Trochę już czasu minęło od ostatniego wpisu, no ale nie było specjalnej okazji - to nie zawracałem głowy :) Natomiast dzieje się sporo - to znaczy biegam zdrowo! Plany też się już na ten rok wykrystalizowały. Zapisałem się jeszcze na dwa biegi tutaj na "starych śmieciach" - czyli moje lokalne 5km w Lesznowoli (Bieg po dynię) i warszawski Bieg Niepodłości (czyli dycha). Wszystkie starty jeszcze w tym roku wyglądają więc tak:
Najbliższe starty
Fajnie to wygląda - już za dwa tygodnie półmaraton w Gdańsku. Mam nadzieję że uda się te półtorej godziny tam złamać. W tym toku biegłem połówkę tylko raz - w Kownie - no i tam zabrakło niewiele: 18 sekund. Nie jestem pewny czy mi się uda, bo biegam trochę na czuja, bez konkretnego planu... ale mam zamiar spróbować.
Potem będzie piątka u mnie we wsi obok. Oby pogoda dopisała, trasa jest dość dobra nawet na jakieś ściganie się - więc liczę że pobiję mój tegoroczny rekord z Wiązownej (19:34).
Potem wiadomo - najważniejszy start sezonu, czyli maraton w Dreźnie. Tam plany są duże - chciałbym między 3:15 a 3:20 dobiec, gdyby się udało pobić wynik z Hamburga z zeszłego roku, czyli jakieś 3:17 pobiec to byłbym bardzo zadowolony. W tym roku udało się na razie tylko 3:22 w Sztokholmie...
Sezon zakończę Biegiem Niepodległości w Warszawie - tutaj też mam do wyrównania porachunki z wynikami tegorocznymi. Bo w tej chwili najlepszy wynik w tym roku to niestety 41:45. Chciałbym te 41 minut jednak złamać (chociaż).
Dobra wystarczy tego myślenia życzeniowego, teraz krótko co tam biegałem ostatnio. A było tego trochę. Biegam według takiego robionego sobie ad hoc planu treningowego. Miałem już trochę dość bardzo szczegółowych planów treningowych z książek, więc sam sobie ustalam teraz z głowy. Mam pewne ramy i ich się trzymam: biegam pięć razy w tygodniu - w poniedziałek odpoczynek, we wtorek interwały na stadionie, środa spokojnie, czwartek bieg tempowy, piątek basen 1000m, sobota spokojnie po lesie, niedziela bieg długi.
Wychodziło to dobrze, ostatnie osiem tygodni miało taki kilometraż:
A same biegi długie w tym czasie wyglądały tak (widać 7 bo w jeden weekend wyjazdowy musiałem kombinować i nie było tam biegu ponad 25km, a taki filtr tu założyłem):
Te moje biegi długie robię zwykle jako biegi z narastającą prędkością. Dla przykładu dzisiejsze 32km wyglądały tak: 8km po 5:15/km, potem 8km po 5:00/km, potem 8km po 4:45/km i tutaj planowałem jeszcze przycisnąć, ale nie wyszło aż tak mocno jak planowałem i było tam 4km po 4:45/km, 2km po 4:37/km i ostatnie 2km to było schłodzenie.
Na koniec zwykle piszę co będzie teraz, ale skoro dla odmiany od planów zacząłem ten wpis, to już niewiele mogę dodać. Za dwa tygodnie Gdańsk - więc ten tydzień jeszcze mocno pobiegam, potem ograniczę kilometraż - bo mimo że Drezno jest głównym startem sezonu, to chciałbym z tego maratońskiego treningu też dobrze pobiec połówkę. Oby się udało, trzymajcie kciuki :)