Żeby nie robić zaległości - podsumowanie kolejnych trzech tygodni. Zaczynamy jednak od jakiejś około-maratonowo-lipskiego wstępu. Tym razem - jak duży jest ten maraton w Lipsku i jaka będzie konkurencja. Tak naprawdę to nie jest zbyt ważne, przecież my amatorzy nie biegniemy żeby się z kimś konkretnym ścigać, no chyba że z samym sobą :) Moim celem jest przecież jakiś czas, mało mnie interesuje czy przede mną będzie 100 czy 1000 osób. Ale z ciekawości wrzucę parę danych.
Na dzisiaj zapisanych na maraton jest 625 osób.
Z tego Polaków: 13 (w tym jedna Polka) i jesteśmy największą grupą poza Niemcami. Jest 5 Czechów a inne kraje to 1-3 osoby.
Wyniki z poprzednich lat:
Rok | Biegaczy | Najlepszy | Poniżej 3:00:00 |
---|---|---|---|
2016 | 802 | 2:39:29 | 44 |
2015 | 619 | 2:21:53 | 35 |
2014 | 752 | 2:32:47 | 44 |
2013 | 648 | 2:29:31 | 28 |
Widać że impreza raczej mała - liczę na to że będzie przyjemnie bo nie za tłoczno, poza tym chłodno i dam radę pobiec szybko.
To teraz podsumowanie wreszcie.
Tydzień 11
Pierwszy z tygodni urlopowych - w Wiśle. Sytuacja dość komfortowa do biegania (o ile to możliwe przy 4-miesięcznej pociesze). No ale nie trzeba było chodzić do pracy, jedzenie i sprzątanie zapewniali w hotelu. Nawet więcej - można było starsze córki zostawić pod opieką! No to biegaliśmy oboje na zmianę i udało się w tym tygodniu osiągnąć maksimum w moim obecnym cyklu treningowym: 77 kilometrów w tygodniu! W dodatku kilometry w górach wliczając w to wyprawy po 600 metrów przewyższeń :) A było to tak:
Poniedziałek - prawie 14km w tym 400m w górę
Wtorek - niby tylko 5,2km ale (nieużywanym) stokiem narciarskim w górę i w dół - 450m w górę
Środa - 12km prawie po równym
Czwartek - 10,7km w tym 8km szybko - średnio około 4:20/km
Piątek - 15,4km w tym wbieg na najwyższą górę regionu czyli Wielką Czantorię - 600m w górę
Sobota - nie dałem rady bo podróż powrotna
Niedziela - 20km na bieżni elektrycznej w tym 15km 4:41/km, 3km 4:15/km, 2km 4:00/km. Miało być dłużej, ale zamknęli mi siłownię :)
Razem 6 biegów, 77km.
Tydzień 12
Już w domu, ale jeszcze urlop. Czasu więc było więcej niż zwykle i wyszło tak:
Poniedziałek - wolne
Wtorek - interwały 8x600 @3:34/km, razem 9km
Środa - 12km na bieżni elektrycznej
Czwartek - wolne
Piątek - znowu 12km na bieżni elektrycznej
Sobota - 8km na bieżni w tym ostatnie 2km szybko: @3:54/km
Niedziela - bardzo ładne 24km po lesie z narastającym tempem
Razem 5 treningów, 68km.
Tydzień 13
Niestety bieg długi w niedzielę był w złych warunkach - błoto w lesie, buty zamokły i chyba od tego trochę się podziębiłem. Z tego powodu musiałem zrobić dłuższą przerwę a potem zacząć od biegania na siłowni - żeby się wykurować.
Poniedziałek - wolne
Wtorek - wolne
Środa - 8km na bieżni w tym 5x1000km @3:45/km
Czwartek - próba wysiłkowa czy coraz szybsze chodzenie po mocno nachylonej bieżni przez 12 minut (tyle wyszło, opiszę później te badania pod biegi we Włoszech).
Piątek - wolne
Sobota - wreszcie wiosna w powietrzu to wziąłem się za nadrabianie zaległości: 18,2km
Niedziela - no i bieg długi z tempem maratońskim. Wyszło 27,5km w tym 14km tempa maratońskiego.
Nie wiedzieć czemu zamiast 29km w tym 23km tempem maratońskim ubzdurało mi się że ma być mniej tempa maratońskiego - tylko 16km (ale razem i tak 29km). Pobiegłem więc 13km spokojnie (ale podpaliłem się i trochę za szybko wyszło). Potem próbowałem 16km maratońskim tempem i nie dałem rady. Trochę się usprawiedliwiam: było trochę podziębienia w poprzednich dniach a w sobotę aż 18km w większości po lesie i wcale nie wolno.
Mam trochę obawy - nie daję rady biegać tyle co plan przewiduje ani tyle co bym chciał.
Za dwa tygodnie Mediolan - to będzie próba generalna! Muszę dobrze wykorzystać to pozostałe dwa tygodnie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz