Oj jak fajnie że zostały już tylko trzy tygodnie do maratonu! Właściwie to już powoli można zacząć przygotowywać się do startu. No dobra, jeszcze jeden tydzień w planie wygląda że będzie "na pełnych obrotach" bo kilometraż aż 85km, ale ostatnie dwa to już przygotowania do startu sezonu. Bilety i hotel już mam, lecę służbowo wcześniej, ale w weekend będę miał czas na sam bieg. Liczę że coś tam pozwiedzam, miasto wygląda na bardzo ładne. Trasa jest ciekawa bo zbiega się nad morze i potem trasa prowadzi wzdłuż wybrzeża. Wrzucę jeszcze dokładniejszy opis później.
Zacznijmy szybko od opisu ostatniego tygodnia zanim przejdziemy do Wingsa:
Poniedziałek - w planach siłownia, ale było wolne bo z racji podróży nie dałem rady
Wtorek - rytmy (10 po 20 sekund) - w planie były po 40 sekund, ale następnego dnia w planach był Bieg Konstytucji, więc zrobiłem krótsze. Razem 10,4km, całość po Lesie Kabackim
Środa - Bieg Konstytucji, rozgrzewka i powrót do domu biegiem - razem 18,5km
Czwartek - wolne, obowiązki domowe no i w pracy byłem tego dnia w biurze (czytaj: około godziny w samochodzie stracone)
Piątek - rano spokojna dyszka, wieczorem basen 1000m w pół godziny, czyli jak zwykle
Sobota - w planie rytmy, ale zmodyfikowałem i zrobiłem tylko bieg spokojny 6,5km
Niedziela - Wings For Life który opiszę poniżej
A więc do rzeczy - kto nie wie co to jest Wings For Life to niech odrobi pracę domową: strona biegu, moja relacja z 2016, moja relacja z 2020. Zasada pokrótce: zaczynasz biec a po pół godzinie zaczyna gonić cię samochód. Gdy dogoni - kończysz bieg. Z czego wynika że im szybciej biegniesz tym... dłużej biegniesz! W 2016 biegłem w Poznaniu (i super było, polecam), w 2020 zdalnie - czyli z aplikacją w telefonie, w tym roku znowu zdecydowałem się na bieg z aplikacją. Ma to swoje plusy (biegniesz gdzie chcesz), ale ma też i minusy (nie jest to zbyt dokładne, nie ma tej całej otoczki zawodów).
Aplikacja w telefonie jest dobrze zrobiona - co pół kilometra są jakieś motywujące teksty, co jakiś czas ciekawostki albo komunikaty na żywo ze studia (tak przynajmniej twierdzą). Tak jak w 2020 poprosiłem Żonkę żeby mnie zawiozła daleko od domu a ja sobie przybiegnę z powrotem. Tylko że ja kierowałem i zagadałem się na zjeździe z trasy ekspresowej - zamiast na obwodnicę pojechałem na centrum :) no i nie zdążyłem dojechać na północ Warszawy przy Wiśle, musiałem wysiąść tak żeby zdążyć o 13:00 wybiec - jak to zwykle u mnie zdążyłem na styk. Wziąłem żel przed startem, zapakowałem dwa kolejne wodniste do saszetki z telefonem i udało się włączyć aplikację i zegarek na czas. Pogoda była trochę niemiła - zimno, około 11 stopni, pochmurno raczej z małymi przejaśnieniami. Wziąłem techniczną koszulkę z długim rękawem (z Lozanny) a na to drugą z krótkim (z dychy orlenowskiej) i krótkie gacie. Jako że zacząłem zaraz na południe od bulwarów wiślanych to pobiegłem najpierw na północ - akurat wyszło 5km do końca promenady, tam zawróciłem i pobiegłem już na południe czyli do domu. Biegało sporo osób, podejrzewam że wielu z nich też Wingsa. Nawet były i osoby z numerami startowymi. Ludzi było co nieco, pogoda była taka że trochę ludzi jednak zdecydowało się na spacer. W połowie był jakiś remont i trzeba było na górę wbiegać po schodach metalowych - troszkę wybiło z rytmu. Ale w sumie fajne miejsce na bieganie - poprzednio (w 2020) też tam biegałem. Po dobiegnięciu do drugiego końca bulwarów miałem już około 12-13km na liczniku. Nie da się tam przebiec dalej wzdłuż Wisły z tego co się orientuję, więc zbiegłem na Wisłostradę i potem w prawo w Dolinkę Służewiecką. Tempo udawało mi się cały czas utrzymywać dobre. Planowałem zacząć od 5:00/km i co 5km przyspieszać o 5sek/km, tak żeby w sumie przebiec 30km - do tego w Wingsie trzeba mieć średnie tempo 4:50/km.
W praktyce wyszło że zacząłem od 4:50/km i powoli przyspieszałem. Nie broniłem się - co prawda na Biegu Konstytucji to mnie zgubiło, ale tutaj... no właśnie - wyszło bardzo dobrze! I bądź tu człowieku mądry... Przebiegłem z Dolinki w Puławską i potem długa prosta do domu. Trochę skrzyżowania przeszkadzały, czasami skręcałem na nich w prawo albo lewo i potem przebiegałem dopiero przez ulicę, ale ruch był mały a ja miałem też całkiem sporo szczęścia do zielonych świateł i w sumie nie miałem problemów. Końcówkę postarałem się przyspieszyć tyle ile się dało i ostatnie 5km wyszły po 4:33/km! Okazało się że jeszcze mam taki zapas przed samochodem pościgowym że zrobiłem dwa kilometry częściowo już robiąc kółka po moim osiedlu, że dałem już sobie spokój mimo że samochód mnie nadal nie dogonił i zatrzymałem zegarek.
Zmęczyłem się solidnie, ale nie jestem wypruty. W sumie ładnie to wygląda przed maratonem - powinno się dać złamać ponownie 3:20, tylko nie za bardzo moje początkowe plany łamania 3:15 wydają się realne. Wynik z Biegu Konstytucji jest moim zdaniem za słaby. Jeśli się uda to spróbuję na tydzień przed maratonem się jeszcze raz sprawdzić na piątek w ParkRun w Skaryszaku - tam jest naprawdę szybka trasa, biegają szybci ode mnie - będzie kogo się złapać i może uda się pobiec tak szybko żeby oszacować jakim tempem w Edynburgu mogę zacząć. Na razie wydaje się że 4:44/km i na połówce 1:40 a potem spróbować przyspieszyć, ale zobaczymy za dwa tygodnie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz