poniedziałek, 19 września 2016

Szybko po Woli


W niedzielę pobiegłem start kontrolny przed Maratonem Warszawskim. Wybór padł na Szybko po Woli - organizowany przez Jang'a (kto nie zna niech zajrzy do Ergo na Jana Pawła) cykl biegów po warszawskim parku Szymańskiego.
Impreza kameralna - ilość zawodników w biegu głównym około 100 (rekordem frekwencji było niecałe 150 osób). Organizowana przy wsparciu dzielnicy Woli i jak słyszałem wróble ćwierkają że w przyszłym roku może być trudno o kontynuację (domyślam się że nowa władza może nie być zainteresowana, ale zobaczymy).
Pogoda miała być już gorsza, ale niestety tam na górze nie słuchają prognoz :) W efekcie było słonecznie, na szczęście nie upalnie. W cieniu było bardzo fajnie, w słońcu za ciepło, ale bez tragedii.
Trochę przed startem się zdenerwowałem - byłem umówiony żeby z córkami na mszę dla dzieci pójść i czas był wyliczony na styk. A tutaj 25 minut obsuwy... bo dekorację biegów dzieci przesunięto przed start biegu głównego :( Dlatego nie jestem fanem biegania w niedzielę - nie chcę żeby mi (a właściwie to rodzinie) to psuło rozkład dnia. Jeszcze maraton jestem w stanie zrozumieć - dwa razy w roku przeboleję, ale pozostałe biegi staram się wybierać jak się da sobotnie.
Przed biegiem jeszcze jedna rzecz warta wspomnienia - uczciliśmy chwilą ciszy pamięć 36-letniego biegacza który zasłabł na poprzedniej edycji tego biegu i niestety zmarł potem w szpitalu. Bardzo przykre, niby pocieszamy się w takich sytuacjach że (o ile wiem) zawsze potem się okazuje że powodem była ukryta wada serca, ale to jednak przypomina jak bardzo ulotna jest nasza egzystencja na tym świecie...
W końcu ruszyliśmy na trasę. Stanąłem zgodnie z wytycznymi Jang'a blisko startu, z racji tak małej liczby biegaczy oznaczało to pierwszą linię :) chyba po raz pierwszy w życiu:


Plan był pobiec 2km po 4:00/km a potem 6km po 3:55/km i ostatnie 2km to już ile się da. Najpierw oczywiście za szybko, ale nie wierzę że było 3:44/km jak pokazał zegarek przy znaczniku 1km. Potem drugi 3:40/km (!) ale znowu - miałem wrażenie że wolniej biegłem. Trzeci wyszedł 4:01/km a wydaje mi się że tempo było podobne. W sumie GPS'a nie można w takich warunkach za bardzo używać bo w parku potrafi wariować (za mała pętla, za dużo drzew, za ostre nawroty). Był taki jeden nawrót o 180 stopni, ale było też trochę mniej ostrych, poza tym kilka łagodnych stopni, ale w sumie nawierzchnia jest dość dobra - nie jest to trasa dla wyczynowców, ale ogólnie oceniam pozytywnie.
Czwarty km w 3:49, piąty w 4:01. Pętla miała 2,5km i chyba dlatego 3 i 5 km wyszły wolniej - jest tam też troszkę pod górkę, ale chyba bardziej myślę chodziło o to że oznaczenia km mogły być troszkę przesunięte.
Potem dogonił mnie chłopak biegnący z kartką na plecach "40:00". Coś mi tu bardzo nie grało, miałem na piątce czas 19:08 - więc skąd ten zając na 40 minut? Chwilkę pogadaliśmy, on miał wrażenie że trasa nie ma pełnych 2500m na jednej pętli (czyli tak jak ja bo biegło mi się wg oznaczeń szybciej niż wg samopoczucia oceniałem tempo). Kazał trzymać się na plecach i aż do końca trasy dopingował mnie i ciągnął prawie za uszy żebym nie zwalniał. No i tutaj wielkie podziękowania - muszę odnaleźć w wynikach (jak się pojawią) kto to był i osobiście podziękować. Trudno mu było bo ja już padałem ze zmęczenia, ale dzięki ciągnięciu (słownemu, liny nie mieliśmy :) ) udało się nie opaść z sił i dobiec drugą piątkę w sensownym czasie. Złapałem międzyczasy: na 5-7,5km: 9:53 (3:59/km), 7,5-8km: 1:57,5 (3:55/km), potem 3:51 i 3:52. Czyli coś na miarę finiszu się odbyło bo ostatnie 2km miały być szybciej i wyszły szybciej niż średnie tempo które było 3:53/km a na mecie zobaczyłem czas:

38:50


Nie jest to dla mnie życiówka (chociaż pobita o całe pół minuty!), no ale też mam podskórne przeświadczenie że troszkę brakło dystansu. Wg zegarka było 9,93km, więc gdyby przeskalować wynik to byłoby ok. 39:07 na 10km wg zegarka. Ale to gdybanie - za tydzień Maraton Warszawski, a potem tydzień później atestowana trasa Biegnij Warszawo - tam spróbuję ten wynik powtórzyć :)

Podziękowania dla organizatorów biegu - fajna impreza (szkoda że nie odbywa się w soboty - częściej bym wpadał). I na koniec - sukces! Wreszcie coś wygrałem tym moim bieganiem. Na mecie pierwsze 40 osób dostało opakowanie dania gotowego typu pierogi od sponsora (Karczma Buchówka o ile dobrze zapamiętałem). Wziąłem więc kopytka (bo córki uwielbiają) żeby im trochę wynagrodzić to, że tata rano lata po Warszawie zamiast z nimi czas spędzać. Acha, usprawiedliwię się że zaraz po powrocie wziąłem córki i pojechaliśmy w kilka miejsc, żeby większość dnia spędzić jednak razem rodzinnie :) A jak by ktoś chciał wpaść do Parku Szymanowskiego na tą imprezę to polecam z dziećmi - są biegi dla nich, jak jest ładna pogoda to można miło spędzić czas w parku.

Tutaj link do strony głównej: http://szybkopowoli.pl/

Zrzut endo

Niby z pięty nie walę, ale dziwnie krzywo biegnę...
Zdjęcia pobrane z festiwalbiegowy.pl


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

ADs