Na fali tego biegu chciałe zrobić też dobry wynik w City Trail, celowałem w 20 minut bo podłoże jest tam gruntowe więc te pół minuty wolniej od wyniku z tego roku na asfalcie byłoby pewnie podobnym poziomem wysiłku.
City Trail w Warszawie odbywa się na Młocinach. Ja mieszkam na południu czyli całą Warszawę muszę objechać. Jazda przez miasto trochę nie ma sensu - zajmuje sporo czasu ze względu na światła. Sprawdziłem dojazd wieczorem poprzedniego dnia - około 32 minut to chciałem o 10 wyjechać (start o 11). No i tu się zaczęły schody, to znaczy dokładnie: wyjazdy z Warszawy na Wszystkich Świętych. Korki od rana mimo że to sobota i zamiast 32 dojazd rano mi nawigacja pokazała około 46 minut. W dodatku wyszedłem kilka minut po 10-tej i na miejscu miałem być 10:52. Niezbyt możliwe żeby zaparkować (bardzo ciężko o miejsce - pamiętam z poprzedniego startu) odebrać pakiet i dotrzeć na start jeszcze. Przycisnąłem więc trochę na drodze ekspresowej (najpierw w kierunku lotniska, potem na południowej obwodnicy Warszawy. I ciekawostka - jakieś czarne duże BMW jechało za mną gdy się włączyłem do ruchu, zjechałem bo już jechałem 20 km/h więcej niż przepisy to mnie wyprzedzili i pognali jakieś na oko 180 km/h. Trochę za nimi pojechałem, ale nie blisko bo jechali za szybko i uciekali. I wtedy włączyli sygnały bo gość przed nimi nie chciał zjechać :) to była okazało się policja która spieszyła się na akcję. Jak im zjechał ten przed nimi to pognali dalej - tak się śpieszyli.
Ja już dalej grzecznie pojechałem i na szczęście nawigacja przekierowała mnie na drogę przez północne dzielnice a nie zapchaną i stojącą północną częścią obwodnicy Warszawy. To mi oszczędziło jakieś 7 minut, udało mi się zaparkować i dobiec do biura zawodów. Odbiór pakietu trochę zajął bo numeru nie znałem, potem postałem chwilę w kolejce, wreszcie dostałem numer startowy i czip na buta. Założyłem wszystko i pobiegłem na start. A start wcale nie jest blisko! Jeszcze musiałem do lasu zboczyć (w ramach toalety) i w końcu dobiegłem na start równo 11:00! Dosłownie w momencie wbiegana padł sygnał do startu. Zdążyłem wyzerować zegarek i uruchomić gdy przebiegałem przez start.
Z jednej strony rozgrzewka była całkiem-całkiem, z drugiej strony miałem trochę wrażenie że startuję od razu troszkę podmęczony. Mimo że to było mniej niż 2km tej rozgrzewki. Temperatura była rzędu 16-17 stopni. Jak na koniec października bardzo ciepło - za ciepło na szybkie bieganie. Po drugie podłoże nie sprzyja wyścigom - to jest alejka parkowa. Po trzecie po maratonie zaczęło mnie znowu pobolewać prawe biodro! Chciałem biec 4min/km przynajmniej przez 3km i potem zobaczyć czy dam radę przyspieszyć. Ale tutaj już pierwszy kilometr nie wychodził mi w tym tempie, a starałem się. Wyszło niestety 4:04/km wg zegarka, drugi to już 4:12/km i uczucie że jest źle - oddech od początku za głęboki, myśli że się tego nie da tym tempem, lepiej zejść - było ciężko. Trzeci km to już tragedia - 4:29/km toż to blisko tempa maratońskiego z Poznania zaczęło być! Czwarty to już zupełna degrangolada - 4:36/km! I co z tego że ostatni to już 4:17/km i jakiś tam sensowny finisz gdzie powyprzedzałem, skoro wbiegłem na metę z czasem
21:13
Tam zawsze biega sporo harpaganów - mój wynik (nie taki strasznie zły patrząc na średnią czasów na piątkę wśród biegaczy - amatorów jak ja) dał mi tylko 159 z 570 którzy dobiegli. Czyli aż 27,9% a zwykle w pierwszych 10% się mieszczę. Tutaj musiałbym nabiegać 18:36 czyli pobić życiówkę ze stadionu biegnąc po alejkach parkowych :) To tylko pokazuje że City Trail to jednak jest taki bieg gdzie wymiatacze w dużych ilościach się pokazują. No coś, na początku wyprzedził mnie gość z dzieckiem w wózku i patrząc na tempo to poniżej 20 minut musiał mieć na mecie :)
Podsumowując - było fajnie że pobiegłem, impreza bardzo fajna i dlatego też już drugi raz tam wpadłem. Polecam wszystkim. Z minusów moich osobistych - znowu mnie pobolewa prawe biodro. Czekam już tego roztrenowania jak kania dżdżu - jeszcze tylko do Biegu Niepodległości, zostało jakieś 12 dni tylko i mam zmiar biegać mniej i krócej a potem - myślę że 3 tygodnie, może 4 przerwy - zobaczymy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz