Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Włochy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Włochy. Pokaż wszystkie posty

środa, 26 lipca 2023

Włoskie bieganie

 

Zaraz koniec mojego cyklu przygotowującego do Biegu Powstania Warszawskiego. Aż dwa tygodnie z tego czasu byliśmy na wakacjach w północnych Włoszech - było bardzo gorąco, ale cieszę się że nie byliśmy gdzieś bardziej na południu - tam to dopiero było strasznie!

A tak - udało się dobrze pobiegać:

Dystans tygodniowy był około 70km udało się też biegać akcenty, chociaż plan mam rozpisany pod czas 40:00 na dychę, a wiadomo że nie jestem na takim poziomie jeszcze. Więc trochę wolniej czasami biegałem te akcenty - pod tempo 41:00 które mam nadzieję będzie możliwe.

Jutro już odbieram pakiet na Bieg Powstania Warszawskiego, w weekend mamy zaplanowany wyjazd, ale powinno się udać być na biegu w Warszawie (trochę logistycznie mnie to będzie kosztować czasu!). Ale mam nadzieję że będzie warto. Jak by się udało te 41 minut złamać to będę bardzo zadowolony!

niedziela, 1 września 2019

Włoskie bieganie


Jak wakacje to musi być też trochę na biegowo! Tym razem spędziliśmy dwa tygodnie nad Adriatykiem - blisko Triestu w ich kurorcie czyli Grado. Fajne miejsce do odpoczynku, szerokie plaże i bardzo łagodne wejście do morza - jeszcze nie widziałem plaży gdzie trzeba tak długo iść żeby się zanurzyć, na oko z 200 metrów! Trochę przypływy i odpływy przeszkadzały w radości z bardzo czystej wody i plaży, bo to jednak nanosi jakichś roślinek trochę, ale ogólnie było naprawdę fajnie. Tylko oczywiście drożej niż krajach ościennych a poza tym nie było aż tak strasznie gorąco jak w Grecji czy tym bardziej Turcji.

Odpocząłem naprawdę fajnie, ale bieganie było też oczywiście w planach. Zresztą bieganie jest dla mnie częścią odpoczynku - bo rozumiem to słowo jako odpoczynek od pracy (i to się udało!). Więc przez te dwa tygodnie zrobiłem w sumie 183 kilometry:


W tym dwa super fajne biegi długie: najpierw 20km dość spokojnie (5:00/km) a potem 10km po 4:30. Akurat był to taki dystans żeby obiec naokoło całą lagunę - trzeba było na północy dobiec do Akwilei (takie nie za młode miasto, ma tylko 2200 lat :) ).


Poza tym był (niestety tylko jeden) bieg z naszą najmłodszą córką w wózku i razem z Żonką no i standardowo - samemu albo rano albo wieczorem. Tak jak pisałem nie było tam tak strasznie gorąco, chociaż dochodziło do 35 stopni, ale było zwykle trochę mniej upalnie - tak 32 stopnia a zdarzyło się też że jednego dnia padało.

Generalnie super było, szkoda że jutro do szkoły i od nowa kierat :( ale z dobry wieści - zaraz opiszę jak mi poszło wczoraj w półmaratonie praskim a za tydzień - półmaraton w Budapeszcie!





sobota, 25 marca 2017

Półmaraton Mediolan



Już jutro następny weekend czyli jak to na wiosnę - będą następne półmaratony :) najwyższy czas żeby opisać mój ostatni start! W niedzielę zgodnie z planem pobiegłem w półmaratonie w Mediolanie. Impreza całkiem fajna, ale zacznijmy od początku. Pisałem już o certyfikacie medycznym, oprócz tego trzeba się oczywiście tam zapisać i zadbać o logistykę. Na szczęście mamy już dużo tanich lotów (dla Warszawiaków: są z obu lotnisk i lądujemy w Bergamo które jest lotniskiem głównym dla Mediolanu). Z Bergamo za 5 euro dojedziemy autobusem do samego Mediolanu w niecałą godzinę. Hotele są oczywiście drogie, ale skoro nocowałem tam tylko jedną noc, w dodatku koszt dzielił się na dwie osoby (byliśmy z kolegą) to nie było sensu oszczędzać. Za 50 euro na głowę mieliśmy pokój ze śniadaniem w świetnej lokalizacji: na start, metę czy do samego centrum miasta (tej pięknej katedry) mieliśmy bardzo blisko - po kilkaset metrów.

Żeby ograniczyć czas poza domem poleciałem w sobotę rano a powrót był w niedzielę wieczorem. Trudno było loty dopasować - musieliśmy wylecieć z Okęcia a wrócić do Modlina... na szczęście było nas dwóch to mogliśmy obstawić oba lotniska samochodami i w sumie nie było tak tragicznie :)
Pobudka w sobotę 4:30, wyjście z domu 5:00, na lotnisku 5:30, wylot 6:30 a w Bergamo 8:30. W Mediolanie byliśmy na tyle wcześnie że jeszcze biuro zawodów było zamknięte :) No to zamiast metrem z dworca do centrum miasta (gdzie było biuro zawodów) poszliśmy na pieszo. Trochę zobaczyliśmy miasta i byliśmy na miejscu zaraz po otwarciu biura.


Był to tylko jeden długi namiot na głównym placu przed katedrą. Ciężko powiedzieć nawet że to było expo - ze stoisk to tylko asics który był sponsorem imprezy, wybór artykułów bardzo mały. Kilka stoisk reklamujących inne biegi, kilka innego rodzaju (ser na przykład reklamowali :) ) i to tylko. Acha, jeszcze oczywiście miejsce odbioru pakietów startowych. I tutaj pierwsze zdziwienie - kolejka wychodziła z namiotu, zakręcała i wiła się jak stonoga po placu katedralnym :) chciałem zrezygnować i przyjść wieczorem, ale chyba dobrze że dałem się namówić koledze żeby odstać swoje - z czasem kolejka tylko rosła! Odbiór pakietu u mnie sprawnie, kolega miał certyfikat medyczny po polsku - okazało się że nagle Włosi zrobili się dokładni i nie przejdzie! Musieliśmy załatwiać certyfikat w wersji angielskiej takiej jak wymagali na swojej stronie - udało się za pomocą maila i telefonu i odebraliśmy drugi pakiet.








Wtedy do hotelu, do końca dnia zwiedzanie Mediolanu i szykowanie się na start! A właściwie to nie do końca bo pod wpływem impulsu kupiliśmy dzień wcześniej bilety na mecz ligowy AC Milan - Genoa na ogromny stadionie San Siro. Podobno mieści 80 czy 85 tysięcy widzów! Było fajnie, do hotelu wróciliśmy około północy..


Zrobiłem tego dnia 30 tysięcy kroków, gdybym miał biec następnego dnia maraton to byłoby ciężko! Na szczęście przy połówce to nie ma aż takiego wpływu, chociaż pewnie jakiś nadal ma...
Co do samego Mediolanu - fajne miasto, ale jeden dzień do dwóch maksymalnie moim zdaniem wystarczy żeby je zwiedzić. Na pewno warto zobaczyć katedrę i położony niedaleko zamek rodziny Sforza - robią wrażenie. Dla zakupowiczów - pasaż handlowy obok katedry. Poza tym są freski Leonarda (ostatnia wieczerza), ale są na tyle oblegane że nie udało mi się ich zobaczyć. Trzeba rezerwować przez internet z wyprzedzeniem. Jest też opera La Scala, ale tam warto pewnie tylko pójść jako widz, bo z zewnątrz budynek jest zupełnie zwyczajny. Dla kibiców piłkarskich warty zobaczenia jest stadion San Siro i moim zdaniem tyle starczy. Resztę czasu można spożytkować spacerując włoskimi uliczkami w centrum i przesiadując w restauracjach gdzie typowo włoskie jedzenie bardzo mi smakowało.




Rankiem śniadanie a ponieważ start dopiero o 11:00 to było tyle czasu że jeszcze na poranną mszę do katedry zdążyliśmy. Piękna w środku, chociaż msza była w kaplicy za ołtarzem głównym więc staliśmy plecami do tych najładniejszych witraży :))
W tym czasie zaczęły się zawody - najpierw te krótsze biegu: 5 i 10km. Co ciekawe były to biegi w zupełnie luźnej formule. Brak pomiaru czasu, trasa wyznaczona dość luźno, ludzie ogromnymi chmarami chodzili albo biegli powiedzmy według wyznaczonej trasy. Psy, wózki itd.




Natomiast półmaraton to już z wszelkimi szykanami ;) strefy startowe, trasa ograniczona taśmami, elita z Afryki (to podobno najszybszy półmaraton we Włoszech). Wziąłem jeden żel na drogę, udało się załatwić w hotelu żeby tam wrócić po biegu i wziąć prysznic więc nie musieliśmy korzystać z depozytu - to nam bardzo podwyższyło poziom komfortu! No i... start! Oczywiście po włosku - z obsuwą blisko 10-minutową. :) w ogóle jak miał być start to biegacz z Kenii jeszcze spokojnie się rozgrzewał - widać to nie pierwszy jego start w tym kraju :)


Moim planem było około 1:26 i tyle próbowałem biec. Tempo najpierw za szybkie, ale udało się powstrzymać te zapędy chociaż częściowo (miało być średnio 4:03 a tu zegarek pokazuje 3:45... w sumie po tym uspokojeniu tempa cały najszybszy kilometr był około 3:54. Był oczywiście rozjazd między czasem kolejnych kilometrów pokazywanym przez garmina a czasem na znacznikach kilometrowych. Jednak w tłumie zawsze się trochę nadkłada drogi więc garmin pokazuje że jest szybciej. Biegło mi się wspaniałe. Było niby trochę ze ciepło - słońce grzało na tyle mocno że spaliłem sobie ramiona i twarz. Udało się temu zaradzić - na każdym wodopoju nie tylko piłem ale też mocno polewałem się wodą (polecam!!!). Na hasło "akła" Włosi podają wodę (inni biegacze, jak się napiją). Tak podpatrzyłem i skorzystałem z tego, sam też chyba raz podałem chociaż już pewny nie jestem, zmęczenie nie sprzyja dobrej pamięci :)
Pierwsza dycha to super samopoczucie i trochę obawy - bo biegłem za szybko jednak.
Pierwsza piątka 20:14 a druga nawet 19:58! Wiedziałem że przesadzam, ale zaryzykowałem - chciałem przecież łamać życiówkę. Do dwunastego kilometra było dobrze, nawet przez jakiś czas biegłem obok jedynych dwóch Polaków którzy dobiegli przede mną, a oni biegli na czas 1:25... więc dużo szybciej niż moje plany.
Trzynasty kilometr wyszedł słabo: 4:12 a potem jeszcze tylko osiemnasty 4:14 (!) i dwudziesty 4:10 były za słabo. Reszta była ok, poza tym pięknie wyszedł mi finisz. Długi, szybki - no super! Patrząc na endomondo widać źe było tego finiszu z 800 metrów ze średnią około 3:40/km!
No i teraz typowy dylemat: czy to znaczy źe za słabo pobiegłem całość czy po prostu tak super się zmotywowałem na końcu :) ? Myślę że po pierwsze poszło mi bardzo dobrze - licząc to, że nadłożyłem wg garmina ponad 300 metrów to tempo średnie wyszło 4:03/km czyli dystans półmaratonu przebiegłem po czasie 1:35:20. Po drugie nie podobały mi się tylko te trzy kilometry w drugiej części biegu. Ogólnie czas oficjalny to

 1:26:35

I jestem z niego zadowolony. Ten finisz mnie cały czas cieszy. Co ten wynik oznacza przed maratonem za dwa tygodnie w Lipsku? Hmmm No ciężko mi powiedzieć. Na pewno muszę poprawić swoją życiówkę 3:03:03 z Warszawy ostatniej jesieni. Szczytem marzeń byłoby to wyczekane 2:59:59 i myślę że jest w moim zasięgu. Będzie trudno, ale jest realne... z dwóch powodów: po pierwsze w ostatnim maratonie trochę zwolniłem na koniec a cały czas trenuję te długie biegi więc liczę że to znowu ulegnie poprawie. Po drugie porównując czas z Mediolanu i Helsinek widać poprawę o 28 sekund, ale w Helsinkach był 21,20km a w Mediolanie 21,41km więc uwzględniając to poprawa byłaby o 78 sekund. Prosto mnożąc przez dwa wychodzi już 2,5 minuty. Brakuje tylko pół minuty - to się da urwać tym lepszym troszkę trzymaniem tempa pod sam koniec biegu!



Certyfikat - jak widać cały czas wyprzedzałem! :)


No, tym optymistycznym elementem myślenia życzeniowego mogę zakończyć relację :) powodzenia jutro wszystkim w Warszawie i Poznaniu!!!

Na koniec trochę jeszcze zdjęć z Mediolanu.

 La Scala

 Pasaż handlowy Wiktora Emanuela II

 Uliczka od katedry do zamku Sforzów - po lewej arkady handlowe w renowacji

 Zamek Sforzów

Kościół Santa Maria della Grazie z freskiem "Ostatnia wieczerza" Leonarda

piątek, 17 lutego 2017

Bieganie we Włoszech - badania lekarskie


Opisywałem już przy okazji mojego startu w Rzymie co należy zrobić, aby w tym pięknym mieście (a tak naprawdę szerzej: kraju) pobiec. Otóż we Włoszech nie można tak sobie pobiec, do czego jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce. Przychodzimy nawet czasami przed samym biegiem, coś tam podpisujemy, wpłacamy pieniądze za pakiet startowy, przypinamy numer do koszulki i już. O nie, moi drodzy! We Włoszech (i Francji zresztą) każdy uczestnik biegu masowego musi mieć badania lekarskie! Nie będę pisał co zrobić jeśli mamy włoskie obywatelstwo - zakładam że w takim przypadku znacie język włoski i sami się ogarniecie czytając strony organizatora.

Co zrobić jak ktoś nie zna włoskiego? Jak to we Włoszech bywa - nie za bardzo oni się tym przejmują :) Ze wszystkich stron biegów jakie widziałem to właśnie włoskie są najgorzej i najubożej tłumaczone na cokolwiek. Ale od czego macie mnie :) ? Ja przez to już przeszedłem więc poniżej instrukcja.

1. Zapisz się na stronie runcard.com - jest to portal który za skromną opłatą 15 euro wyśle wam mailem wirtualną kartę sportową uprawniającą do startu we wszystkich imprezach biegowych we Włoszech przez okres roku. Potwierdzenie otrzymacie mailem wraz z numerem karty runcard (oczywiście po włosku, a jakże).
2. Zapisz się do swojego biegu (biegłem w Rzymie - przez www.maratonadiroma.it które przekieruje was do serwisu mymdr.it, teraz będę biegł w Mediolanie www.stramilano.it - to przekieruje do www.enternow.it). Podczas zapisywania się masz do wyboru wiele kategorii i nie można nie podać żadnej - wybierz że masz kartę "runcard". Wpisz jej numer, który otrzymałeś mailem.
3. Umów się do lekarza rodzinnego, niech da skierowania na następujące badania:
- spirometria
- EKG spoczynkowe
- EKG wysiłkowe
- badanie moczu
- (opcjonalnie) morfologia - nie jest wymagana, ale tak dla siebie naprawdę warto zrobić
4. Z wynikami wróć do lekarza rodzinnego i poproś o podpisanie certyfikatu że możesz biegać. Maraton w Rzymie proponuje taki w wersji angielskiej, półmaraton w Mediolanie proponuje taki, ale może to być odręczne pismo lekarza albo jego własny druk, ważne żeby były te informacje że na podstawie tych powyższych badań (muszą być wymienione: spirometria, EKG spoczynkowe, EKG wysiłkowe, badanie moczu) możesz brać udział w imprezach sportowych i do kiedy - musi obejmować datę twojego startu.
5. Po odbiór pakietu zgłoś się z wydrukowanymi dwiema rzeczami: runcard (przyszła mailem w wersji do wydruku) oraz podpisanym przez lekarza zaświadczeniem że możesz biegać w biegach masowych.

I w sumie to tyle. Niektóre biegi (np. maraton w Rzymie) umożliwiają załatwienie mailem tej formalności z certyfikatem medycznym, tzn. wysłanie go wcześniej. W innych biegach należy mieć go ze sobą w momencie odbierania pakietu startowego.

Jeszcze ważne pytanie - ile to kosztuje? To oczywiście zależy od tego gdzie pójdziemy. Ja mam jakiś zwykły pakiet w Luxmedzie opłacany przez pracodawcę i mam te wszystkie pięć badań w ramach pakietu. Więc nie zapłacę nic dodatkowo, trzeba było tylko przez parę minut tłumaczyć lekarzowi dlaczego chcę te badania - bo żadnych wskazań dla ich zrobienia nie mam. Dopisał na skierowaniu "względy formalne" i przeszło. Spirometrię już zrobiłem, po urlopie mam oba EKG - opiszę jak to przejdę już jak było.

Na koniec pocieszenie dla osób które nie zdążą albo nie mogą zrobić tych badań: nikomu tego nie polecam (po co stres), ale gdy biegłem maraton w Rzymie w 2014 to oni tego certyfikatu od kolegi wcale nie poprosili nawet (ja swój wysłałem wcześniej mailem). Domyślam się że nie z racji jakiegoś wielkiego szczęścia, tylko po prostu - na tym polega słynne włoskie podejście do życia :)
Ale jeszcze raz powtarzam - zróbcie te badania, to się bardzo przyda! Nie ma co ryzykować że się nie zostanie dopuszczonym do biegu w tak pięknym kraju przez jakiś wymóg formalny...

A na koniec: wszystkiego najlepszego w waszych startach we Włoszech! Avanti! :)



ADs