Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 2 tydzień. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 2 tydzień. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 8 kwietnia 2012

Za tydzień maraton czyli między ustami a brzegiem pucharu

Z wiekiem wydaje nam się że coraz szybciej upływa czas. To oczywiście złudzenie bo po prostu nasza czaszka mieści więcej wspomnień, więc "porcja" wspomnień z danego okresu staje się proporcjonalnie coraz krótsza względem tego co już pamiętamy. Pamiętam jak po zarejestrowaniu się w Maratonie Paryskim licznik na stronie www pokazywał ponad 200 dni, teraz pokazuje 6... Może to przerażać jak szybko ten czas leci, a można to przyjąć "z dobrodziejstwem inwentarza". Bo gdyby nie upływ czasu to nie moglibyśmy istnieć, przeżywać pięknych chwil, pamiętać ich i oczekiwać kolejnych. Wychodząc z tego założenia myślę że szkoda czasu na roztrząsanie tego że upływa czas - należy cieszyć się obecną chwilą (carpe diem chciałoby się powiedzieć) a najbardziej cieszy mnie to co będzie za chwilę czyli tytułowe "między ustami a brzegiem pucharu", już za 6 dni. Jednak nie chciałbym źle być zrozumiany - daleko mi do epikureizmu czy hedonizmu, po prostu lubię "łapać dzień" i mieć to co najlepsze z niego, ale nie przekładam tego nad etykę chrześcijańską, którą się staram realizować w moim życiu (nie zawsze się udaje, ale staram się gonić tego króliczka). Po tym grecko - filozoficznym wstępie (Horacy i Arystoteles) przejdźmy więc do najważniejszego czyli do relacji z przedostatniego tygodnia przed maratonem!

Bieg #1: środa, bo poprzedni tydzień "wlazł mi na poniedziałek". 20' rozgrzewki, 5x1000m po 4:12/km z przerwami 400m, 10' schłodzenia. Tempo interwałów planowo miało być 4:22/km czyli 10 sekund na kilometr wolniej ale ten plan jest już dla mnie za wolny - przez ostatnie 15 tygodni zrobiłem duże postępy i spokojnie mogłem pobiec szybciej, to pobiegłem.

Bieg #2: piątek - plan: 3km spokojnie, 5km KT (krótkie tempo) czyli 4:47/km i 2km spokojnie. Te 5km wyszło w 4:28/km. Razem 10km w 4:56/km. Znowu dużo szybciej bo 19 sekund na kilometr - powód ten sam co poprzednio, skoro w półmaratonie biegłem 4:38/km to 5km nie mogę biegać wolniej bo nie czuję tego. W sumie i tak się ograniczam z racji bliskiego maratonu i nie zwiększam kilometrażu względem planu, a korciło.

Bieg #3 - przed chwilą czyli niedziela.Plan: 16km w tempie maratońskim czyli 5:20/km. Wyszło tempo średnie 5:17/km czyli naprawdę prawie idealne. Niestety zaczynam od paru dni mieć objawy lekkiego przeziębienia - to mnie pewnie trochę osłabia i dlatego nie przycisnąłem tempa. To dobrze - chcę pobiec w 5:20/km w Paryżu mimo że z tabelek wynika z czasu na półmaraton że mogę w 3:26 skończyć maraton czyli po 4:53/km. Nie dałby na pewno rady, czuję respekt przed Laskiem Bulońskim na 35 kilometrze! Dlatego dzisiaj biegłem tak jak zacznę za tydzień - po 5:20/km i starałem się to tempo utrzymać. Acha, z tego miejsca chciałem podziękować kierowcom samochodów którzy jechali mi dzisiaj z naprzeciwka i nie wyłączali długich świateł albo mijali mnie z prędkością podświetlną jadąc czymś-w-rodzaju-czołgu co nie jest ani autem terenowym (bo w terenie się nie sprawdza) ani miejskim (bo za ogromne na parkowanie i manewrowanie w mieście) ale mimo to świetnie się te auta sprzedają :) Właśnie dlatego zwykle nie biegam po ulicy w moich okolicach tylko po chodniku - wzdłuż Puławskiej albo w Lesie Kabackim.

No to teraz ostatni tydzień - najbardziej martwi mnie teraz zdrowie - mam szpital w domu, i żona i córki chore, najgorzej żona więc dużo mam na głowie no i boję się że się zaraziłem - czuję się bardzo niewyraźnie... no ale jutro się okaże czy dzisiejszy bieg 16km w temperaturze +1 do 0 stopni mnie wzmocni czy "zabije" bo zgodnie z (kolejnym dzisiaj) przysłowiem: co nas nie zabije to nas wzmocni!

Paryżu, nadchodzę! (zna ktoś francuski, jak to po ichniemu będzie?)




Przy okazji trochę spóźnione ale szczere życzenia Wesołych Świąt!

ADs