11.03.2024 | poniedziałek | siła | wolne | 0,00 |
12.03.2024 | wtorek | BS 10km RT 12x 40”/80” |
Krótko wyszło bo z żoną na stadionie | 8,11 |
13.03.2024 | środa | BS 6km WT 2x3km 4:20/km WT 2x 2km 4:15/km |
Super wyszło, pierwszy raz w karbonach, ale chyba po prostu coraz szybciej biegam. Tempa były: 4:17/km, 4:14/km, 4:10/km i 4:02/km! | 14,12 |
14.03.2024 | czwartek | BS 12km | Spokojnie do pracy | 13,50 |
15.03.2024 | piątek | basen | Wpadła wizyta rodzinna i wypadł przez to basen | 0,00 |
16.03.2024 | sobota | BS 10km SB 2x 6x 140/140m |
Na wiadukcie podbiegi, coraz ładniejsza pogoda się robi tej wiosny! | 11,35 |
17.03.2024 | niedziela | BD 26km | Pięknie wyszło bo plan był po 4:45/km ale cały czas troszkę szybciej i końcówka czując że mam siłę – wyszło 4:42/km! | 26,26 |
73,34 |
Zaczął się tydzień od wtorku (siłownia w poniedziałki leży i już nawet nie kwiczy, pompek nawet nie było). Wtorkowy bieg był za krótki - ale za to razem z małżonką pobiegaliśmy razem, to miła odmiana od biegania samemu. W trakcie było 12 rytmów - na stadionie ładnie wychodzą, było około 3:30/km tempo. Potem w środę był ten akcent - jako że za namową mojej małżonki zostałem po raz pierwszy w życiu właścicielem butów karbonowych (adidas adizero Boston 12) to założyłem je po raz pierwszy na ten trening. I teraz nie wiem - czy to te buty czy drugi czynnik czyli waga (o czym za chwilę) czy po prostu systematyczność moich treningów (coś chcę jeszcze z tego starego ciała wykrzesać), w każdym razie poszło super!
Według planu miało być 2x3km po 4:20/km i 2x2km po 4:15/km, a wyszło: 4:17/km, 4:14/km, 4:10/km i 4:02/km! Naprawdę bardzo się cieszę.
Potem w czwartek miał być bieg spokojny i taki był - rano do pracy (jak to we czwartek). Piątek to odpoczynek i tutaj niestety mimo szczerych chęci wypadł mi z planu basen z powodu odwiedzin rodzinnych (no ale super że chrześniak wpadł i fajnie spędziliśmy czas w weekend).
Sobota to podbiegi - bardzo dobrze wyszły na wiadukcie tutaj niedaleko. Natomiast niedziela to właściwie drugi akcent - tym razem tylko 26km i planowałem pobiec jak zwykle tempem okołomaratonśkim czyli 4:45/km według wskazań wirtualnego partnera. Bardzo dobrze wyszło, trochę chłodno - około 6 stopni i w dodatku w połowie biegu dosłownie zaczął padać grad czy może trochę bliżej doi krup śnieżnych, a czasami mocny deszcz. Na szczęście dość krótko, poza tym jednak wiało mocno, ale też nie było to tak strasznie przeszkadzające, bo tylko na początku i potem momentami się zdarzało że biegłem pod wiatr. Mimo to mogło to przeszkodzić, ale chyba jednak dobrze mi idzie - przebiegłem równym tempem, a nawet urywałem sekundy z tego ustawionego tempa i jak teraz patrzę to ostanie dwa kilometry były średnio po 4:25! Może to te buty, ale myślę że tak ogólnie - coraz lepiej mi idzie a po drugie - chyba działa moje liczenie kalorii :)
A o co chodzi w tym liczeniu kalorii? Znowu muszę wspomnieć o mojej małżonce - pokazała mi filmik z jakiegoś kanału "holdmybeerandwatch" który wcale nie jest angielskojęzyczny. Autor mówił o liczeniu kalorii i jak to na bieganie wpłynęło (a ma całkiem dobre wyniki jak na amatora, coś w stylu moich najlepszych). Spróbowałem tego samego, pisałem już o tym tydzień temu, i widzę że efekty są całkiem dobre. Nie są oszałamiające, ale to bardzo dobrze, bo takie szybkie zmiany wagi nie kończą się dobrze (jo-jo). Nie mam żadnej diety - nie zmieniłem nic tak a priori w tym jak się odżywiam, ale samo to że liczę kalorie powoduje że ograniczam się. Poza tym mam cel żeby te 300 kalorii mieć dziennie deficytu (wychodzi w praktyce nawet więcej) i efekty są bardzo dobrze. Uśredniłem sobie wagę z ostatniego tygodnia i zrobiłem wykres (bo bez uśrednienia są wahania z powodu tego że nie biegam codziennie, więc bilans dzienny kalorii zdarzył mi się nawet dodatni). Wynika na razie są takie:
Dzień | Kalorie | Tłuszcz | Węglowodany | Białko | Błonnik | Spoczynkowe | Aktywne | Bilans | Waga | Bilans tydzień | Waga śr. 7d |
3.03.2024 | 3198,5 | 153,7 | 368,4 | 92,3 | 15,5 | 2106 | 1989 | -896,5 | 80,6 | -896,5 | 80,6 |
4.03.2024 | 2073,2 | 53,9 | 247,2 | 137,7 | 14,7 | 2082 | 145 | -153,8 | 78,6 | -525,1 | 79,6 |
5.03.2024 | 2328,3 | 101,7 | 207,8 | 150,6 | 22,0 | 2083 | 1043 | -797,7 | 78,7 | -616,0 | 79,3 |
6.03.2024 | 2705,3 | 101,9 | 364,7 | 124,3 | 10,4 | 2081 | 793 | -168,7 | 78,5 | -504,2 | 79,1 |
7.03.2024 | 2826,2 | 122,6 | 358,8 | 86,1 | 32,4 | 2083 | 1328 | -584,8 | 78,7 | -520,3 | 79,0 |
8.03.2024 | 2621,0 | 108,9 | 313,9 | 96,0 | 20,8 | 2088 | 644 | -111,1 | 79,1 | -452,1 | 79,0 |
9.03.2024 | 2599,1 | 107,9 | 310,5 | 114,3 | 12,5 | 2088 | 1255 | -744,0 | 79,1 | -493,8 | 79,0 |
10.03.2024 | 2954,2 | 85,1 | 424,1 | 108,6 | 18,7 | 2088 | 2337 | -1470,8 | 79,1 | -575,8 | 78,8 |
11.03.2024 | 2418,1 | 97,4 | 290,3 | 119,7 | 18,1 | 2072 | 77 | 269,1 | 77,8 | -515,4 | 78,7 |
12.03.2024 | 2218,2 | 62,5 | 283,8 | 131,6 | 17,3 | 2082 | 612 | -475,8 | 78,6 | -469,4 | 78,7 |
13.03.2024 | 2168,5 | 89,4 | 239,0 | 129,4 | 5,9 | 2084 | 1088 | -1003,5 | 78,8 | -588,7 | 78,7 |
14.03.2024 | 2646,3 | 95,4 | 354,0 | 95,7 | 10,5 | 2081 | 1116 | -550,7 | 78,5 | -583,8 | 78,7 |
15.03.2024 | 2757,2 | 107,4 | 332,8 | 85,2 | 26,6 | 2072 | 114 | 571,2 | 77,8 | -486,4 | 78,5 |
16.03.2024 | 3095,4 | 135,2 | 357,9 | 113,4 | 19,6 | 2083 | 1119 | -106,6 | 78,7 | -395,3 | 78,5 |
17.03.2024 | 2526,7 | 107,5 | 299,8 | 104,5 | 10,9 | 2086 | 1959 | -1518,3 | 78,8 | -402,1 | 78,4 |
Ten start to raczej nie był z 80,6 bo to było chwilowe wahnięcie w górę, ale widać trend - powolutku bo około 0,5kg na tydzień idzie w dół już dwa tygodnie. Im dalej tym będzie trudniej, ale chciałbym do maratonu chociaż do 77kg zejść - zostało 6 tygodni i 1,5kg do takiego efektu. Powinno to być możliwe, ale zobaczymy, bo do tej pory nigdy mi się nie udało zejść na trwale poniżej 78kg. A powinno to być spokojnie możliwe bo przy 185cm to moje BMI jest na poziomie 22,9 - to jak na biegacza jest sporo (norma dla ogółu społeczeństwa jest pomiędzy 20 a 25). To zobaczymy - mam nadzieję że się uda!
Dobra, to co teraz? Plan na ten tydzień jest taki że pobiec Półmaraton Warszawski na maksa. Ale co to ma znaczyć w sensie wyniku? Właśnie muszę to przemyśleć. Chyba moim planem A będzie złamanie 1:32 (to może być trudne, ale widzę że idziemy w dobrym kierunku - są szanse). Pewnie planem minimum będzie 1:33. Muszę to jednak jeszcze przemyśleć żeby to było realne. Na pewno dam radę pobiec w tempie 4:42/km czyli tak jak dzisiejszy bieg długi :) no ale to w ramach żartu piszę, bo to by dało 1:39 z sekundami :) Zobaczymy już za niecały tydzień, a potem już tylko 5 tygodni i start w Hamburgu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz