Styczeń - wyruszenie na Wiedeń, Bieg Owsiaka i przygodę z psem
Luty - rodzinny bieg czyli Bieg Wedla
Marzec - najlepiej mój rozegrany bieg czyli Półmaraton Warszawski
Kwiecień - Test Cooper'a na Stadionie Narodowym i najfajniejszy maraton zeszłego roku czyli Wiedeń i start przygotowań z Danielsem pod jesienny maraton
Maj - jedyny na razie start w biegu przełajowym: z Biegiem Natury Koszalin i Warsaw Track Cup
Czerwiec - bardzo bogaty: pasjografia o bieganiu w przedszkolu, pierwszy wspólny start z Żoną - Piaseczyńska Piątka, pierwszy start w triathlonie - Triathlon Sieraków, zwariowane belgijskie tygodnie, super rekord na 5km na Biegu Ursynowa i maraton w rodzinnym Lęborku
Lipiec - jak zwykle w tym roku: kolejny bieg - kolejny rekord: Bieg Powstania Warszawskiego
Sierpień - treningi w chorwackich upałach
Wrzesień - znowu Warsaw Track Cup, ale przede wszystkim dwie imprezy z moimi wciąż aktualnymi rekordami życiowymi: Półmaraton Tarczyn i Berlin Marathon.
Październik - najgorszy okres roku czyli roztrenowanie i jego skutki a potem wychodzenie z tej zapaści czyli Minimaraton Lesznowola.
Listopad - dalsze wychodzenie z zapaści i coś nowego: bieg bez życiówki - Bieg Niepodległości
Grudzień - ostatni start roku (jeszcze słabszy niż w listopadzie): Żoliborski Bieg Mikołajkowy i to czym żyję teraz: droga na Rzym.
A jak moje ulubione wykresiki? Ano tak:
Postęp w kilometrażu jest widoczny, odliczając roztrenowanie wychodzi średnio 58km tygodniowo wobec 45km w 2012 roku. Nie było to planowane pod tym kątem oczywiście, tak wyszło. Gdyby tak policzyć średnio na cały rok to wychodzi że dziennie biegałem przez niecałe 41 minut :)
A tutaj podział na miesiące - widać roztrenowanie w październiku i szczyt biegania przed maratonem w Berlinie. Widać też że w grudniu wróciłem już do średniego kilometrażu (ok. 61 miesięcznie).
Kilka zwycięstw w kategoriach:
Najlepsza impreza roku - tutaj od razu przychodzi mi na myśl Wiedeń. Mimo że zupełnie nie wyszło sportowo, to impreza była świetna i chciałbym tam jeszcze pobiec.
Największe rozczarowanie roku - triathlon. Myślałem że to mi się bardziej spodoba, ale taplanie się w otwartym akwenie na czas to nie moja bajka. Może powinno się płynąć, nie taplać no ale ja nie potrafię a zmuszać się do nauki czegoś czego nie lubię nie mam zamiaru.
Najlepsze buty roku - nie są wcale nowe, ale z tych które miałem na nogach w 2013 zdecydowanie najbardziej mi podeszły Asics Gel DS-Sky Speed 2.
Największe osiągnięcie roku - w sumie to nie jest ono moje: to że zaraziłem bieganiem Żonę. Nasze wspólne przebieżki są rzadkie (jak tylko uda się znaleźć kogoś do opieki nad córkami, albo jak są w przedszkolu), ale bardzo jest to fajne. Miło gdy ma się takie samo hobby i można o nim porozmawiać. Już nie mówiąc o tym że bieganie samo w sobie ma wiele pozytywnych skutków :)
Oby kolejny rok był nie gorszy, na razie wygląda że wszystko jest na dobrej drodze do tego, czego i Wam wszystkim życzę!
Na koniec jeszcze pozwolę sobie wrzucić kilka zdjęć z zeszłego roku:
Niesamowicie pracowity miałeś ten rok. Największe wrażenie zrobiła na mnie Pasjografia. Człowieku, zająłeś dzieci na całe 20 minut. Toż to wyczyn porównywalny z maratonem!
OdpowiedzUsuń