Podobno wystarczy ciągle mocno myśleć o czymś żeby się nam to sprawdziło. No to zobaczmy czy naprawdę to u mnie zadziała - chciałbym do maratonu w połowie marca schudnąć choć te dwa kilo czyli wrócić do mojej najniższej wagi z zeszłego roku :) Biegać to już więcej nie będę, bo 80km średnio tygodniowo to sporo dla mnie, jeść mniej chyba powinienem - chociaż wydaje mi się że ciężko z tym będzie. Nie pozostaje mi więc nic innego jak sprawdzić metody z książek o sukcesie (nigdy żadnej nie czytałem, ale wieść gminna niesie że tak to działa) czyli codziennie rano mocno myślę "jestem lżejszy, jestem lżejszy" i dopiero wchodzę na wagę ;)
Dobra, ale tak zupełnie poważnie - ważę stabilnie od kilku tygodni około 81,5kg i to trochę dużo - chciałbym do maratonu schudnąć 2kg. Wychodzi średnio pół kilograma na dwa tygodnie - nie za dużo, powinno się udać. Potem jak zwykle przy ładowaniu węglowodanów w ostatnie 2-3 dni przed maratonem waga zawsze idzie w górę (organizm magazynuje wodę razem z glikogenem), ale tego nie da się uniknąć. Nikt przy zdrowych zmysłach nie odlewa paliwa z baku przed długą podróżą żeby zmniejszyć wagę samochodu :) Więc spróbuję przez te pozostałe 8 tygodni zrzucić to co narosło ostatnio.
Nie będę wchodził w szczegóły żywieniowe (bo wstyd będzie ;) ) - zobaczymy w co tygodniowych raportach jak to idzie i czy idzie w dobrą stronę - pochwalę się albo pożalę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz