Dzięki mojej starszej córce robiłem wczoraj porządki w szufladzie z medalami. Właściwie to mam tego żelastwo już tyle że w samej szufladzie się nie mieści. Zbieram je jednak bo to wspomnienia. Fajnie czasami je przejrzeć i przypomnieć sobie jak to było. No właśnie - a jak to było?
Na zdjęciu powyżej widać historię moich maratonów. Od góry widać poukładane chronologicznie od góry:
Data | Maraton | Czas |
---|---|---|
2012.04.15 | Marathon de Paris | 3:59:03 |
2012.06.17 | Maraton Lębork | 3:49:32 |
2012.09.30 | Maraton Warszawski | 3:39:18 |
2013.04.14 | Vienna City Marathon | 3:38:09 |
2013.06.23 | Maraton Lębork | 3:33:55 |
2013.09.29 | Berlin Marathon | 3:29:47 |
2014.03.23 | Maratona di Roma | 3:25:01 |
2014.06.22 | Maraton Lębork | 3:50:53 |
2014.10.26 | Frankfurt Marathon | 3:19:53 |
2015.03.15 | Los Angeles Marathon | 3:28:38 |
2015.05.17 | Gdańsk Maraton | 3:14:51 |
Brakuje jak widać jednego na samym dole po prawej. Tą lukę zapełnię już w niedzielę, tylko jak? Na wiosnę było 3:15 w nie tak super warunkach wywalczone, wypadałoby zgodnie z kilkuletnią tradycją poprawić się o 5 minut - do 3:10. Czuję jednak że może być lepiej. Może nie 3:05 (ani nie 3:00 o czym myślałem nawet chwilowo), ale tak realnie to 3:07 byłoby czymś co by mnie bardzo ucieszyło. Oznaczałoby że poprawa jest większa w minutach niż zwykle, a przecież im dalej w las tym więcej drzew. Poprawienie się o 5 minut z 4 godzin czy z 3 godzin to dwie różne historie. Zysk z inwestycji treningowej jest przecież coraz mniejszy wraz z poprawiającymi się czasami.
No więc reasumując: w niedzielę mam przykaz żeby zacząć po 4:30/km przez 10 kilometrów. Postaram się tego trzymać, a potem mogę już przyspieszyć - pewnie do 4:23/km i w tym tempie 3:07 będzie realne. Trzymajcie się kciuki!
A na koniec jeszcze zdjęcie z całego mojego żelastwa, posortowanego. U góry po prawej półmaratony, po lewej dychy (największa kupka), poniżej piątki, jeszcze niżej inne dystanse. A na środku kilka których nie wiem na jaki dystans były tak z głowy (np. Run Warsaw i Biegnij Warszawo miały kiedyś do wyboru 5 i 10km).
Piękna kolekcja! :) Ja mam debiut w Poznaniu i trzęsę portkami...
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze! Teraz to już tylko ciepła kurteczka żeby się nie przeziębić tuż przed startem, rano przed biegiem nie eksperymentować z jedzeniem i wystartować spokojnie i cieszyć się biegiem!
Usuń(mam nadzieję że sam będę potrafił się do tego zastosować :) ).
Powodzenia!