poniedziałek, 8 października 2012
Biegnij Warszawo
No i kolejna jesień w Warszawie a z nią jak co roku (dla mnie od 2006) - Biegnij Warszawo (z przed wycofania się Nike znane jako Run Warsaw). "Najki" już chyba wrócił do sponsorowania tej imprezy bo jak widać po oprawie dużo się udzielał w tym roku. Koszulka tej firmy - czarna, z długim rękawem - to bardzo fajny gadżet. Cały pakiet startowy to 75zł a sama ta koszulka kosztowałaby więcej w sklepie. Gdy zaczynałem regularnie biegać rok temu miałem tylko jedną koszulkę techniczną z długim rękawem - tą którą widzicie na zdjęciu powyżej. Oczywiście - Biegnij Warszawo z przed roku. Bardzo przydała mi się przez całą jesień, zimę i wiosnę gdy trenowałem do mojego pierwszego w życiu maratonu.
Dużo już napisano o BW2012 - w sumie ja pisałem już na ten temat rok temu. Ale powtórzę: to jest świetna sprawa! To te biegi utrzymały mnie w kręgu zainteresowań biegowych, pamiętam jakim ogromnym wysiłkiem było dla mnie przebiec 10km. To było prawie 10 kilo temu... Mam wielki szacunek dla pana Mamińskiego, całego zespoły organizatorów RW/BW i dla firmy Nike - za to co robiła w Polsce od 2005 roku. Doceniam to że inwestują w imprezę która przecież nie przekłada się bezpośrednio w ich wyniki sprzedaży (bo np. w butach wygrywa Asics na imprezach biegowych) ale na pewno przekłada się bezpośrednio na długość życia nas - Polaków.
A sam bieg - no cóż, fajny - wiedziałem czego się spodziewać i jak zaradzić żeby największe bolączki ominąć. Przyjechałem dużo szybciej, zaparkowałem blisko startu po prawej stronie Wisłostrady (łatwy dojazd i wyjazd omijając korki potem drugą stroną Wisły - znienawidzoną PRAWĄ ;) ). A właśnie - przypomniało mi to rywalizację przed biegiem i w trakcie LEWA kontra PRAWA. Zabawa marketingowa w której zbieraliśmy kilometry dla jednej ze stron Wisły. Ja biegałem dla LEWEJ i grubo ponad 100km tam zapisałem ale wygrali ci z tej drugiej strony. Za to po podliczeniu wyników w dniu biegu wyszło że LEWA miała niższą średnią czasu czyli jest szybsza!
Przed biegiem spotkałem Krasusa, pogadaliśmy i wystartowaliśmy razem. Ja na 43:00, on na 44:00 ale bardzo mnie oszukał i dobiegł w 42:54 :) Jako że staliśmy na samym przedzie to nie było problemów z tłumem, jedynie pierwszy krótki odcinek było bardzo tłoczno (co ta pani z kijkami do Nordic Walkingu tam robiła to ja do tej pory nie wiem). Tempo nie było takie złe (miało być 4:18/km): 4:14, 4:17 potem niestety 4:26, 4:22, 4:31 (!) - to był ten duży podbieg. Ale jestem bardzo zadowolony z tego podbiegu. Dobiegłem do tego miejsca już zmęczony - tylko 8 sekund za swoim czasem i co najważniejsze: nie spuchłem na tym podbiegu. Ja który biegam po płaskim jak stół Mazowszu :) ! Co prawda endomondo pokazuje wyraźnie że tętno za 160 wzrosło do 186 ale dałem radę. Na półmetku miałem 21:50 i już godziłem się z myślą że moja walka zamiast o 43 minuty odbędzie się o wynik 44:00 ale ale, teraz było przecież już z górki. No może nie od razu, najpierw czekała mnie rundka przed ambasadami, rotunda, Rondo de Gaull'a i za zakrętem ten zbieg. Tempa były 4:31 (zmęczenie po podbiegu), 4:28, 4:27. Tutaj przed rondem jakaś para zagraniczniaków postanowiła przejść przez ulicę pomiędzy pędzącymi biegaczami. Chłopak przelawirował jakoś a dziewczyna... oczywiście skuliła się w sobie (nic nie widzę, to i mnie nie widzicie!) i weszło prosto przede mnie. Wbiegłem w nią z całym impetem bo mając w nogach 8km tak szybkim tempem byłem już w trybie przeżycia (survival mode) i nie miałem siły jej omijać. Zresztą nie podejrzewałem że można być tak... mądrym i wejść prosto w grupkę biegaczy. Na szczęście nikt się nie przewrócił a ja poza byciem zdegustowanym nie wybiłem się z biegu. Dziewiąty kilometr to... 3:55/km - nie pamiętam takiego czasu na kilometr z moich zawodów (ale oczywiście był tu ostry zbieg). Ostatni natomiast to 4:32 - byłem zmęczony ale aż tak - gremlin twierdzi że było 4:15 więc to chyba niedokładność rozłożenia mat (czasy podawałem wam z oficjalnych międzyczasów bo gremlin zarejestrował około 100 czy 120 metrów więcej.
Suma summarum - było świetnie, mimo że Nowa Iwiczna przegrała z Mysiadłem to bardzo mnie cieszy moja forma - to że podbieg mnie nie sponiewierał jak kiedyś. Cieszy też ilość biegaczy - 12 tysięcy pakietów startowych skończyło się przed biegiem, może za rok uda się przygotować ich jeszcze więcej? Oby!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ADs
wczytywanie..
Warto trochę podbiegów trenować na płaskim Mazowszu. Mi się fajnie biegało np. w parku Morskie Oko, generalnie każdy kawałek Skarby Warszawskiej jest dobry. Ponoć w okolicy Magdalenki są też super wydmy, gdzie całkiem nieźle można się sponiewierać, ale jeszcze nie byłem (bodaj Tofalaria pisała kiedyś o tym).
OdpowiedzUsuńNowej życiówy gratuluję, im szybciej się biega tym trudniej poprawiać wyinki przecież. Acz nie powiem, pękam z dumy, bo na dystansach jest w tej chwili znów 2:1 dla mnie, lepszy jesteś tylko w 1/2;)
O, to mnie pocieszyłeś bo ja myślałem że już 3:0 :) Ale pobiegam jeszcze parę miesięcy i będę się starał odgryźć :)
OdpowiedzUsuńJa na sanki w zimie jeździłem do Piaseczna na tzw. Górki Szymona - tam można trenować też te podbiegi, to taki fajny kompleks leśny z małymi jeziorkami (stawami?) - fajne miejsce do pobiegania.
Graty Lechu:)szczęściarz z Ciebie, bo wpadłeś na dziewczynę, gdybyś był pechowcem to wpadłbyś na chłopaka:(
OdpowiedzUsuńPołówkę wygrałeś ze mną w Waw, a potem jeszcze poprawiłeś, więc przewagę masz sporą;)
OdpowiedzUsuńA gdzie są te górki w P-nie?
@tete - che che, dobre! Oby tylko żonka tu nie zajrzała ;) A na serio to niezbyt to było miłe, zdołałem tylko wyrzucić z siebie "No, ludzie!!!" ale te zagraniczniaki i tak nic z tego w ząb nie pojęli :) I niech mi ktoś powie że na zachodzie to kultura a u nas polskie bagienko. Ja zawsze po wizytach za granicą dochodzę do wniosku że u nas to jest porządek jak nigdzie indziej. No może u germańców jest podobnie ale południe Europy i daleki zachód to lepiej nie wspominać...
OdpowiedzUsuń@Krasus - no już nie pocieszaj mnie, obaj wiemy że to kwestia tylko tego kiedy znajdziesz najbliższą połówkę do przebiegnięcia ;))
A Górki Szymona znajdziesz w/g tej instrukcji: http://forum.gazeta.pl/forum/w,234,89613733,,Gorki_Szymona.html?v=2
Co ty jesz przed biegiem że masz taki napęd? Zdradzisz? :) Nie no tak na serio, to widzę że niezły flow, życiówka za życiówką i to jakie tempa. Gratulacje. Zgodzę się z Tobą że świetna impreza, mogą sobie malkontenci narzekać że komercha, a ja uważam że to rewelacyjna popularyzacja biegania masowego. I koszulka w pakiecie porządna a nie jakiś Hanes co udaje techniczną ;-)
OdpowiedzUsuńTak to jest jak się dopiero zaczęło regularne bieganie, w następnym roku się uspokoję :) Impreza trochę "lanserska" ale to też jej duży plus bo zaraża bieganiem wielu ludzi. No a koszulka jak najbardziej porządna, przed chwilą wróciłem z biegania i co z siebie zdjąłem? Koszulkę z BW 2011 :) dobre są.
OdpowiedzUsuń