznie tego planu maksimum :)
Po biegu jeszcze sporo było chodzenia - obiad na mieście, spacer, nawet udało mi się na mszę do polskich Dominikanów na starówce zajść i kupić upominki dla wszystkich dziewczyn w domu. A w niedzielę rano wyszedłem jeszcze na poranny bieg - niecała dycha z wbiegnięciem na Zamek Wyszehradzki (sporo schodów!) a potem to już tylko śniadanie i powrót do domu. Ogólnie super wyjazd - polecam Pragę do zwiedzania (wiem, truizm) naprawdę piękne miasto. Starówka jest ogromna, turystów nie było mało, ale tam gdzie chodziliśmy nie przeszkadzało to za bardzo. Jedyne co bym zmienił to całą rodziną bym chciał następnym razem się tam wybrać.
Na koniec jeszcze z kronikarskiego obowiązku zapis treningów z zeszłego tygodnia:
Poniedziałek - siłownia trzy serie, ale tym razem rozgrzewka i schłodzenie dłuższe, razem 10km
Wtorek - bieg ciągły 12km po 4:35/km - super wyszło - po 4:32/km, razem 13,7km
Środa - bieg spokojny 10km w Lesie Kabackim
Czwartek - rano spokojnie 8km, wieczorem basen 1000m po 2:56/100m
Piątek - podróż do Pragi więc bez biegu
Sobota - rozgrzewka 3km i półmaraton, razem 24km
Niedziela - rano spokojnie trochę ponad 9km
Razem 76km zamiast 80km, ale i tak było bardzo dużo kilometrów jak na tydzień ze startem w półmaratonie. Waga znowu trochę spadła i średnia z tygodnia wyszła 80,0kg - jest już na granicy akceptacji! Ale może być troszkę więcej bo na wyjeździe nie ważyłem się więc mam niepełne dane. Tak czy siak idziemy w dobrym kierunku!
Zostało 8 tygodni, tylko 8 - będzie teraz pewnie najciężej, ale podoba mi się to że tak niewiele czasu zostało do maratonu. Dam radę się zmobilizować i oby się udało zrzucić trochę jeszcze wagi, utrzymać super serię z basenem i siłownią (nie opuściłem nic) no i najważniejsze - wykonać wszystkie zaplanowane treningi! Zapisałem się dzisiaj na Bieg Konstytucji - będzie nowa trasa, mam nadzieję że nie będzie wiało bo to po moście głównie się biegnie. No i zobaczymy za te cztery tygodnie jak stoję z formą. Liczę po cichu o poprawę o jakieś 20 sekund czasu z piątki z przed tygodnia - to by mnie nastroiło pozytywnie przed maratonem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz