Najwyższy czas odkryć karty odnośnie drugiej połowy roku. Od jakiegoś już czasu jestem zapisany na jesienny maraton a bilety kupione są już dla całej rodziny. Tym razem pobiegnę bardzo późno, bo na początku listopada, w miejscu które kiedyś odwiedziłem (ale nie w celach sportowych) czyli na Lazurowym Wybrzeżu. Jest tam maraton wzdłuż morza z Nicei do Cannes.
Odbywa się w tym roku 5-go listopada czyli późno, ale na południu Francji i tak może być tam za gorąco dla biegaczy. Z drugiej strony będzie fajnie dla moich kibiców - wszystkie cztery dziewczyny będą miały odmianę od polskiej jesieni i mam nadzieję złapiemy trochę słońca.
Do maratonu zostało więc pięć miesięcy, na pewno trochę jeszcze startów w międzyczasie wpadnie, ale na razie mam już zaplanowane i opłacone trzy sztuki:
- 2023.06.10 Rzeźniczek 28km
- 2023.07.29 Bieg Powstania Warszawskiego 10km
- 2023.11.05 Maraton Nicea-Cannes
Myślę że jeszcze wystartuję w Biegu Niepodległości, ale to będzie 6 dni po maratonie, ja długo się regeneruję, zapewne nie będzie to dobry wynik. Może jeszcze pomyślę o półmaratonie sprawdzającym formę kilka tygodni przed maratonem.
Patrzę sobie w moje plany na ten rok i napisałem w tym wpisie tak:
1. dojść do średniej wagi 79kg
2. pobiec w tym roku:
5km poniżej 19:30
10km poniżej 40:00
półmaraton poniżej 1:30
maraton poniżej 3:15
3. w każdym tygodniu mieć chociaż dwa treningi dodatkowe typu basen albo siłowy
Wtedy myślałem żeby je zrealizować w pierwszym półroczu, ale czas zweryfikował te plany i chciałbym je zrealizować do końca roku jednak. A gdzie jestem z tą realizacją?
Punkt pierwszy - tutaj jestem naprawdę na dobrej drodze! Wykres wagi wygląda tak:
Po maratonie w Poznaniu zrobiłem roztrenowanie i myślałem że mi się coś z biodrem dzieje (fizjoterapeuta mi uzmysłowił że nie) i przez długą przerwę przybrałem 4 kilo. Udało mi się z tego już 3 zrzucić, nawet troszkę więcej i został tylko jeden kilogram do zrealizowania tego celu.
Punkt drugi: co do piątki to zszedłem do poziomu 20:00, zostało 30 sekund jeszcze - myślę że jest to spokojnie w zasięgu (i zaraz opiszę co w tym kierunku zrobię). Co do dychy - to będzie truuudne, podobnie jak półmaraton i maraton, ale tutaj znowu - zaraz opiszę jakie mam w tym kierunku plany.
Punkt trzeci - na razie się udaje i mam zamiar tą dobrą passę podtrzymać!
Dobra to teraz plany - skoro mam jeszcze sporo czasu do maratonu to wymyśliłem sobie że zrobię sobie teraz odmianę. A dokładniej to zrobię plan treningowy pod krótsze dystanse, wybrałem pod dychę. Znalazłem na stronach Magazynu Bieganie plan którym się inspirowałem i wymodziłem coś takiego:
Najważniejsze punkty tego planu to:
- siłownia w poniedziałki - tutaj zmienię sobie zestaw ćwiczeń i opiszę następnym razem
- basen w piątek - bez zmian: pół godziny pływania
- dużo mniejszy kilometraż bo około 60km (będę sterował biegami spokojnymi)
- 5 dni biegowych, ale jak widać z kilometrażu to nie będą długie biegi
Więc plany mam takie żeby dalej poprawiać moją wagę - fajnie by było dojść do tych 79kg, ale potem już sobie myślę o wadze z czasów studiów czyli 78kg. No co, trzeba celować w gwiazdy jak się planuje podróż na Księżyć jak mawia stare przysłowie pszczół. Ten plan treningowy jest pod czas 40 minut na dychę - może być zbyt ambitny, będę obserwował jak mi idzie (dodałem dwa tygodnie z przodu rozpędowe - bo Rzeźniczek tam jest i ogólnie tempa wyglądają ostro). Będę robił na stadionie więcej sesji - wtorek i sobota. Niedzielę pewnie jak zawsze w Lesie Kabackim, środę i czwartek zapewne też. Jeśli ten plan zadziała to moje plany co do 5km na pewno się ziszczą. Co do 10km - to będzie dużym wyzwaniem, ale trzeba być dobrej myśli! Zobaczymy potem jakiś półmaraton kontrolnie no i będzie jedna szansa w tym roku zrobić maraton w te planowane 3:15!
Acha jak by mnie kto widział dzisiaj na Biegu Ursynowa to tak, biegłem - ale to nie był wyścig więc nie wrzucam na bloga ani do wyników bo to był bieg towarzyski :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz